Tkanki miękkie recenzja

Wnętrze obnażone do kości

Autor: @czytamduszkiem ·2 minuty
2021-12-21
Skomentuj
6 Polubień
Gdy czytałam „Annę Kareninę”, byłam pod wrażeniem znajomości przez Tołstoja kobiecej psychiki. Gdy czytałam „Tkanki miękkie”, uderzyło mnie, z jaką obserwatorsko-literacką wprawą Rudzka oddaje męskie zachowania. Tołstoj miał do czynienia tylko z Anną, Rudzka wzięła na warsztat i ojca, i syna.

Nie, w żadnym razie nie porównuję Rudzkiej do Tołstoja. To jedynie wolne skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy podczas lektury „Tkanek miękkich”. Z autorką jeszcze nie miałam okazji literacko powiedzieć sobie dzień dobry, ale początek znajomości przypadł mi do gustu.

Stylistykę „Tkanek miękkich” chyba trudno pomylić z inną. Jest dość oryginalna. Zdania przemykające niczym wolne myśli. Szybkie przerzucanie wątków. Częsta zmiana znaczeń. Niewydzielanie dialogów w sposób, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, powoduje, że Rudzkiej nie można czytać niejako na kolanie. Autorka wymaga od czytelnika uważności i skupienia. Im głębiej wchodzicie w relacje bohaterów, tym bardziej odczuwa się ciężar gatunkowy opowieści. Nie zdziwcie się, gdy na koniec odsapniecie z ulgą, zostawiając za sobą klimat książki. Ja też czułam się zawartością lekko zmęczona, a jednocześnie pod urokiem umiejętności pisarskich Rudzkiej.

„Tkanki miękkie” to szczere wyznanie, spowiedź dojrzałego mężczyzny, z której stopniowo wyłaniają się okruchy przeszłości. Dominuje relacja z ojcem, prowincjonalnym lekarzem, natomiast statystkami okazują się kobiety w roli matek, żon, kochanek. Sceny są porozrzucane, im głębiej w treść, tym zdaje się większa ich kotłowanina. Mimo tytułu „Tkanki miękkie” zawartość jest chropawa i szorstka, brak tu odrobiny ciepła czy wrażliwości, jakby autorka okroiła do kości wszystko to, co mogłoby być uznane za przejaw pozytywnych uczuć. Wyjałowione myśli, drapiące rozmowy nawet na milimetr nie wychodzą poza kanciaste i powtarzające się ramy, a wysuszony wewnętrznie na wiór główny bohater nie budzi sympatii. Jest odpychający dla pacjentów, odstręczający dla bliskich, antypatyczny dla siebie samego. To nadęty bufon skupiający się na zewnętrznej estetyce, której główne ścieżki prowadzą od snobistycznie włoskiej garderoby do sztucznie uformowanego idealnego uzębienia. Wypacykowany na zewnątrz, gnijący w środku niczym jabłko, które psuje się od środka. Nie ma w nim ani iskry uczucia. Cokolwiek by się z nim wiązało, jest rozpatrywane przez pryzmat lekarskiego podejścia lub spaczone ordynarnością wulgarnego słownictwa.

Ale to właśnie słownictwo uważam za mocną stronę „Tkanek miękkich”. Rudzka dokonała mezaliansu, bezceremonialnie łącząc strefę starannych wypowiedzi z podwórkowym grubiaństwem aż po zwykłe przekleństwa. W powieści język definiujący główną postać, określający jej wnętrze, równie mocno wykazuje objawy nadpsucia jak sam bohater. O czymkolwiek by nie pomyślał, czegokolwiek by nie powiedział, Rudzka formuje z tego dysonansowe zadziory. Dopełnia się tym samym obraz człowieka uwięzionego we własnym sposobie myślenia i postrzegania innych, obraz człowieka cynicznie zgorzkniałego. Autorka dodatkowo zwielokrotniając znaczenia dezorientuje czytelnika, każąc mu zastanowić się nad podtekstem, który tkwi zaszyfrowany w przekazie. Tym samym Rudzka udowadnia, że zwykłym postaciom potrafi przydać rys osobliwie niestereotypowy. Podobne cechy oryginalności nosi również otaczająca rzeczywistość. Niby prawdziwa, a jednak z cechami zakłamań czasowych typowych dla relacji wspomnieniowych czy zwierzeń. A przecież z takim właśnie wyznaniem syna w „Tkankach miękkich” mamy do czynienia.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-12-21
× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tkanki miękkie
2 wydania
Tkanki miękkie
Zyta Rudzka ...
7.3/10

(Wydanie I, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2020) "Tkanki miękkie" - to nowa powieść autorki głośnej i znakomicie przyjętej przez krytykę „Krótkiej wymiany ognia”. Leczenie jak kochanie, to nie są ste...

Komentarze
Tkanki miękkie
2 wydania
Tkanki miękkie
Zyta Rudzka ...
7.3/10
(Wydanie I, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2020) "Tkanki miękkie" - to nowa powieść autorki głośnej i znakomicie przyjętej przez krytykę „Krótkiej wymiany ognia”. Leczenie jak kochanie, to nie są ste...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książkę „Tkanki miękkie” Zyty Rudzkiej, polecił mi znajomy – literacki przyjaciel, który, jak sam się określił, jest jej wielkim fanem. Jego zaproszenie do przeczytania powieści było bardzo uprzejmie...

@Vernau @Vernau

Tym, którzy nie czytali, a nawet tym, którzy już są po, polecam książki wysłuchać na @Link by dać wybrzmieć tym dwóm męskim głosom i niewątpliwie (mimo, że do samych Panów sympatią nie pałam) błyskot...

@czerwonakaja @czerwonakaja

Pozostałe recenzje @czytamduszkiem

Tydzień z życia Adeli
W domach z betonu dziwny jest świat...

Jestem przekonana, że gdyby Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam ...

Recenzja książki Tydzień z życia Adeli
Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować
Królowa jest tylko jedna?

Czy to w życiu, czy to w fikcji literackiej królowa jest tylko jedna! I mimo iż główna bohaterka powieści Agnieszki Dydycz „Nigdy nie będę młodsza. Ale kto mi zabroni pr...

Recenzja książki Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować

Nowe recenzje

Gdzie nie sięgają zorze
Świetna polska fantastyka!
@maitiri_boo...:

"Gdzie nie sięgają zorze" to powieść (debiut utalentowanej Pauliny Piontek), którą pokochałam już dawno temu. Dzięki te...

Recenzja książki Gdzie nie sięgają zorze
Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Uniwersum Taylor
@sistersasbooks:

CZAS UDAĆ SIĘ W PODRÓŻ PO UNIWERSUM TAYLOR Hej, hej ! Czy mamy tu fanki oraz fanów Taylor Swift ? Jeżeli wasza odpowied...

Recenzja książki Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Za kurtyną
Klasyka
@Aleksandra_99:

Klasyczne kryminały, choć kiedyś nie trzeba było ich tak nazywać, teraz warto dodać właśnie tą nazwę, ponieważ różnią s...

Recenzja książki Za kurtyną
© 2007 - 2024 nakanapie.pl