Przebudzenie recenzja

Tę książkę kupiłam parę dni po przeczytaniu pierwszej części. Kiedy zaczęłam czytać, po prostu nie mogłam się od niej oderwać! "Przebudzenie" jest o wiele lepsze niż "Wezwanie". Może dlatego, że w kolejnej części Najmroczniejszych Mocy bardzo dużo się dzieje.



Chloe Saunders wraz z Victorią i Rachelle jest przetrzymywana w siedzibie Grupy Edisona. Próbuje uciec razem z Rae, ale dziewczyna ani trochę nie jest zainteresowana planami Chloe. W końcu, z pomocą ciotki Lauren, Tori i Chloe uciekają i zaczynają szukać Simona i Dereka. Podczas ucieczki nekromantka widzi, jak matka Victorii używa czarów, by unieszkodliwić Lauren. Chloe nie może pozbyć się obaw, że jej ciotka - która co prawda ją zdradziła, ale później zrozumiała swój błąd - nie żyje.



Kiedy Simon, Derek, Chloe i Tori są już razem, bohaterowie odkrywają, że to Rachelle mogła ich zdradzić. Choć nekromantka jest zła na dawną przyjaciółkę, i tak chce ją wyrwać z rąk Grupy Edisona.



Nastolatkowie muszą radzić sobie z życiem na ulicy. Dochodzi do wielu kłótni, przypadków, kiedy Chloe nie panuje nad mocą, a także paru napaści. W końcu cała grupa postanawia odnaleźć przyjaciela ojca wilkołaka i czarodzieja, Andrew. Nie będzie to jednak proste...



Tori zupełnie mnie nie irytowała, choć reszcie bohaterów działała na nerwy. Tymi swoimi ironicznymi uwagami zdobyła moją sympatię. Simona to taki miły chłopak, którego nie da się nie lubić, a Derek... sama nie wiem, dlaczego, ale od samego początku go lubiłam:) Sama Chloe też jest niczego sobie.



Polecam, ten tom jest o wiele lepszy od poprzedniego:)