Połów recenzja

W Vestmannie nadal jest zimno.

Autor: @Bartlox ·3 minuty
2024-02-17
1 komentarz
5 Polubień
Tak, to była moja pierwsza konkluzja po zakończeniu lektury „Połowu”. W całej tej powieści czuć chłód. I, podobnie jak to było w wypadku pierwszej części tej trylogii (pamiętacie moją reckę tamtej książki i to, jak wiele wtedy pisałem o tym elemencie?), przenosi on się na kwestię relacji międzyludzkich, zachowań bohaterów, na obraz społeczności, ogólnie na cały świat tu wykreowany.

O ile jednak wtedy jednoznacznie chwaliłem ten element jako dowód warsztatowej sprawności Remigiusza Mroza (bo to jest generalnie dowód na taką sprawność, sprawić, by wszystko było w takim klimacie), o tyle tu nie mogę powtórzyć tak jednoznacznego chwalenia. Po prostu w tej powieści wyszło na jaw, że ten ciągły ziąb niespecjalnie pasuje do kilku typowych dla Remkowej twórczości motywów, które autor nam tu serwuje. W pierwszym rzędzie mam w tym momencie na myśli wątek jakże tajemniczych liścików ze wskazówkami, podrzucanych Hallbjørnowi. Bardzo Mrozowy, kojarzący się wręcz z tym autorem, taki, który, w różnych wersjach, bliższych lub dalszych takiemu normalnemu podrzucaniu głównemu bohaterowi jakże tajemniczych liścików ze wskazówkami, widzieliśmy już nieraz w jego twórczości. I tak jak dotychczas to pisarskie zagranie Najpłodniejszemusię udawało, w każdym razie w tym sensie, że nawet jeśli pod koniec lektury dochodziliśmy do wniosku, że było ono bezsensowne i zwyczajnie niemądre (czyli zazwyczaj :)), to przynajmniej naprawdę nas zaciekawiało i sprawiało czytelniczą (w ramach literatury popularnej przecież, powtórzmy to) frajdę, tak tu nie spełnia ono swojej roli nawet w ty zakresie. Widzimy je, przyjmujemy je do wiadomości, czytamy o nim i… nie tworzy ono dokładnie żadnej wartości dodanej.

Tak, coś stworzonego ewidentnie po to, by czytelnika zaintrygować i dodać tekstowi literackiego pieprzu, pozostawia nas totalnie obojętnymi względem siebie. Bo ten ziąb. Serio, w poprzednim akapicie nie siliłem się na jakieś śmieszkowanie, pisałem bez cienia ironii – mam silne wrażenie, że to właśnie ten ciągły mróz odczuwalny w „Połowie” jakoś tak przełożył się na to, że to nie zagrało.

To zresztą część większego problemu, który mam z tą książką. Jakoś mnie to wszystko nie ruszało. Śledztwo, ale też grawitowanie ku sobie naszej zakochanej parki (tak, kolejny jakże Mrozowy motyw w powieści, której nie podpisał z początku własnym nazwiskiem, a przecież nie najbardziej Mrozowy, skoro pojawiła się tu postać będąca praktycznie klonem Chyłki), inne ich osobiste problemy – wszystko to przeszło totalnie obok mnie. Tak, wiem, to z dużą dozą prawdopodobieństwa kwestia charakteru omawianej powieści (a właściwie całej tej serii) jako hołdu dla skandynawskich kryminałów, w szczególności dla Nesbo (jest zresztą wzmiankowany w tekście), w których często tak to wygląda, ale… w sumie co z tego. Powieść powinna się chyba bronić sama, niezależnie od kontekstu pisarskiego, mylę się?

Choć ten najbardziej końcowy plot twist, ten z dosłownie ostatniego rozdziału, udał się naprawdę dobrze. Autentycznie mnie zaskoczył, choć miał oparcie we wcześniejszej fabule (inaczej niż wcześniejsza część finału, bez której to wcześniejszej części ten twist nie miałby sensu, heh) i zwyczajnie bardzo dobrze się ten rozdział czytało.

Swoją drogą szkoda, że Najpłodniejszy nie poszedł bardziej w przedstawienie nam farerskiego folkloru i jego możliwych związków z rozwiązaniem kryminalnej zagadki. Huldufólk, lokalna wersja elfów, migają przez chwilę i znikają.Powtórzę, szkoda, bo to akurat mogło w całym tym chłodzie fajnie zagrać.

Za to plusik za motyw narodzin babskiej przyjaźni – bez zadęcia, prostymi metodami, ale naprawdę sprawnie udało się go Remkowi wykreować. No i przez prawie przez całą lekturę cieszyłem się, że mało w tej powieści Ann-Mari i nie muszę czytać, jaka to ona jest niewyobrażalnie odpowiedzialna, niezwykle inteligentna i ponad wiek dojrzała (czy u Mroza była kiedyś nastoletnia dziewczyna, która nie byłaby niewyobrażalnie odpowiedzialna, niezwykle inteligentna i ponad wiek dojrzała? on naprawdę ma jakiś fetysz z tym związany), ale, a jakże, w samej końcówce się dokładnie coś takiego pojawiło :)




Moja ocena:

× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Połów
3 wydania
Połów
Ove Løgmansbø
6.9/10
Cykl: Vestmanna, tom 2
Seria: Ślady zbrodni

Raz do roku wody wokół Wysp Owczych przybierają krwawy odcień. Mieszkańcy urządzają grindadráp, czyli tradycyjny połów grindwali. Jedno z upolowanych zwierząt budzi w Farerach grozę – podczas patrosz...

Komentarze
@tsantsara
@tsantsara · 4 miesiące temu
Ove Løgmansbø to jakiś kolejny przydomek literacki Mroza? Pisze pod przykryciem, bo i pod własnym nazwiskiem wychodzi mu za dużo na rok? Chyba czegoś nie zrozumiałem...
× 1
@Bartlox
@Bartlox · 3 miesiące temu
Jedna poprawka, nie "kolejny" a jedyny (chyba, że o czymś nie wiemy) pseudonim Remka. Reszta się zgadza, dokładnie tak, napisał te trzy książki pod przykryciem, bo wyszło mu wtedy za dużo na rok (więcej niż standardowe siedem :)).
× 1
Połów
3 wydania
Połów
Ove Løgmansbø
6.9/10
Cykl: Vestmanna, tom 2
Seria: Ślady zbrodni
Raz do roku wody wokół Wysp Owczych przybierają krwawy odcień. Mieszkańcy urządzają grindadráp, czyli tradycyjny połów grindwali. Jedno z upolowanych zwierząt budzi w Farerach grozę – podczas patrosz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Połów to drugi Tom z cyklu o Vestamannie. Remigiusz Mróz pod pseudonimem Ove Løgmansbø. Na Wyspach Owczych raz do roku mieszkańcy urządzają wielki tradycyjny połów grindwali. Jedno upolowane zwierzę...

@Rece_pelne_ksiazek @Rece_pelne_ksiazek

"Zmowa milczenia przez trzydzieści lat stanowiła monument nie do zniszczenia. Siła woli zżytych ze sobą Farerów była mocniejsza, niż najtwardsza skała, silniejsza niż wyrzuty sumienia i moralność. I...

@anetakul92 @anetakul92

Pozostałe recenzje @Bartlox

Uwikłanie
Gdyby tylko kto inny wybrał im knajpę na spotkanie... (i jeszcze kilka uwag :))

„Jak na swój gatunek, to naprawdę wciąga” – ta myśl towarzyszyła mi dość długo podczas lektury „Uwikłania”. Tak, całkiem fajnie to do mnie przemawiało – z jednej strony ...

Recenzja książki Uwikłanie
Debit
Klaustrofobia w cieniu wirusa (i pewnej dziewczyny)

C.J. Tudor, pisząc tę powieść, mocno ułatwiła sobie pracę. I nie chodzi mi teraz o wprowadzenie do niej mocno przemawiającego do nas dziś, w 2024 r., motywu pandemii o...

Recenzja książki Debit

Nowe recenzje

Gdzie nie sięgają zorze
Świetna polska fantastyka!
@maitiri_boo...:

"Gdzie nie sięgają zorze" to powieść (debiut utalentowanej Pauliny Piontek), którą pokochałam już dawno temu. Dzięki te...

Recenzja książki Gdzie nie sięgają zorze
Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Uniwersum Taylor
@sistersasbooks:

CZAS UDAĆ SIĘ W PODRÓŻ PO UNIWERSUM TAYLOR Hej, hej ! Czy mamy tu fanki oraz fanów Taylor Swift ? Jeżeli wasza odpowied...

Recenzja książki Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Za kurtyną
Klasyka
@Aleksandra_99:

Klasyczne kryminały, choć kiedyś nie trzeba było ich tak nazywać, teraz warto dodać właśnie tą nazwę, ponieważ różnią s...

Recenzja książki Za kurtyną
© 2007 - 2024 nakanapie.pl