Lot nad kukułczym gniazdem recenzja

Lot nad kukułczym gniazdem

Autor: @skrzatix ·5 minut
2012-11-01
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„(...) dopasowywałem tylko zachowanie do wyglądu, robiłem to, czego po mnie oczekiwali. Ale chyba nigdy nie byłem sobą. Jak to się udaje McMurphy’emu ?” Powiedzenie głosi, że z kim przystajesz, takim się stajesz. Ludzie w zależności od otoczenia społecznego noszą różne maski, skrywają swoje prawdziwe ja lub wstydzą się zrobić coś zgodnie z wewnętrznym głosem. Ulegają innym i robią coś absolutnie wbrew przekonaniom, często obawiając się niekorzyści, jeśli postąpiliby zgodnie ze sobą... Nieodzownym ludzkim błędem jest też ocenianie przez pierwsze wrażenie na podstawie wyglądu człowieka – jakże krzywdzące może się okazać i mylące. Doceniam indywidualistów, którzy nie płyną razem z przeciętnym nurtem, nie boją się okazać siebie i swoich poglądów, nie są ograniczeni przez schematy i ważniejsze dla nich jest samopoczucie jednostek w społeczeństwie. W dość podobny sposób doceniałam bohatera powieści „Lot nad kukułczym gniazdem” autorstwa Kena Kesseya – McMurphy’ego.

Ken Kessey to nieżyjący już pisarz amerykański, „Lot nad kukułczym gniazdem” to jego pierwsza powieść z roku 1962. Dzięki notce w wydaniu od Wydawnictwa Albatros dowiedziałam się, że Kessey pracował jako sanitariusz w szpitalu psychiatrycznym w ramach udziału w programie badań nad środkami psychomimetycznymi i właśnie w tym okresie powstała wymieniona powieść.

Świat przedstawiony w powieści to szpital psychiatryczny, przypominający małe zamknięte państwo. Z ramienia Kombinatu, rządzącego światem zewnętrznym, sprawuje w nim władzę Wielka Oddziałowa – siostra Ratched. Wśród bezradnych poddanych wyróżnia się Okresowych, Chroników, Chodzących, Wózkarzy i Rośliny, a jej sługi to czarni sanitariusze. Wyróżniający się i wyróżniony z Chroników-Chodzących to Indianin udający głuchoniemego. Zwany jest Wodzem, opanowują go nie raz, nie dwa mistyczne wizje – wtedy w jego oczach szpital to potężna machina funkcjonująca dzięki tajemniczym odgłosom w ścianach, makabrycznemu podziemiu, a Wielka Oddziałowa posiada nawet dar zwalniania oraz przyspieszania czasu. Gdy coś nie idzie po jej myśli, funkcjonowanie nienagannej dziennej rutyny zostaje zakłócone, zmienia się w monstrum. Wódz jest początkowo niemym świadkiem oraz narratorem całej opowieści. Jednak nawet on, będący umieszczony tam od lat, nie spodziewałby się raptownego pojawienia pacjenta, którego celem będzie zadać śmiertelny cios temu całemu misternemu systemowi – będzie to Randal Patrick McMurphy.

McMurphy to awanturnik i zadziorny facet, nie stroniący od alkoholu, kobiet lekkich obyczajów oraz bijatyk. Celowo trafił do zakładu psychiatrycznego, aby uniknąć odsiadywania kary w więzieniu. Nie chce i nie potrafi podporządkować się rygorom, których się nie spodziewał i uważa je za głęboko niesprawiedliwe. Jednocześnie postanawia zabawić się kosztem Wielkiej Oddziałowej, odnieść korzyść zarówno dla siebie jak i nowych towarzyszy codzienności. Diabeł tkwi w szczegółach – to siostra Ratched decyduje o wypuszczeniu na wolność Randala. Czy Randal dalej będzie kontynuował swoje nieznośne dla niej zaczepki, stosował liczne prowokacje, by jednocześnie pogłębiać jej nieprzychylne nastawienie do niego?

Mimo, że McMurphy to pospolity przestępca, w powieści nie da się go nie darzyć sympatią i gorąco kibicować w zmaganiach z Wielką Oddziałową. Cała powieść opiera się na małej wojnie tych dwóch postaci, złożonej z licznych bitew. Kto wygrał ich więcej i komu łut szczęścia pozwolił wygrać wojnę? Paradoksalnie dwójka wrogów od pierwszego spotkania to para manipulatorów. McMurphy usiłuje dotrzeć nawet do najbardziej wybrakowanych umysłów pacjentów, podjudza ich do działania przeciwko siostrze i przełożonym. Przez liczne zakłady przypominające bukmacherstwo z zewnętrznego świata daje im poczucie zabawy i ryzyka, a sam zarabia pieniądze ich kosztem. Trudno ocenić jego postępowanie pod kątem etycznym, jego intencje nie są do końca wyjaśnione. Randal mimo wszystko zyskuje wsparcie bezbronnych pacjentów szpitala, wprowadza w ich szarą i nieszczęśliwą egzystencję powoli dawkowaną radość. Udowadnia, jak niewiele trzeba, aby na nieszczęśliwych i nawet na nie do końca świadomych tego co się dzieje twarzach pojawił się uśmiech. Jest dla nich nadzieją na lepsze dni, mentalną podporą i autorytetem, mimo faktu, że jest przestępcą. Oczywiście nie pasuje to Wielkiej Oddziałowej – czuje się zagrożona, nie jest już jedyną panią na włościach. Na (nie)szczęście jest przebiegła, lecz czy jest lepszą manipulatorką od Randala? I do czego będzie zdolna się posunąć, aby na oddziale zapanowały stare rygorystyczne zasady?

Bohaterów powieści znamy z obserwacji narratora. Kessey w narrację Wodza wplótł perfekcyjną charakterystykę postaci. Nie brakuje szczegółowych obserwacji mimiki i gestykulacji, która przecież wpływa na odbiór wypowiedzi. Dzięki nim łatwiej wyobrazić sobie poszczególne sceny i bohaterów, a przez wizje przenieść się na chwilę w surrealistyczny świat, aby z hukiem wraz z bohaterem powrócić znów do ponurej rzeczywistości. Pacjenci szpitala wyróżniają się swoimi przypadłościami, niektórzy jak Harding mogliby sobie poradzić w świecie z prawdziwego zdarzenia. Czemu jednak pozostają w szpitalu? Nie mogło mnie opuścić wrażenie, że bycie zniewolonym nonsensownie może mieć też swoje plusy – nie trzeba się o nic martwić. Nie mogłam się pogodzić z tym, że ci mężczyźni mimo swoich bolączek wolą należeć do grupy rządzonych, zdecydowali się zrezygnować z wolnej woli na rzecz pozbycia się niepokoju. Postać Wodza jest najbardziej intrygująca – czytelnik od początku powieści niewiele dowiaduje się o nim, a przez obecność wizji też nie do końca wiemy, co stało się naprawdę, a co było urojone. Co dolega Wodzowi? Jego język jest nieskomplikowany, naturalny i przystępny - przekazuje nietrudne prawdy życiowe, lecz istotne z punktu widzenia człowieka skazanego na rygorystyczną rutynę. Postać Wodza snuje dużo domniemań, pierwszorzędnie czytało mi się powieść z punktu widzenia osoby, która nie może się odezwać, aby się nie zdradzić, a jednocześnie jest pilnym sprawozdawcą i słuchaczem. Lecz właściwie czemu Wódz postanowił nabrać wody w usta? Okazuje się, że przyczyna ukryta jest w innych ludziach. Ludziach z przeszłości.

Powieść ma słodko-gorzki wydźwięk, wywołuje wzruszenie i uśmiech na twarzy i niesie przesłanie, że nie wolno dać się sparaliżować strachowi przed życiem, obowiązkami i ludźmi większymi od nas – w takim znaczeniu, o jakim myślał Wódz. Nawet, jeżeli jesteśmy mniejsi, nie powinniśmy się poddawać i wątpić w nasz potencjał – przecież możemy urosnąć. Pozostaje tylko obejrzeć ekranizację z główną rolą Jacka Nicholsona jako Randala, aby dopełnić wrażeń. Swoją recenzję chciałabym zakończyć trafnym cytatem: „Bo wie, że trzeba się śmiać, ze wszystkiego co boli, aby zachować równowagę i nie dać się zwariować”.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-11-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Lot nad kukułczym gniazdem
15 wydań
Lot nad kukułczym gniazdem
Ken Kesey
9.0/10

McMurphy, szuler, dziwkarz i zabijaka, udaje wariata, żeby się wykpić od odsiadywania wyroku. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym jawi mu się jako dobry żart do chwili, kiedy się dowiaduje, że nie odzysk...

Komentarze
Lot nad kukułczym gniazdem
15 wydań
Lot nad kukułczym gniazdem
Ken Kesey
9.0/10
McMurphy, szuler, dziwkarz i zabijaka, udaje wariata, żeby się wykpić od odsiadywania wyroku. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym jawi mu się jako dobry żart do chwili, kiedy się dowiaduje, że nie odzysk...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Lot nad kukułczym gniazdem to powieść demaskatorska. Ken Kesey ujawnił jakie dramaty miały miejsce przez przeszło pół wieku na oddziałach psychiatrycznych, gdzie pacjenci traktowani byli jak bydło, a...

@Tymciolina @Tymciolina

„Jesteśmy szaleńcami z tego szpitala przy szosie, psychoceramikami, stukniętymi garnkami ludzkości.” Kiedy zaczęłam słuchać rapu, zauważyłam, że wielu z nich w swoich tekstach przytacza różnych auto...

@Natasha92 @Natasha92

Pozostałe recenzje @skrzatix

Egzekutor
Ktoś rozliczy Cię z Twoich lęków...

Psycholog kryminalny z zawodu, pisarz z powołania ponownie wstrząsa swoimi wizjami seryjnego mordercy i tragicznych historii. Chris Carter w swojej debiutanckiej powieści...

Recenzja książki Egzekutor
Letarg
Kryminał dziennikarski?

Skoro istnieją kryminały policyjne, kryminały społeczne, to czy „Letarg” Thomasa Engera można by nazwać „kryminałem dziennikarskim”? W „Letargu” główny bohater, Henning J...

Recenzja książki Letarg

Nowe recenzje

Dama w kapeluszu
„Dama w kapeluszu” Anna Stryjewska
@martyna748:

Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, po którą postanowiłam sięgnąć z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest taki, że uwie...

Recenzja książki Dama w kapeluszu
Ani słowa o rodzinie
Rodzina, ach rodzina...
@ewelina.czyta:

Dziś przyszła pora napisać kilka słów o książce, która mnie niezwykle urzekła, a zarazem pozwoliła docenić moją własną ...

Recenzja książki Ani słowa o rodzinie
Bumerang
"Droga do odnalezienia siebie bywa długa i… sam...
@Mirka:

@Obrazek „pierwszą zasadą jest mieć zasady” Na nasze dorosłe życie wpływa wiele czynników, ale najbardziej znacz...

Recenzja książki Bumerang
© 2007 - 2024 nakanapie.pl