Pokusa Diabła recenzja

Z pierwszą książką Adriana Bednarka zetknęłam się dopiero z końcem ubiegłego roku i był to „Pamiętnik diabła”. Na szczęście pierwszy tom z serii. Na szczęście, ponieważ bardzo często zdarza mi się zaczynać serię od końca. I co w związku z tym? Ano to, że przepadłam! W miarę szybko uporałam się z pięcioma tomami. Za chwil kilka wyszedł szósty a teraz siódmy. Dzięki temu mam w miarę świeże wspomnienia z poprzednich tomów i nie musiałam robić re-readingu:)

Zatem już wiecie, że „Pokusa diabła” to siódmy tom serii o krakowskim seryjnym mordercy Kubie Sobańskim. Jego historia, sposób przedstawienia dalszej historii był dla mnie zaskoczeniem, gdyż nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy po zakończeniu w tomie poprzednim. Jednak jak już się niejednokrotnie przekonałam autor potrafi z czytelnika zrobić wielki znak zapytania.

Nasz drogi Kubuś wiedzie w miarę ustabilizowane życie u boku Dony. Prowadzi biznes – schedę po Sonii i brak na razie jego koszmarów. Jedna z pomniejszych najemczyń lokalu w Future, Nastia, nie płaci czynszu jednak pragnie spotkać się z nim osobiście aby wyjaśnić swoją sytuację. W międzyczasie zostaje złapany „Mim”, kolejny krakowski seryjny morderca. Czyżby naśladowca Rzeźnika Niewiniątek? Zgłasza się on od razu do kancelarii Merka „i kazał przysłać najbardziej bezwzględnego i ambitnego adwokata!” A tym obrońcą zostaje Dona.

Kuba w dalszym ciągu od czasu do czasu spowija się w swoim wewnętrznym mroku a w głowie kotłują mu się myśli czyby się nie podzielić z Doną swoją słodką tajemnicą. Uważa, że „otwarcie się się przed nią rozwiązałoby wiele problemów. Byłoby prawie jak z Sonią, tylko lepiej, bo Dona nie ma w sobie mroku”. Jaką decyzję podejmie Kuba? Jak przebiegnie proces Mima i czy mrok Kuby go dopadnie czy też Kuba nad nim zapanuje? Tego wszystkiego dowiedzie się z owej, jak zwykle po mistrzowsku napisanej, części. Trzeba oddać autorowi, że research jaki przeprowadził jest zdecydowanie na wysokim poziomie i to się odczuwa w trakcie czytania. Dzięki tej świadomości bez żenady można oddać się lekturze i przeżywać kolejne mroczne chwile z Kubą Sobańskim. Na koniec dodam, że autor nie powiedział jeszcze „Nie” Kubusiowi. I to powinno wystarczyć wszystkim fanom.