Reasumując, doszłam do wniosku, że twórczość Juliusza Verne'a, a w szczególności Pięćset milionów hinduskiej księżniczki, są warte poznania. Autor potrafi operować językiem, nie rażąc potocznymi frazami, a jednocześnie opisując wszystkie wydarzenia przystępnie, a zarazem kunsztownie. Teraz wiem, że nie bez powodu od tak wielu lat książki napisane p...
Podsumowując, mimo iż na mnie ta pozycja nie wywarła wielkiego wrażenia, koniecznie ją przeczytajcie. Pozwoliła mi uprzytomnić sobie rzeczy oczywiste, a tak często zapominane podczas tworzenia. Ponadto jeżeli ktoś z was interesuje się pisarstwem od - że tak powiem - strony technicznej, poradnik pomoże mu w usytuowaniu pewnych informacji oraz stworz...
Dałam się porwać w wir wydarzeń, chłonąc każde słowo, mimo iż w początkowych rozdziałach czułam niejakie znużenie, to w następnych nie potrafiłam oderwać się od lektury. Bram Stoker stworzył to, co chciałam przeczytać. Aż dziwię się, że wcześniej nie podjęłam decyzji o przeczytaniu tego dzieła. Przecież słyszałam wiele dobrego o powieści, a pomimo ...
Mi się podobała. Nie jest może tak bardzo wciągająca jak inne, ale akcja jest łatwa do przebrnięcia i szybko się czyta. Chociaż jeśli miałabym ochotę na bardziej ambitną literaturę, to nie wybrałabym tego. Czasami trochę mnie dekoncentrowało zachowanie głównych bohaterów, które nijak nie odpowiadało mi do sytuacji, w jakiej się znaleźli.
Ja także czytam tę książkę w oryginale. Moim zdaniem o wiele lepiej brzmi od tłumaczenia, chociaż polskojęzycznej wersji przeczytałam tylko kilka stron.
Jako najwierniejsza fanka Wild'a muszę powiedzieć, że podobał mi się Dorian Grey. W zasadzie to od tej książki zaczęła się moja przygoda z tym autorem. Najbarwniejszą postacią wg. mnie był ten malarz.
Pamiętam, że kiedyś czytałam tę książkę, bo koleżanka mi pożyczyła, a raczej podkradła ze zbioru swojej mamy. Potem nie spotkałam się z nią do czasu, gdy nie było filmu na jej podstawie na TV1. Jednak nie zamierzam jej ponownie czytać. Być może zauroczyłaby mnie kolejny raz, a może wprost przeciwnie. Na razie wolę pozostawić piękne wspomnienia.
Pamiętam, że grałam Balladynę w podstawówce i szczerze powiedziawszy niezmiernie wczułam się w tą postać. Myślę, że przy odrobinie wysiłku możemy znaleźć wokół siebie problematykę podobną do tej przedstawionej w książce.
Przeczytałam tę książkę parę miesięcy temu, lecz pamiętam, że zachwycił mnie sposób, w jaki Brown przyciąga czytelnika do swojej powieści. Kiedy już odkrywamy jedną zagadkę, wraz z nią pojawia się następna i tym sposobem musimy, po prostu musimy dokończyć czytanie. Teraz zaczęłam "Zaginiony symbol" tego autora i mam nadzieję, że będzie równie dobry...
Opis mnie zachęcił, bo nie było w nim czegoś, co znam już z poprzednich powieści. Jeżeli znajdę tę książkę w bibliotece, to na pewno przeczytam. Choć, sądząc po poniższym komentarzu mogę się rozczarować.
Co do humoru, to się zgadzam. Jednak zabrakło mi w niej "tego czegoś". Autor umie opisywać wydarzenia i rzekłabym, że robi to nader dobrze, jednak czegoś w niej nie było, lecz nie wiem czym było "to" i czy to wina czytelnika, czy Pilipiuka.
Niemal każda strona to istna kopalnia cytatów, ale takich, które są wartościowe i mówią o wszystkim. Książka nie skupia się na jednym problemie, lecz krąży wokół wszystkich, by potem wrócić do początkowego. Sama zapewne nie wzięłabym jej do ręki - za krótka - ale dzięki szkole przeczytałam ją i zachwyciłam się, że w sposób tak prosty można wytłumac...
Ze S. Kingiem jest tak, że albo polubisz jego twórczość, albo znienawidzisz. Sama nie wiem, czy jestem po tej pierwszej, czy po drugiej stronie. Pomysł był naprawdę dobry, a zważając na to, iż jest to (chyba) pierwsza wydana książka tego autora, nie mogę powiedzieć, że styl jego pisania jest zły. Jednak są tu pewne niedociągnięcia - kiedyś znalazła...
Książkę pochłonęłam pod ciepłą kołdrą w domu, gdy za oknem hulał wiatr przeplatany spadającym śniegiem. Nie trudno więc było mi się wczuć w więźnia Aushwitz, który leżał bez ubrań na twardym łóżku. Wszystkie te emocje były tak żywe. Jednak nie można było ich odczuć ot tak, zwyczajnie. Uczucia były bowiem ukryte za fasadą opisów, jakby autor sam prz...
Bardzo mi się podoba. Autor opisał okrucieństwo wojny w otoczce szczęścia. Jest bardzo łatwa do czytania, a przy tym porusza wrażliwą strunę w czytelniku. W dodatku w książce jest masa wartościowych cytatów.
Naprawdę zapada w pamięć, zwłaszcza, że ci wszyscy ludzie żyli i to przeżyli. Gratuluję autorowi, iż potrafił przedstawić świat pozornie okrutny także w lepszym świetle - świetle przyjaźni, patriotyzmu i woli walki.
Ja przeczytałam tę książkę kilka miesięcy temu. Pamiętam, że wywarła na mnie podobne wrażenie jak "Tajemniczy ogród" i "Mały Książę". Uwielbiałam zagłębiać się w ten świat, bo wiedziałam, iż zawsze wszystko zakończy się szczęśliwie, i choć z reguły nie lubię nazbyt entuzjastycznych zakończeń, tu wydało mi się odpowiednie.
Mi na początku się nie podobała, może ze względu, iż większość stanowił romans Zbyszka (a może to tylko moje wspomnienia?). W każdym bądź razie, na wakacjach mam zamiar przymierzyć się do niej jeszcze raz.
A mi się podobało. Chwyciłam książkę, kiedy na półce stały same przeczytane już pozycje i może nie tyle, że zachwyciła mnie, lecz wciągnęła w ten świat. Zależy, z jakim nastawieniem do niej podchodzisz.
Ja uwielbiałam tę książkę, gdy ją omawialiśmy. Tak bardzo wciągnęłam się w świat Ani, że przeczytałam niemal wszystkie części. Pałam do Montgomery szacunkiem i podziwem, że przez tak wiele lat od wydania książka nadal ukazuje problemy obecne i potrafi zachwycić czytelników. Nie wiem, czy wróciłabym do niej ponownie, wolę zachować w pamięci piękne w...
Autorka jest płodna ponad miarę, bo gdy zobaczyłam ile wydała części tego cyklu, to przeraziłam się. Rozumiem mogła wydać dużą serię, ale chyba nie myśli, iż dorówna Rowling? Ona przynajmniej wiedziała, w którym momencie przestać i pomimo sprzeciwu wielbicieli zrobiła to - zakończyła. Jakoś ten język młodzieżowy do mnie nie przemawia, nie wiem, moż...