Cytaty Fiodor Dostojewski

Dodaj cytat
Nie, szeroki jest człowiek, zbyt nawet szeroki, ja bym go zwęził.
Zdaje mi się, że jeśli człowiek stoi na przykład wobec nieuniknionej zagłady, dom się na niego wali, to ma wtedy ogromną ochotę usiąść, zamknąć oczy i czekać - niech się, co chce, dzieje!
Nowy sen – nowe szczęście! Nowa dawka subtelnej, rozkosznej trucizny!
Bywają marzyciele, którzy obchodzą rocznice pojawienia się ich fantastycznych wizji.
Mroki prawd niskich droższe mi niźli podniosłe oszukaństwo?
Ale wiedziałem na pewno, że ma znajomości, w ostatnim czasie wznowił nawet dawne stosunki w sferze towarzyskiej, które zaniedbał poprzedniego roku. Zdaje się jednak, że niezbyt go kusiły i wiele z nich wznowił tylko formalnie, a wolał chodzić do mnie.
Bo jeśli nie ma się już do kogo iść, jeśli iść już nie ma dokąd - to koniec! Przecież chociaż tak powinno być, żeby każdy człowiek miał przynajmniej dokąd pójść!
"Pamiętaj mnie, bo nie będzie nas drugi raz..."
A co, jeśli zełgałem- jęknął nagle mimo woli- jeżeli człowiek wcale nie jest podły sam przez się, to jest jako cały rodzaj ludzki, wówczas oznaczałoby to, że wszelkie skrupuły to tylko przesądy wymyślone dla postrachu, że żadne granice nie istnieją, i tak powinno być...
W ogóle uważam, że aby kogoś poznać, należy badać go ostrożnie i delikatnie, żeby się pośpiesznie nie uprzedzić do niego, bo to potem bardzo trudno jest wykorzenić
Lubię budować swą rzeczywistość na wzór tego, co bezpowrotnie minęło - i często włóczę się jak cień bez potrzeby i bez celu, ponuro i smutno po petersburskich zaułkach i ulicach. I cóż to za wspomnienia! Przypomina mi się na przykład, że w tym właśnie miejscu akurat rok temu, aukrat o tej samej porze, o tej samej godzinie włóczyłem się, tak samo samotny, tak samo posępny jak teraz! I przypominam sobie, że i wtenczas marzenia były smutne, a choć i dawniej nie było lżej, zdaje mi się, że jednak jakoś lżej i łatwiej było żyć, że nie było tych, czarnych myśli, które się teraz do mnie przyczepiły, że nie było tych wyrzutów sumienia, wyrzutów mrocznych, ponurych które ani w dzień, ani w nocy nie dają mi teraz spokoju. I pytam sam siebie: "Gdzież twoje marzenia?" I kręcę głową, mówiąc: "Jak szybko upływają lata!" I znów pytam sam siebie: "Cóżeś zrobił ze swymi latami? Żyłeś czy nie? Spójrz - mówię do siebie - spójrz, jak na świecie zaczyna być chłodno. Napłyną jeszcze lata, a po nich nadejdzie ponura samotność, nadejdzie z kosturem ponura starość, a z nimi - smutek i troska. Zblaknie twój fantastyczny świat, zamrą, uwiędną twoje marzenia i osypią się jak żółte liście z drzew." O panno Nastusiu! Przecież smutno będzie pozostać samemu, zupełnie samemu, i nawet nie mieć czego żałować - niczego, zupełnie niczego. bo wszystko, co straciłem, było niczym, głupim, okrągłym zerem, było tylko marzeniem!
Człowiek czuje, że ta niewyczerpana fantazja w końcu ulega zmęczeniu, wyczerpuje się dlatego, że się przecież dojrzewa, wyrasta ze swych dawnych ideałów, które rozsypują się w proch, w gruzy; a jeżeli nie ma innego życia, to trzeba je budować właśnie z tych gruzów. A tymczasem dusza prosi o coś innego, czego innego pragnie! I nadaremnie marzyciel grzebie jak w popiele w swych dawnych marzeniach, szukając choćby najmniejszej iskierki, żeby ją rozdmuchać, żeby rozpalonym na nowo ogniem ogrzać oziębłe serce, wskrzesić w nim znów to wszystko, co było dawniej takie miłe, co wzruszało duszę, co rozgrzewało krew, co wyciskało łzy z oczu i tak rozkosznie oszukiwało!
Czasem, jak Boga kocham, zaczynam się trząść jak gumelastyka i z pół godziny się trzęsę. Taki ze mnie śmieszek.
Czasem coś człowieka pcha, żeby skoczyć z okna lub dzwonnicy, i pokusa ta bywa dziwnie nęcąca.
To od księżyca płynie taka cisza - pomyślał Raskolnikow - zapewne układa teraz jakąś zagadkę.
.kto się ośmieli więcej niż wszyscy inni, ten też ma najwięcej słuszności.
Kto sumienie posiada, niech cierpi, skoro zdał sobie sprawę z pomyłki. Będzie mu to karą - obok katorgi.
Cierpienie i ból są nieodłączne od rozległej świadomości i głębokiego serca. Myślę, że ludzie naprawdę wielcy zawsze muszą odczuwać na świecie wielki smutek...
...jego trzeba przyciągać, a nie odpychać. Odpychaniem nie naprawi się człowieka. Tym bardziej młodzika. Z takim młodzikiem trzeba być podwójnie delikatnym.
Byle człowiek był porządny. To cała zasada. I nic więcej mnie nie obchodzi.
Ten, kto sam przed sobą kłamie i własnego kłamstwa słucha, prawdy żadnej już nie widzi ani w sobie, ani dookoła siebie, a przeto szacunek traci dla siebie i dla innych. Zasię nie szanując nikogo, kochać przestaje, a chcąc z braku miłości zagłuszyć sumienie i rozerwać, oddaje się namiętnościom i ordynarnym rozkoszom i dochodzi do zupełnego zezwierzęcenia w nieprawości swojej. A to wszystko z nieustannego okłamywania siebie i innych.
Niepodobna wyobrazić sobie, do jakiego stopnia poniżenia i upadku dojść może najszlachetniejsze serce, jeśli raz zostanie wydane na łup prawdziwej zazdrości.
Głupota jest jasna i nieprzebiegła, rozum zaś wykręca się i zasłania; rozum podły jest, a głupota uczciwa i prosta.
Nie mogę przy tym znieść, że niejeden człowiek, nawet szlachetniejszego serca i umysłu, zaczyna od ideału Madonny, a kończy na ideale Sodomy. Jeszcze straszniej, kiedy ktoś już z ideałem Sodomy w duszy nie odrzuca też ideału Madonny, a ten zaprawdę rozpala mu serce, zaprawdę rozpala, jak w młodzieńczych, bezgrzesznych latach.
Nie pokonujcie oceanów dla ludzi, którzy nie przeskoczyliby dla was kałuży.
Kolumb był szczęśliwy nie wtedy, kiedy odkrył Amerykę, ale wtedy, kiedy ją odkrywał.
(...) żonę do tego stopnia cenił i tak się jej nieraz lękał, że nawet ją kochał.
Delikatności i godności uczy człowieka tylko serce, a nie tancmistrz
Nie pogardza się tym, kogo się boi
Jak Pan Bóg chce kogo ukarać, to mu najpierw rozum odbiera
© 2007 - 2024 nakanapie.pl