Ostatnia piosenka recenzja

Ostatnia piosenka

Autor: @de_merteuil ·3 minuty
2011-04-16
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Ostatnia piosenka” to pierwsza książka Sparksa, jaką miałam okazję przeczytać. Sporo obiecywałam sobie po jego twórczości – w końcu ma on grono zagorzałych fanów, którzy prześcigają się w wychwalaniu zalet jego powieści.

Nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, ale niestety nie mogę też powiedzieć, aby wywarła na mnie większe wrażenie. Akcja dobrze skrojona, fabuła wciągała i miło wracało mi się do lektury, jednak ogrom (tak, ogrom!) elementów, które mnie wręcz mierziły odpowiedzialny jest za niezbyt pochlebne wrażenie po skończeniu całości.

Co jest najgorsze? To czego nienawidzę w książkach, filmach i w życiu codziennym – religijność. W „Ostatniej piosence” było jej tyle, że niemal czułam jak Matka Boska wlepia mi się we włosy, a Pan Jezus spływa po nogach gęstymi strumieniami. Wszyscy bohaterowie byli tak obrzydliwie święci! Jeszcze trochę a pobiliby Oleńkę Billewiczównę. W centrum wydarzeń stoi kościół, a zaraz za nim jego wierny kustosz – pastor Harris, który jest tak dobry, nieskazitelny i pokrzywdzony przez los, że miałam ochotę go zabić. I na to wszystko ojciec Ronnie, który codziennie czyta Biblię i jest głęboko zaangażowany w działalność parafialną, robiąc dla kościoła witraż. Jego rozmowy z Pastorem o poszukiwaniu Boga, ich modlitwy wywoływały we mnie niekontrolowane mdłości. No i co najgorsze – z czasem sama Ronnie zaczyna się modlić i poszukiwać boskich odpowiedzi. No dlaczego? Postać dziewczyny jest naprawdę dobrze skonstruowana; charakterna, żywiołowa, mądra; dlaczego na jej świetnej postaci pojawiła się tak rażąca skaza jak modlitwa?
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem okropnie nietolerancyjna; nienawidzę księży, kościołów, chrześcijaństwa w ogóle z zasady i nigdy nie będę pochwalać rozbudowanych wątków religijnych w literaturze popularnej, jednak tutaj to już naprawdę była przesada, książka wygląda jakby była pisana na zamówienie podwórkowego kółka różańcowego.

Kolejna sprawa. Nabrałam chęci na „Ostatnią piosenkę”, bo liczyłam na wyciskacz łez. Po wielu recenzjach, w których przyznawałyście się do morza wylanych łez liczyłam na podobne reakcje zwłaszcza, że w moim przypadku niewiele potrzeba do osiągnięcia histerycznych spazmów. Co dostałam? Tandetną, amerykańską historię o tematyce miłosno-rodzinnej, która nie potrafiła ze mnie wycisnąć ani jednej łezki. Szczególnie chciałabym zaakcentować słowa „tandetny” oraz „amerykański”, ponieważ uważam, że właśnie te dwa przymioty w najtrafniejszy sposób charakteryzują powieść pana Sparksa. Historia Steve’a miała chwytać za serce, ale mnie nie chwyciła. Uważam, że była przesłodzona, do bólu przerysowana i kompletnie nieprawdopodobna.
Co do amerykańskości to powiem tylko tyle, że typ literatury, z jaką się tutaj spotkałam, to sztandarowy przykład tzw. „literatury dla kucharek”, czyli prosta, romantyczna historia, silne granie na emocjach czytelnika oraz kilka wzruszających tekstów. No i religijność – wszak przyznanie się do ateizmu w Stanach Zjednoczonych to wyrok śmierci społecznej.

To co mi się spodobało, to wątek znajomości Ronnie i Willa. W zasadzie nic nadzwyczajnego, ale czytało się miło, poza tym strasznie lubię czytać o wakacyjnych miłościach. Warto też wspomnieć o samych bohaterach, którzy wzbudzili moją sympatię; zarówno Ronnie, jak i Will.
Oczywiście i tutaj musiał się pojawić wątek „amerykański”, który w idiotyczny sposób scharakteryzował „oryginalność” głównej bohaterki. „Kto by spędził całą noc na dworze, żeby chronić gniazdo żółwi? Kto przerwałby bójkę, żeby pomóc dzieciakowi? Kto czytałby Tołstoja w wolnym czasie?” Kto? Ja na przykład. A oprócz mnie bardzo wielu innych ludzi. Najwidoczniej jednak czytać Tołstoja w wolnym czasie to dla Amerykanina coś całkiem niewyobrażalnego.

A jak już jesteśmy przy Ronnie, to dodam jeszcze coś, co było dla mnie też strasznie głupie.
Jakie to idiotyczne, że Ronnie nie grała na fortepianie przez 3 lata, a później w ciągu kilku zaledwie dni cudownie sobie wszystko przypomniała! Ach! Jakie to okropne, lekceważące traktowanie muzyka! Sama grałam na fortepianie i wiem, że wystarczy zrobić sobie dwumiesięczną, wakacyjną przerwę w ćwiczeniach, żeby dużo stracić. I ogromny talent nie ma tu nic do rzeczy.

Sięgnę jeszcze kiedyś po inna powieść Sparksa chociażby dlatego, że jak idiotka kupiłam już wcześniej kilka jego książek „w ciemno”. Mam nadzieję, że będą lepsze niż „Ostatnia piosenka”, choć obawiam się, że główne przymioty stylu Sparksa już poznałam i, że pozostaną one niezmienne w całej jego twórczości.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-04-16
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ostatnia piosenka
8 wydań
Ostatnia piosenka
Nicholas Sparks
8.7/10

Najnowsza książka mistrza romantycznej powieści, Nicholasa Sparksa, autora takich przeniesionych na ekran bestsellerów, jak "Noce w Rodanthe", czy "Pamiętnik". "Ostatnia piosenka" to ponadczasowa op...

Komentarze
Ostatnia piosenka
8 wydań
Ostatnia piosenka
Nicholas Sparks
8.7/10
Najnowsza książka mistrza romantycznej powieści, Nicholasa Sparksa, autora takich przeniesionych na ekran bestsellerów, jak "Noce w Rodanthe", czy "Pamiętnik". "Ostatnia piosenka" to ponadczasowa op...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W obliczu śmierci najbliższych nasze życie diametralnie się zmienia. Już nic nigdy nie będzie takie samo, jak przed wiadomością, że możemy kogoś stracić. Tak właśnie było w przypadku młodej dziewczyn...

@Moonshine @Moonshine

Kiedy spojrzysz na współczesną literaturę kobiecą Nicholas Sparks jest jednym z niewielu nazwisk, od których nie można tak łatwo odwrócić. Napisał więcej powieści niż wielu innych autorów, większość ...

@kar_piotrowska @kar_piotrowska

Pozostałe recenzje @de_merteuil

Czerwień rubinu
Czerwień rubinu

Pewnego październikowego dnia na świat przychodzą dwie dziewczynki. Charlotta i Gwendolyn to dorastające razem kuzynki. Charlotta od zawsze przygotowywana jest do tego, ...

Recenzja książki Czerwień rubinu
Miasto poza czasem
Beznadziejna

Znacie to uczucie, kiedy czytając książkę cały czas czekacie aż coś się wreszcie zacznie dziać? Dokładnie to czułam czytając „Miasto poza czasem”. Czekałam i czekałam. Ni...

Recenzja książki Miasto poza czasem

Nowe recenzje

Krew snajperów
O tych, o których mówi się mało.
@MichalL:

Świetna opowieść o tych, o których mówi się mało. Zwykle są niewidoczni i mocno oddaleni od celu. Jednak są i dla oddzi...

Recenzja książki Krew snajperów
Dream Lake
Pasja ponad wszystko
@paulina0944:

Margo bierze udział w obozie musicalowym, zaś Tobi na obozie komputerowym. Obydwa odbywają się nad jednym jeziorem. Dla...

Recenzja książki Dream Lake
Mister Hockey
Przyjemna odskocznia
@paulina0944:

Na początku poznajemy Jeda, który właśnie ma udzielić wywiadu dziennikarce. Jest popularnym i lubianym hokeistą. Tylko ...

Recenzja książki Mister Hockey
© 2007 - 2024 nakanapie.pl