Invocato. Księga 1 recenzja

Invocato, księga 1.

Autor: @ven_detta ·3 minuty
2011-09-02
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Do zakupu tej książki skusił mnie opis, który mimo że obszerny, jednak nie zdradza zbyt wiele co do fabuły. Okazuje się, że książka opowiada o przygodach młodej dziewczyny – Burej – która trafia do rzeczywistości łowców demonów. Nie tego się spodziewałam, ale nie powiem, żebym była rozczarowana.

Bura jest bardzo tajemniczą postacią. Kiedy ją poznajemy, nie znamy jej prawdziwego imienia, pochodzenia, a jedynie mniej więcej jej zamiary i cel, w jakim chciała dostać się do Miasta Samobójców. Tam trafia pod skrzydła Kapitana – dowódcy Posterunku żołnierzy zwalczających demony żerujące na ludzkich duszach lub zmuszające do samobójstw. Bura trafia do takiej właśnie grupy żołnierzy – bardzo specyficznego oddziału, złożonego z samych ciekawych osobistości i musi nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości i dogadać się z grupą, co nie okazuje się wcale takie łatwe.

Zakochałam się w bohaterach tej powieści – wszystkich razem i każdym z osobna. Sama Bura jest wyszczekana, niezależna, inteligentna, bystra i nie da się jej nie lubić. Zamieszanie, jakiego narobiła, wkraczając w, bądź co bądź, męski świat nie raz przyprawiało mnie o banana na twarzy. Jedyne zastrzeżenie – w pewnym momencie rzuciło mi się w oczy, że wydaje się zbyt idealna i tak naprawdę WSZYSTKO toczyło się wokół jej osoby, ale nie było tak źle.
Jako pierwszego polubiłam Klechę – za sutannę i styl bycia. Potem niesamowity Prince, który trochę stylem przypominał mi Magnusa Bane’a, chociaż nie używał brokatu. No i bardzo ciekawa postać Koshe. Ale ostatecznie kochałam już wszystkich! Ich relacje i warunki w jakich żyli, przypominały mi bardziej humorystyczną i niegrzeczną wersję załogi Nabuchodonozora z Matrixa xD Przy ich ciętych dialogach, docinkach i żartach, z czego wszystko wypadało tak naturalnie, nie raz parskałam śmiechem – świetna ironia i humor.

Było trochę akcji damsko-męskich, a nawet nie tak trochę, których jednak kompletnie nie można nazwać romansem. To jednak gdzieś w trakcie zdążyłam się pogubić w życiu miłosnym-niemiłosnym Burej i chociaż nie wszystko szło do końca po mojej myśli, co dowodzi tylko, że nie jest to kolejna romantyczna bajeczka, to w sumie jestem zadowolona jak autorka to wszystko rozwiązała.

Świat stworzony przez Agnieszkę Tomaszewską jest mroczny, brutalny i surowy - genialny. Zastrzeżenie mam takie, że przeczytałam chyba z dwa czy trzy razy fragment, w którym objaśniane są reguły nim rządzące i dalej nic nie rozumiałam. Albo trochę niejasno zostały przedstawione, albo ja miałam problemy ze zrozumieniem, ale to nie przeszkadza w czytaniu – całość nadrabia niesamowitym mrocznym klimatem. Strasznie podobało mi się kilka pomysłów autorki, takie jak chodzenie pionowo po ścianach, czy przemieszczanie się miasta nad Ziemią, stąd nigdy nie było wiadomo w jaki klimat się trafi albo kiedy będzie zachód słońca.

Fabuła nie jest skomplikowana w zasadzie bazuje głównie na przygodzie i akcji, a o te nie trzeba się martwić – cały czas coś się dzieje. Bardziej podobała mi się pierwsza połowa książki, kiedy Bura dopiero wdrażała się w tej świat, bo potem wszystko poszło w jednym kierunku – pomoc Burej, która zawsze wpakuje się w jakieś kłopoty, ale na koniec znów wszystko wróciło do normy i było super. Momentami trochę chaotycznie, zwłaszcza pod koniec, kiedy wyszły na jaw w sumie bardzo ważne sprawy.

Myślę, że książka przypadnie do gustu wszystkim, którzy gustują w niegrzecznych, ekscentrycznych bohaterach, mocnych dialogach i dużej dawce akcji, wrażeń i ironicznego humoru. Co mi przychodzi teraz do głowy, do czego porównać tą książkę… z bohaterów uśmiałam się jak przy „Siewcy wiatru” Kossakowskiej, a sam świat trochę w klimacie tego stworzonego przez Łukjanienko w „Patrolach”. Co więcej, zapowiada się kolejna część, po którą na pewno sięgnę! Polecam ;)

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-06-06
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Invocato. Księga 1
Invocato. Księga 1
Agnieszka Tomaszewska
7.5/10

Jeśli myślałeś kiedyś o założeniu sobie stryczka, strzeleniu w skroń bądź zanurzeniu się w gorącej kąpieli z brzytwą - zastanów się jeszcze... bo Oni mogą nie zdążyć. Jeśli jednak twoja desperacja zwy...

Komentarze
Invocato. Księga 1
Invocato. Księga 1
Agnieszka Tomaszewska
7.5/10
Jeśli myślałeś kiedyś o założeniu sobie stryczka, strzeleniu w skroń bądź zanurzeniu się w gorącej kąpieli z brzytwą - zastanów się jeszcze... bo Oni mogą nie zdążyć. Jeśli jednak twoja desperacja zwy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Tym razem książka. Choć to blog filmowy to pozwalam sobie na zamieszczanie co ciekawszych ich recenzji. Invocato rekomendował mi znajomy. Mówił, że to pozycja, którą czyta kilka razy w roku :P i nigdy...

@Atacama9006 @Atacama9006

Miasto Samobójców to miejsce, gdzie trafiają dusze osób, które targnęły się na własne życie. W Mieście żyje się w tak, jak w wielu ziemskich miastach. Ludzie pracują, rodzą się dzieci, toczy się zwyk...

@Honorata77 @Honorata77

Pozostałe recenzje @ven_detta

Blask nocy
Blask Nocy

Calla i Shay znajdują się w siedzibie Poszukiwaczy – ludzi, których uważali za swoich wrogów. Jak dotąd wszystkie ich działania i zapewnienia Opiekunów, właśnie na to wsk...

Recenzja książki Blask nocy
Kuzynki
Kuzynki

Katarzyna Kruszewska od lat pracuje dla CBŚ. Dzięki najnowszym technologiom za pomocą jednej fotografii potrafi ustalić tożsamość przestępcy. A po godzinach, za pomocą te...

Recenzja książki Kuzynki

Nowe recenzje

Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek...
Jedna to smutek...
@coolturka104:

„One for sorrow. Jedna to smutek” to początek cyklu „Stowarzyszenie srok” - thrillerów psychologicznych dla młodzieży i...

Recenzja książki Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek...
Morze krwi, morze łez
"Morze krwi, morze łez"
@tatiaszaale...:

"Nasz sie­lan­ko­wy świat już nie ist­nie­je. Skoń­czy­ła się epoka ro­man­ty­zmu, ide­al­nych wzlo­tów, me­sja­ni­zmu ...

Recenzja książki Morze krwi, morze łez
Jedyne ocalałe
Jedyne ocalałe
@mrsbookbook:

Quincy jako jedyna przeżyła tragedię w Pine Cottage, z tamtego momentu nie pamięta zbyt wiele. Wie, że pojechała ze zna...

Recenzja książki Jedyne ocalałe
© 2007 - 2024 nakanapie.pl