Czytam "z przymusu", bo w bibliotekach miejscowych (jedna z tysięcy wsi polskich zabitych dechami :P) nie znajdę nawet połowy książek, które chcę przeczytać. Chyba, że chcę przeczytać sagę "harrego" (o zgrozo!) lub szereg harlequinów ;p Wyprawa do księgarni to też nie 20 minut autobusem, więc e-booki, mimo bolących oczu i pleców, muszę kochać. A przynajmniej lubić ;) Choć i tak chyba bardziej lubi...