Włoska balerina recenzja

Zaufać drugiemu człowiekowi

Autor: @gala26 ·6 minut
2023-02-14
1 komentarz
27 Polubień
„𝐶𝑧𝑦 𝑡𝑜 𝑡𝑎𝑚 𝑤ł𝑎ś𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖e𝑠𝑧𝑘𝑎ł𝑎 𝑗𝑒𝑗 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść? 𝑊 𝑓𝑜𝑡𝑜𝑔𝑟𝑎𝑓𝑖𝑎𝑐ℎ 𝑛𝑎 ś𝑐𝑖𝑎𝑛𝑎𝑐ℎ 𝑤𝑖𝑙𝑙𝑖? 𝑊 𝑑𝑎𝑤𝑛𝑜 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑙𝑖𝑠𝑡𝑎𝑐ℎ? 𝐼 𝑤 𝑚𝑎ł𝑒𝑗 𝑤𝑎𝑙𝑖𝑧𝑐𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑠𝑖ą𝑡𝑘𝑖 𝑙𝑎𝑡 ż𝑦ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑤 𝑢𝑚𝑦ś𝑙𝑒 𝐶𝑎𝑙𝑙𝑖?” „𝑇𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖𝑎 𝑗𝑒𝑗 ż𝑦𝑐𝑖𝑎- 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑢 𝑢𝑡𝑟𝑎𝑐𝑜𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒ń – 𝑖 𝑚𝑢𝑠𝑖 𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎ć 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖𝑎𝑛𝑎. 𝑀𝑢𝑠𝑖 𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎ć 𝑧𝑎𝑝𝑎𝑚𝑖ę𝑡𝑎𝑛𝑎”.

Bardzo kocham i cenię książki polskich autorów, więc tylko sporadycznie robię małe wyjątki i sięgam po książki z importu, jak w przypadku Kristy Cambron, która pisze chrześcijańskie powieści historyczne osadzone w czasach II wojny światowej. Autorka fascynuje się tym okresem historii od chwili, gdy usłyszała opowieści dziadka o jego doświadczeniach, jako drugiego pilota B-17 w czasie wojny. Przeczytałam serię „Ukryte dzieło”, która zachwyciła mnie, przedstawieniem ponadczasowych, porywających historii o przetrwaniu i wierze. Wzruszających, zasmucających, ale zarazem pełnych nadziei.

Najnowsza powieść autorki ma niespotykaną i ciekawą konstrukcję. Uwagę przykuwa zaskakujący prolog, a potem pojawia się kilka linii czasowych z wciąż przewijającym się nazwiskiem Coleman. Autorka wprawnie żongluje tymi czasami jak wytrawny artysta. Nic nie zgrzyta, nic nie umyka, wszystko toczy się płynnie i naturalnie. Ta bardzo nietypowa konstrukcja powieści, nie ułatwia jednak czytania, zwłaszcza na początku, ale te trudności z nadążaniem za fabułą i ciągłymi przeskokami w czasie, rekompensuje niezwykła historia, której trzeba dać czas, a potem gdy już wciągnie, czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem. „Włoska balerina” to opowieść o okrucieństwie wojny, które nie oszczędzało nikogo, nawet małych dzieci. Prosta, ale przejmująca historia, która chwyta za serce i pozostanie na długo w pamięci.


Niespotykana konstrukcja „Włoskiej baleriny” spowodowała, że nie wiem, od czego mam zacząć pisanie mojej recenzji. Jak dotąd nie spotkałam się jeszcze z takim prowadzeniem narracji, gdzie występuje pięć różnych linii czasowych i kilku bohaterów, co do losów, których nie miałam pewności, czy w jakiś sposób się ze sobą połączą. Te wciąż przeskakujące tam i z powrotem linie czasowe, utrudniały mi czytanie i powodowały poczucie chaosu. Taki sposób narracji wydał mi się dość ryzykowny i karkołomny, bo zazwyczaj autorzy prowadzą narrację w odpowiedniej kolejności, jakiej tutaj nie było. Początkowe wrażenie chaosu i zagubienia za sprawą interesującej historii, gdzieś w końcu zniknęły. Zdaję sobie jednak sprawę, że podwójne linie czasowe i ciągłe przeskakiwanie narracji, nie każdemu mogą się spodobać. Sama, żeby się nie pogubić, zapisywałam wszystkie osi czasu, każdy wątek, na który się natknęłam, bo wtedy łatwiej było mi śledzić losy bohaterów, bo chociaż fabuła powieści jest dość powolna to i tak trzeba skupić się na czytaniu.
W ulicznej łapance giną rodzice małej dziewczynki, a gdy dziecko zostaje na ulicy samo z krwią matki na butach, jeden impuls powoduje, że Court wbrew rozkazowi dowódcy ratuje dziecku życie. Tamta chwila zmieni wiele w życiu kilku osób, które za wszelką cenę będą chciały uratować małą bezbronną dziewczynkę.

Uwagę przykuwają wyraziści bohaterowie, ale pomimo że wszyscy wzbudzili moją sympatię, to nie tytułowa balerina skradła moje serce, a Court i Calla. Tę dwójkę spotkał podobny los, nie mają rodziców ani domu. Mężczyzna czuje, że musi coś zrobić dla małej Calli, uratować ją, zastąpić jej rodzinę, zaczyna rozumieć, że wszystko, co dzieje się wokół niego, ma jakiś sens i cel. Żyje już nie tylko dla siebie, ale także po to, by pomagać i służyć innym. Court jest człowiekiem pełnym wad, a proces jego wewnętrznej przemiany jest bardzo powolny, ale życiowe błędy, a potem poczucie obowiązku wobec dziecka, któremu uratował życie, czyni go sympatycznym i realistycznym. „𝑃𝑜 𝑟𝑎𝑧 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑦, 𝑜𝑑𝑘ą𝑑 𝑧𝑎𝑐𝑧ęł𝑜 𝑠𝑖ę 𝑡𝑜 𝑐𝑎ł𝑒 𝑧𝑎𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑖 𝑤𝑎𝑙𝑘𝑎 – 𝑖 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑎 𝑤𝑜𝑗𝑛𝑎 – 𝐶𝑜𝑢𝑟𝑡 𝑧𝑎𝑐𝑧ął 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦ć, ż𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑢𝑟𝑏𝑜𝑤𝑎𝑛𝑦 𝑐ℎł𝑜𝑝𝑎𝑘 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑧ą𝑐𝑦 𝑤 ł𝑎𝑤𝑐𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖ć 𝑠𝑖ę 𝑖 𝑠𝑡𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦𝑚 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑖𝑒𝑚.... 𝐽𝑒𝑑𝑦𝑛𝑎 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧, 𝑛𝑎 ś𝑤𝑖𝑒𝑐𝑖𝑒 𝐶𝑜𝑢𝑟𝑡 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł 𝑤𝑎𝑙𝑐𝑧𝑦ć 𝑜 𝐶𝑎𝑙𝑙𝑒, 𝑤 𝑡𝑎𝑚𝑡𝑒𝑗 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙𝑖 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł 𝑤𝑟ó𝑐𝑖ć 𝑑𝑜 𝑑𝑜𝑚𝑢 𝑖 𝑢𝑑𝑜𝑤𝑜𝑑𝑛𝑖ć, ż𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖ć. 𝐷𝑙𝑎 𝑡𝑦𝑐ℎ, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ł, 𝑏𝑦ł 𝑔𝑜𝑡ó𝑤 𝑝𝑜ś𝑤𝑖ę𝑐𝑖ć 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑏𝑦 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑟𝑎𝑧 𝑠𝑝𝑟ó𝑏𝑜𝑤𝑎ć”.

Przeskoki w czasie, które początkowo wydawały mi się utrudnieniem w lekturze powodowały wyciszenie moich emocji na jakiś czas. Gdy sięgały zenitu i tak bardzo chciałam, by Julia, Court, AJ i mała Calla uszli cało z rąk faszystów, następowało przeniesienie w czasie.
Piękna, wspaniała historia małej dziewczynki uratowanej od śmierci w getcie przez dwóch amerykańskich sanitariuszy, a potem chronionej w rzymskim szpitalu przez brytyjską balerinę Julię Bradbury. To jedno uratowane życie będzie miało niesamowity wpływ na przyszłość ich wszystkich. Kristy Cambron w niezwykły sposób snuje swoją opowieść o sileczłowieczeństwa, ale także o tym, że wojna urzeczywistnia prawdziwe niekoniecznie dobre oblicza ludzi. Swoją historię ubarwiła pięknymi opisami Włoch, a zwłaszcza Rzymu. Trochę brakowało mi w tej powieści tytułowej baleriny, której postać nie została tak wyeksponowana, jak na to liczyłam. Owszem godną podziwu jest miłość Julii do baletu, jej niesamowita troska o innych, upór i niesłabnąca odwaga, ale jej postać nie jest zbyt wyrazista i ginie na tle Calli i Courta. W zasadzie włoską baleriną jest zupełnie inna osoba, niż to mogłoby się wydawać na początku.

Natomiast najmniej interesujący wydał mi się współczesny wątek, chociaż nie ukrywam, że podobało mi się odkrywanie współczesnego Rzymu razem z Del i Matt. Przy okazji próby dowiedzenia się czegoś więcej na temat związków między ich dziadkami, para obcych sobie ludzi odkrywa piękną historię o odwadze, ofiarnej miłości i nierozerwalnej więzi między dwiema rodzinami, mającej początek pewnego dnia w 1943 roku, gdy ratownik medyczny, zdecydował się uratować małą osieroconą żydowską dziewczynkę. Kolejna piękna opowieść o heroizmie, determinacji, odwadze i poświęceniu, o tym, by pamiętać. Cambron stworzyła historię, w której pokazuje brutalność wojny, ale zarazem równoważy ją tonem pełnym nadziei. Tą nadzieją są różowe czółenka, mała walizka ozdobiona wiśniami, zdjęcia i piękno tańca. „𝑊 𝑡𝑦𝑚 𝑤ł𝑎ś𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑤𝑖𝑒𝑟𝑎 𝑠𝑖ę 𝑝𝑜𝑡ęż𝑛𝑎 𝑚𝑜𝑐 ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖𝑖. 𝑃𝑟𝑧𝑦𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎ć. 𝑈𝑐𝑧𝑦ć. 𝑍𝑜𝑏𝑎𝑐𝑧𝑦ć 𝑖 𝑧𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑖𝑒ć 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑘𝑖𝑒 𝑑𝑜ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑜𝑐𝑧𝑎𝑚𝑖 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ”

Ta powieść uświadomiła mi, ile jest jeszcze nieodkrytych dramatów ludzi, których wojna rozrzuciła po całym świecie. Ile jest jeszcze nieznanych faktów, zapomnianego bohaterstwa ludzi, którzy z narażeniem swojego życia, ratowali innych. „Włoska balerina” to kolejna historia o prześladowaniu ludzi ze względu na pochodzenie przez Niemców, opowiada o tragedii rzymskich Żydów. To opowieść o syndromie K, chorobie, która przerażała nazistów i… nie istniała. Historia wielu bohaterów, którzy w czasie wojny ryzykowali życie, by ocalić innych. Heroiczną postawą wykazała się między innymi grupa włoskich lekarzy, którzy w swoim szpitalu uratowali dziesiątki ludzkich istnień. Przebywający na specjalnym oddziale zakaźnym Żydzi cierpieli na chorobę, która przerażała okupujących Rzym nazistów. Chorobę, która była całkowicie zmyślona.

Kristy Cambron imponuje mi tym, że nie tylko nie wstydzi się swojej wiary w Boga, ale podkreśla jej ogromne znaczenie w życiu człowieka. Pięknie i subtelnie nawiązuje do niej w swoich powieściach i tym bardziej to doceniam, bo jest Amerykanką, a w kraju, który określa się jako katolicki, trudno oprzeć się wrażeniu, że polscy autorzy nie tylko wstydzą się swojej wiary, ale ulegli panującej ostatnio modzie, by z niej sobie drwić.

„𝑃𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑡𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒 𝑙𝑎𝑡𝑎 𝑏𝑦ł ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑘𝑖𝑒𝑚 𝑛𝑎𝑗𝑠𝑡𝑟𝑎𝑠𝑧𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑤𝑜𝑗𝑛𝑦 𝑖 𝑛𝑎𝑗𝑘𝑜𝑠𝑧𝑚𝑎𝑟𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ ś𝑚𝑖𝑒𝑟𝑐𝑖. 𝐼 𝑠ą𝑑𝑧𝑖ł, ż𝑒 𝑡𝑜 𝑔𝑜 𝑧𝑎ℎ𝑎𝑟𝑡𝑜𝑤𝑎ł𝑜. 𝑇𝑦𝑚𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝐶𝑎𝑙𝑙𝑎 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎 𝑡ę 𝑠𝑎𝑚ą 𝑡𝑤𝑎𝑟𝑧 𝑤𝑜𝑗𝑛𝑦. 𝐴 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎𝑘 𝑜𝑛 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑎ł 𝑑𝑜ść 𝑠𝑖ł𝑦, 𝑏𝑦 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑡𝑜, 𝑐𝑜 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ł𝑎 𝑡𝑎 𝑚𝑎ł𝑎 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑐𝑧𝑦𝑛𝑘𝑎 – 𝑧𝑎𝑢𝑓𝑎ć 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑚𝑢 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑜𝑤𝑖, 𝑖 𝑧𝑎𝑢𝑓𝑎𝑤𝑠𝑧𝑦, 𝑜𝑏𝑛𝑎ż𝑦ć 𝑛𝑎𝑗𝑔łę𝑏𝑠𝑧𝑒 𝑧𝑎𝑘𝑎𝑚𝑎𝑟𝑘𝑖 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒𝑗 𝑑𝑢𝑠𝑧𝑦”. „𝑁𝑖𝑐, 𝑐𝑜 𝑚𝑎 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑜ść, 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑡𝑟𝑎𝑐𝑜𝑛𝑒”.

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Znak




Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-02-06
× 27 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Włoska balerina
Włoska balerina
Kristy Cambron
7.6/10

„Całą tę historię zachowam w tajemnicy, dopóki nie będziesz gotowa, aby ją wyjawić”. Julia Bradbury jest wybitną primabaleriną. Zachwyca tańcem na prestiżowych scenach. Kiedy wybucha druga wojna ś...

Komentarze
@kuklinska.joanna
@kuklinska.joanna · ponad rok temu
Piękna recenzja Halinko 👏👌
Podziwiam,bo nie wiem czy dałabym radę przeczytać tę książkę 😉
× 1
@gala26
@gala26 · ponad rok temu
Dziękuję serdecznie kochana Asieńko 🥰 To jedna z trudniejszych książek w odbiorze, jakie ostatnio czytałam. ❤️👌
× 1
Włoska balerina
Włoska balerina
Kristy Cambron
7.6/10
„Całą tę historię zachowam w tajemnicy, dopóki nie będziesz gotowa, aby ją wyjawić”. Julia Bradbury jest wybitną primabaleriną. Zachwyca tańcem na prestiżowych scenach. Kiedy wybucha druga wojna ś...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Miło wspominacie naukę historii w szkole? Ja nie cierpiałam się jej uczyć, dlatego nie wiem, jak to się stało, że teraz z taką przyjemnością sięgam po powieści historyczne, szczególnie te, w których ...

@martyna748 @martyna748

Po książki Kristy Cambron sięgam za każdym razem, gdy tylko ukażą się one na polskim rynku. I choć wiem, że są nieco naiwne i zbyt lekko i romantycznie podchodzą do tematu wojny to ich lektura sprawi...

@Anmar @Anmar

Pozostałe recenzje @gala26

Żółć
𝗚𝗲𝗻𝗲𝘇𝗮 𝘇ł𝗮

[…] 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝑜 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑎𝑐ℎ 𝑧𝑎𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗 𝑢𝑘𝑟𝑦𝑤𝑎 𝑠𝑖ę 𝑑𝑢ż𝑜 𝑔łę𝑏𝑖𝑒𝑗. 𝑁𝑎 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑦 𝑟𝑧𝑢𝑡 𝑜𝑘𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑤𝑦𝑔𝑙ą𝑑𝑎 𝑛𝑎 ł𝑎𝑑𝑛𝑒 𝑖 𝑧𝑎𝑑𝑏𝑎𝑛𝑒, 𝑏𝑜 𝑡𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖e 𝑏𝑟𝑢𝑑𝑛𝑒 𝑜𝑑𝑛óż𝑎 𝑏𝑟𝑜𝑑𝑧ą 𝑝𝑜𝑑 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑐ℎ𝑛𝑖ą....

Recenzja książki Żółć
Znachorka
Ś𝘄𝗶𝗮𝘁ł𝗼 𝗸𝘀𝗶ęż𝘆𝗰𝗮

𝑁𝑖𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑐ℎ𝑐𝑒𝑠𝑧, 𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧, 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑛𝑎𝑗w𝑎ż𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒. Małgorzata Starosta to jedna z moich ulubionych autorek, po której książki sięgam w ciem...

Recenzja książki Znachorka

Nowe recenzje

Gdzie nie sięgają zorze
Świetna polska fantastyka!
@maitiri_boo...:

"Gdzie nie sięgają zorze" to powieść (debiut utalentowanej Pauliny Piontek), którą pokochałam już dawno temu. Dzięki te...

Recenzja książki Gdzie nie sięgają zorze
Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Uniwersum Taylor
@sistersasbooks:

CZAS UDAĆ SIĘ W PODRÓŻ PO UNIWERSUM TAYLOR Hej, hej ! Czy mamy tu fanki oraz fanów Taylor Swift ? Jeżeli wasza odpowied...

Recenzja książki Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Za kurtyną
Klasyka
@Aleksandra_99:

Klasyczne kryminały, choć kiedyś nie trzeba było ich tak nazywać, teraz warto dodać właśnie tą nazwę, ponieważ różnią s...

Recenzja książki Za kurtyną
© 2007 - 2024 nakanapie.pl