bardzo dobra. wg mnie najlepsza z powieści Gaimana - ani za długa, ani za krótka, nie nuży, ale wciąga. i choć samego Gaimana raczej nie lubię, "Nigdziebądź" mogę polecić, bo to kawałek całkiem znośnej prozy.
a jak dla mnie właśnie tom pierwszy był najlepszy! dopracowany, wypieszczony i iskrzący eleganckim angielskim humorem. majstersztyk! następne robią się za bardzo gaimanowate - a że stylu Gaimana naprawdę zaczynam szczerze nie cierpieć, niezbyt mi się spodobały. tom trzeci to już była zgroza - prawie że nie warto było kończyć trylogii :/
zanim sięgnęłam po to coś, nie miałam pojęcia, że można aż tak wściec się na KSIĄŻKĘ. zdumiewające. miałam ochotę ją podrzeć, spalić i zakopać. jeżeli jesteście fanami Lema - nie czytajcie. to jest okropne. to żywa zbrodnia przeciw jakkolwiek rozumianej przyzwoitości. ohyda. ten... ten... pan śmie pouczać Lema, śmie się z nim porównywać! aaarrghh, ...
fakt, ja też zdziwiłam się, że mnie tak wciągnęła, da się czytać, co nie zmienia faktu, że w sumie wkurza. takie tam nic, zabijacz czasu (a czas, jak wiadomo, już w młodym wieku staje się towarem niezwykle deficytowym...). tylko jeżeli bardzo wam się nudzi, w innym przypadku lepiej pograć z kimś w jakąś planszówkę czy przejść się na spacer dla zdro...
napisana jako książka-komiks: proste zdania, mocno wykadrowane sceny. Realistyczna. Niebanalna. Nie wybitna, ale na tyle dobra, aby ją zapamiętać i wspomnieć z sympatią. Można polecić tym, którzy jescze nie zetknęli się z Grzędowiczem, choć ja wolę "Księgę jesiennych demonów".
Zdumiało mnie, że książka może zmusić mnie do tylu przemyśleń nad samą jej fabułą. Najprzyjemniejsze było to ciągłe zastanawianie się, zmienianie zdania, on zabił, nieee, to on zabił, kurczę... Szok. Świetna. Polecam (:
Hej, naprawdę mi się spodobała... Wciągająca, sprytna, zahaczająca czytelnika. I nawet jeżeli styl autora naiwny, i nawet jeżeli "fabuła" (bo to nie zasługuje raczej na miano fabuły) jest absolutnie bezsensowna i przewidywalna, i nawet jeżeli nie jest to działo literackie, tylko taki bardziej gniot - to coś diabelnie wsysa, jak odkurzacz, nieapetyc...
Długo NIE MOGŁAM jej zrozumieć, kiedy zrozumiałam - coś się zmieniło. Tak, jest ważna, smutna i zupełnie głupia. Mimo tego mam do niej spory sentyment.
nie wiadomo po co powstaje mnóstwo niedorobionych, niedokończonych, nieprzemyślanych pomysłów, które później autor olewa, bo okazało się, że jednak nie pasują mu do dalszego rozwoju akcji, więc może nikt nie zauważy.
Nie sądziłam, że tak mnie wciągnie. Oryginalne postaci, zaskakująca, przemyślana fabuła, ładny język. Smakowita. Tak jak teksty Anny Kańtoch na Esensji, konkretna a stanowcza. Mrrr. Zasługuje na Zajdla! Gdyby nie ten cały przereklamowany "Lód", ech. A ja nie mogę nawet pojechać na Polcon...
Hmm... bełkot to to jest na pewno. Ale ja tam jestem wytrwała. Dobrnęłam do końca. Nic nie zrozumiałam, o ile coś tam było. Podoba mi się śmiałość Masłowskiej. Co do krytuków, oni nigdy nie mają pojęcia, o czym właściwie mówią, nimi bym się nie przejmowała. Faktem jest, że Masłowska, cokolwiek by to nie było, jest oryginalne i chwała temu czemuś za...
Nie przekonuje mnie szczególnie, jednak co klasyka to klasyka, bo bywało dużo gorzej. Dla dzieci, jeśli chodzi o moje zdanie, jako ćwiczenie przed "Poważną Literaturą Z Przesłaniem".
Niesamowita. Lema czytałam już wcześniej, ale Solaris zmusiła mnie do wzięcia się za SF naprawdę poważnie. Czego nie żałuję. Magia techniki, magia przyszłości... Bo Lem wielkim fantastą był! Kiedyś napiszę piosenkę na podstawie tego zdania (:
A ja od samego początku ją znienawidziłam. Nie dlatego, że to zła książka, nie jest szczególnie zła ani dobra, ale poruszyła we mnie coś takiego, że miałam ochotę gryźć, kopać i spalić autora; do dzisiaj nie wiem zresztą dlaczego. Taka jakaś była paskudna, obłudna, głupia, idealistyczna... Obrzydlistwo, jedna z niewielu książek, których szczerze ni...
Ja miałam chyba jakiś spaczony odbiór tej książki, ale szczerze znienawidziłam Piotrusia, a pokochałam Kapitana Haka. Cóż, dzieło to klasyczne, co można dodać?...
Naprawdę świetna, nie wiem, jak autor to robi, ale faktem jest, zę parę razy wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem i nie mogłam przestać. Niesamowity talent o nieco kontrowersyjnych przekonaniach. Diabelnie zabawny i polecenia godzien, szczegółem dla iście Pratchettowskich zabaw z czcionką (:Można go nie lubić, ale pisze dla wszystkich. Nie zauważy...
Niezbyt oryginalna, nieszczególnie ciekawa, taka ot. Dobre rozwiązanie przy bogach to właściwie jedyny mocniejszy plus książki, parę strawnych żartów i tyle, ani ziębi, ani grzeje. Raczej słaba, niby humorystyczna fantasy.
Taak. Czytając, nie mialam nawet pojęcia, że to klasyka, bo dostałam od znajomego. I muszę powiedzieć, że byłam w szoku, bo wciągnęła mnie straszliwie, mocniej niż cokolwiek, co czytałam od jakiegoś roku. Wybitna, najwyższej klasy science-fiction, którą znać nie tyle trzeba, co zwyzajnie warto.
Naprawdę świetna, tak nastrojowa, klimatyczna, przesycona... czymś... że aż się wierzyć nie chce, że aż jestem zdumiona, że coś takiego może istnieć. Niesamowita, zapierająca dech w piersiach, ach! Ścisła czołówka w moich ulubionych pozycjach. Geniusz!Na przekład nawet nie zwróciłam uwagi, chociaż jak teraz o tym pomyśle, chyba nazwiska i nazwy wła...
Przeczytałam w 14 godzin. To były czasy, oj. Teraz oceniam ją jako jedną z lepszych części cyklu, taką przedzakończeniową, komplikującą, stawiającą jeszcze wiecej pytań - w porównaniu do poprzednich czterech przełomową.Jeśli zaś miałabym ocenić ją jako książkę, nie zjawisko: ot, książka, dobrze się czyta, wciąga, porządne, przemyślane fantasy bez s...
Po prostu głupia, płaska, nadęta i mdła. Jak zresztą cała twórczośc Coelho. Nie lubię po setkroć. Przy okazji, zapraszam na grono: "Nie lubię Paulo Coelho" (: