Misja Ambasadora recenzja

Po tym co autorka pokazała w słynnej "Trylogii Czarnego Maga" i jeszcze nieco mniej popularnej "Erze Pięciorga", wszyscy myśleli, że będzie tylko lepiej, a jednak po wydaniu przez autorkę pierwszego tomu z nowej trylogii "Zdrajcy", szepty niezadowolenia fanów rozbiły się jak kamień o ścianę. Wszystko byłoby ok, gdyby nie jeden mały fakt, a mianowicie małe zmienienie faktów, które pojawiły się w "Trylogii Czarnego Maga", które autorka wprowadziła na rzecz napisania kontynuacji. W ojczystym kraju pisarki minęło kilka lat od publikacji "Czarnego Maga" i można by przypuszczać, że coś mogło się jej pomylić, jednak w końcu to jej dzieło i skoro nie była pewna poprzednich zdarzeń, mogła zajrzeć do książek i je sobie odświeżyć. Zresztą pisarka już tyle razy udowadniała swoim czytelnikom, że pamięć raczej jej nie zawodzi, że trudno uwierzyć w jej omyłkę. Ta mała zmiana przeszłości Akkarina, czyli tytułowego bohatera poprzedniej trylogii, spowodowała zamęt w świecie fanów Gildii Magów i postawiła ich w nieco niemiłej sytuacji. Prócz tego można zarzucić pani Trudi już nie taką oryginalność dzieła jak w poprzednich książkach. W "Trylogii Czarnego Maga", mogliśmy śledzić negatywne aspekty podzielenia państwa na lepszych i gorszych i chodź po zdarzeniach z książki minęło dwadzieścia lat, nie zmieniły się one zbytnio. Tym razem jednak prócz uprzedzeń Gildii towarzyszą nam dodatkowo narkotyki i dziki mag w slumsach, tyle, że wyszkolony i świadomy swojej mocy. Ponadto porwany syn Sonei mierzy się ze Zdrajcami, którzy mają jeszcze nie do końca załatwione porachunki z nie żyjącym ojcem chłopca. "Czarny Mag" miał w sobie to coś, co mimo łatwej fabuły niesamowicie przyciągało, niestety jak się okazuje pierwszy tom "Zdrajcy" już tego nie ma. Fabuła książki jest nieco naciągana i trochę się ślimaczy, a przynajmniej takie możemy odnieś wrażenie w niektórych momentach. W innych chwilach znowu książka niesamowicie do siebie przyciąga, więc można uznać, ze wszystko to jest zmieszane ze sobą, tak jakby autorka miała chwile zlotów i upadków podczas pisania. Mimo wszystko nie jest jednak już to samo co poprzednie dzieła Trudi Canavan. Może powoduje to wszystko brak Akkarina, który był naprawdę kultową postacią dla wszystkich trzech poprzednich tomów? A może pisarka jeszcze nas czymś zaskoczy? Zobaczymy, to dopiero pierwsza książka nowej trylogii pisarki. Najważniejszym atutem powieści, dla którego fani "Czarnego Maga", mogą sięgnąć po ten właśnie tom, jest spotkanie ponownie z Soneą i innymi postaciami. Chodź trzeba przyznać, że sama główna bohaterka nie jest tą sama osobą co dawniej. Osobiście nie żałuje pieniędzy wydanych na książkę oraz poświęconego jej czasu. Miło było znowu spotkać się z Magami, nawet nie tak oryginalnymi jak przed laty.