„Buduję moich bohaterów, obciążając ich bagażem traumatycznych doświadczeń, na które zwykle nie mieli wpływu” – wywiad z Aldoną Anną Reich

Autor: Dominika Róg-Górecka ·6 minut
Artykuł sponsorowany
2025-04-18 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!
„Buduję moich bohaterów, obciążając ich bagażem traumatycznych doświadczeń, na które zwykle nie mieli wpływu” – wywiad z Aldoną Anną Reich

Zakochana w czytaniu od zawsze, a w pisaniu – od jakiegoś czasu, ale za to intensywnie. O swoich książkach, ale też marzeniach i planach na przyszłość, opowie nam Aldona Anna Reich.

 

Erem” to Pani najnowsza powieść. O czym jest ta książka?

 

To kryminał, który nie tylko opowiada o zbrodni i śledztwie, ale także porusza kwestię naszych życiowych wyborów i decyzji, które zawsze pociągają za sobą jakieś konsekwencje.

 

Ma Pani na swoim koncie już kilkanaście publikacji. Chociaż ostatnie tytuły to kryminały, wcześniej pisała pani powieści obyczajowe. Skąd ta zmiana?

 

Kryminał jest gatunkiem wymagającym pod wieloma względami – tu jedno musi wynikać z drugiego, wątki powinny się splatać w logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy, konieczny jest rzetelny research czy nawet konsultacje ze specjalistami różnych dziedzin. Kryminał jest także obciążający psychicznie, bo skąpany jest w mroku ludzkich dusz i umysłów.

 

Powieści obyczajowe, które w moim przypadku także nie stronią od tematów trudnych i dotykają wielu emocji, to jednak paradoksalnie pozwalają mi na odpoczynek. Ta naprzemienność daje oddech, nie pozwala się nudzić czy popadać w schematyzm, a w konsekwencji – niemoc twórczą.

 

 

Przechodząc do „Eremu”, co zainspirowało Panią do napisania tej powieści?

 

Impulsem czy inspiracją do napisania powieści, jak zresztą zwykle w moim przypadku, był obraz. Jakieś zauważone w internecie zdjęcie, zrobione z lotu ptaka, prawdopodobnie przy użyciu drona. Gęsty, ośnieżony las, wąska droga i jadący tą drogą samochód. Pierwsze pytanie dotyczyło tego, dokąd ten ktoś jedzie, a drugie: po co? W ślad za obrazem poszły kolejne sceny i tak narodził się „Erem”.

 

Swojego czasu mówiło się „rzuć wszystko i jedź w Bieszczady”. Jednak ostatnio ten region jest coraz częściej miejscem dla literackich zbrodni. Co sprawia, że Bieszczady są takie mroczne?

 

To już chyba jedna z niewielu w naszym kraju enklaw dzikości i dominacji natury. W Bieszczadach, wciąż jeszcze surowych i nie do końca poznanych, bez wątpienia łatwo się zarówno zgubić, jak i ukryć. A gdy dodamy do tego śnieg i ciemność długiej zimowej nocy, sceneria sama podpowiada nam, że takie miejsce łatwiej i szybciej niż jakiekolwiek inne uwalnia w ludziach demony.

 

Jednak mrok charakteryzuje nie tylko miejsce, ale też bohaterów. Praktycznie każda z postaci budziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony miała pozytywne cechy, a potem nagle zaskakiwała czymś negatywnym. Każda też dźwigała na swoich barkach ciężar przeszłości. Bardzo to życiowe. Jak tworzy się takich bohaterów?

 

Ja chyba zaczynam od… współczucia. Buduję moich bohaterów, obciążając ich bagażem traumatycznych doświadczeń, na które zwykle nie mieli wpływu. To ich ukształtowało, to determinowało ich wybory, to kazało im postępować w określony sposób, pozbawiając rozterek i refleksji. I ja im współczuję, choć daleka jestem od akceptacji czy usprawiedliwiania kogokolwiek. Często powtarzam, że człowiek szczęśliwy, spełniony, będący w najlepszym momencie życia nie wstaje rano z myślą, aby kogoś zabić. Taka decyzja to wypadkowa wcześniejszych wydarzeń i okoliczności. Ale to jednak wciąż od nas zależy, co zrobimy z tym, co nas trawi i niszczy od środka. Można się z tym uporać, ale nie każdy tego chce i nie każdemu to się udaje. I tacy są moi bohaterowie: pokaleczeni, żyjący w światach równoległych, skrzętnie ukrywający swoje prawdziwe oblicze.

 

 

Lara to ciekawa bohaterka. Jej zalety są jednocześnie jej wadami. Skąd pomysł na tę postać? Czy budując jej charakter, starła się Pani dopasować jej osobowość do określonego wzorca?

 

Wiem, że Larze przypisałam dość kontrowersyjną rolę, bo przez wielu czytelników jest postrzegana jako irytująca, jej zachowanie było momentami odbierane jako irracjonalne i wskazujące, że moja bohaterka jest emocjonalnie niestabilna. Ale uważny czytelnik mógł dostrzec, że w pewnym momencie jest mowa o jej rodzinnym domu i relacji z matką. Sama Lara zresztą mówi: „To dzięki niej jestem taka”. Przyznam, że budując jej postać, nie miałam jakiegoś wyraźnego wzorca i raczej kierowałam się tym, co dostrzegam w ludziach, którzy mnie otaczają: również są irytujący, nieprzewidywalni, trudni. Jednak przed ich skreśleniem warto zastanowić się, dlaczego właśnie tacy są i postępują tak, a nie inaczej. Przecież każdy z nas nosi w sobie jakąś historię, ale nie zawsze chcemy ją komukolwiek opowiedzieć.

 

W „Eremie” od samego początku coś czytelnikowi nie gra. Sam Darasz otrzymuje poradę, żeby spodziewać się niespodziewanego. Zastanawiam się, na ile przebieg fabuły to czysta fikcja. Czy jakieś jej elementy były inspirowane prawdziwymi sprawami kryminalnymi?

 

Wynika to trochę z mojej przewrotnej natury. Zawsze, gdy oglądam reportaż albo film lub czytam książkę, staram się spojrzeć na pewne wątki z innej perspektywy, dopisuję swoje zakończenie. Przykładem może być historia osoby niesłusznie skazanej za zabójstwo, która ostatecznie zostaje uniewinniona. A ja sobie dopisuję, że ta osoba wraca do domu i w jego zaciszu odsłania to, na co nie natrafili śledczy, a co jest koronnym dowodem jej winy. Dlatego w „Eremie” tak starałam się poprowadzić akcję, aby większość czytelników co najmniej w połowie powiedziała: „Przecież to oczywiste!”, by już w dalszej części dostrzec swój błąd.

 

„Erem” to pierwszy tom cyklu „Darasz”, czy ma Pani zaplanowaną już całą serię?

 

Właśnie skończyłam pisać drugi tom i powoli zabieram się za kolejny. Staram się, aby każdy z tomów miał nieco inną konstrukcję, w innym miejscu był osadzony środek ciężkości, na czym innym opierał się konflikt fabularny. Mam nadzieję, że to mi się uda, a czytelnicy nie będą tych poszczególnych tomów ze sobą porównywać. To nie ma być kolejny sezon tego samego serialu, tylko zupełnie odrębne historie, które łączy osoba Witolda Darasza.

 

Z zawodu jest Pani polonistką. Czy takie doświadczenie pomaga w pisaniu książek?

 

Pomaga z pewnością, choć czasami także nieco utrudnia. Znajomość zasad analizy utworu literackiego, jego tak zwane drugie i trzecie dna, motywy, toposy, analogie i odwołania to prawdziwy tor przeszkód, gdy wszelkim sposobami chce się uciec od widma plagiatu czy choćby tylko naśladownictwa. Ciągle mam niejasne wrażenie, że „już to gdzieś czytałam” i kolejny raz przebudowuję konstrukcję powieści. Na szczęście zaplecze studiów filologicznych wskazuje, jakie warunki powinna spełniać dobra powieść i na tej bazie pracuję z lepszym lub gorszym skutkiem.

 

Ostatnio autorzy sporo narzekają na rynek książki. A jak ocenia go pani? Czy to trudna branża? I na fali kontrowersji z książką „Chłopki”, czy da się utrzymać z pisania?

 

Nie jestem pisarzem zawodowym i wciąż pracuję na etacie, w związku z tym nie traktuję pisania jako swoje być albo nie być w kontekście finansowym. Przy okazji konfliktu z „Chłopkami” ujawniło się wiele funkcjonujących na rynku wydawniczym nieprawidłowości, które jednak mogą zostać wyeliminowane przez odpowiednie akty prawne. Myślę, że równie istotnym problemem w godnych zarobkach pisarzy jest absolutnie skandaliczny proceder ewidentnej kradzieży plików cyfrowych i ich nieodpłatnego udostępniania w internecie. Niestety, z uwagi na tzw. niską szkodliwość czynu, nie ma adekwatnych kar, nikt tego nie nadzoruje, a przecież zarówno pisarze, jak i wydawcy są w ten sposób pozbawiani należnej, nierzadko naprawdę ogromnej części wpływów. Bycie w tej sytuacji pisarzem zawodowym jest dość ryzykowne i z pewnością niezwykle wymagające.

 

Wydanie książki było jednym z Pani marzeń. Jakie są kolejne?

 

Tu chyba nie będę oryginalna: marzy mi się ekranizacja powieści lub nawet serii. Wprawdzie bywają przypadki, w których powieść znacząco traci po przetransponowaniu jej na scenariusz, to jednak mimo wszystko chciałabym zobaczyć swoich bohaterów na ekranie.

 

Marzę także o tym, aby moje powieści dotarły do jak największego grona czytelników, a mi nie zabrakło weny i wytrwałości w opowiadaniu kolejnych historii.

 

Dziękuję za rozmowę!

Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

© 2007 - 2025 nakanapie.pl