Moje koło ratunkowe
Konkurs

Konkurs książkowy - Moje koło ratunkowe
KONKURS ROZWIĄZANY
Dziękujemy Wam za podzielenie się z nami tak osobistymi historiami. Czytanie ich wlewa mnóstwo ciepła i nadziei w serca. Książki powędrują do @viki_zm, @Agotter, @jagodabuch. Gratulujemy!

Każdy z nas ma czasem momenty, w których potrzebuje tego metaforycznego ratunku. I wtedy sięgamy po swoje koło ratunkowe - rozmowę z bliską osobą, ukochaną książkę, kilka chwil ze swoją pasją. Dla każdego tym kołem jest coś innego.

A co jest Twoim kołem ratunkowym?

Podzielcie się z nami swoimi pomysłami, a my wybierzemy 3 odpowiedzi i nagrodzimy książkami "Koło ratunkowe".
Regulamin konkursu
Koło ratunkowe
Koło ratunkowe
Elisa Rocher
7.6/10

Jak schwytać międzynarodowego oszusta, przezwyciężyć własny strach i spotkać miłość swojego życia? Luksusowy statek wycieczkowy, pełne morze i gorąca atmosfera… Zośka, pomimo panicznego strachu prz...

    Udział wzięli:
    @wiki820 @kerim @paulina2701 @sija002 @beatazet @AgataGrabowska @Anna30 @Brzezina @OutLet @Ferante @Inesik
    TA
    @stos_ksiazek @paczek_grubas @Gosia @jagodabuch @janmuz48 @mikka138 @kow_pola @melkart002 @specjalistka_od_slowa @Agotter @viki_zm

Odpowiedzi

@viki_zm
@viki_zm ponad 2 lata temu
Mam kilka kół ratunkowych 😁
Jednym z nich są oczywiście książki, innym jazda konna, która wyjątkowo mnie wycisza i wprowadza spokój niezależnie od sytuacji.
Żadne z nich nie jest jednak tak wyjątkowe jak to o którym chciałabym napisać. Nie od dziś wiadomo, że szczera rozmowa z osoba bliską naszemu sercu może zdziałać wiele. Moim najważniejszym i najbardziej wyjątkowym kołem ratunkowym jest właśnie rozmowa z Babcią. Wiem ze zawsze mogę Jej powiedzieć wszystko, niezależnie od pory dnia czy nocy. Zawsze mogę liczyć na słowa wsparcia, zrozumienie czy po prostu wysłuchanie w ciszy. Moja Babcia zawsze wie, której z tych rzeczy akurat potrzebuję i bezbłędnie odgaduje o co akurat mi chodzi. Uwielbiam te rozmowy, oczywiście z chęcią przychodzę do Babci także bez konkretnego powodu ale to właśnie te słowa otuchy w trudnych dla mnie momentach dają mi najwiecej siły. To wyjątkowe koło ratunkowe, w postaci najbliższej osoby, którą najbardziej się kocha ma na pewno każdy z nas 🥰 a moim jest kochana Babcia ❤️
@Agotter
@Agotter ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym są uczucia. Nie jest to łatwe pojęcie uczuć, bo w rzeczywistości jest to zryw emocjonalny, który pozwala na odczepienie myśli, które tak gorączkowo nieraz prowadzą istną rzeź w mojej głowie. W ekstremalnych momentach bezradności sięgam więc po radykalne metody ratunku, zaliczając w tym adrenalinę. Jadę na wakepark, jadę na tor cartingowy, wchodzę do zimnego jeziora pod osłoną cienia konopii i księżyca, zatracam się bez tchu w muzyce w klubach byleby poczuć ten zryw, poznaje ludzi, którzy pierwsi wpadną mi w oko... Istotą tego wszystkiego jest to, że na krótki czas jestem wolna od samotnych myśli, jednak to istny krąg i zarazem w następującej kolejności na powrót jestem zakuta w kajdany bezradności wobec siebie.
@specjalistka_od_slowa
@specjalistka_od_slowa ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest mój przyjaciel gej. Zawsze mogę na niego liczyć - kiedy się rozwodziłam i ból rozdzierał mnie od wewnątrz, czułam się, jakbym traciła połowę ciała i połowę duszy, tylko dzięki niemu przetrwałam. Kiedy zmieniałam pracę, stresowałam się, służył mi radą. Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć, gdy mi smutno i beznadziejnie, wystarczy, że zadzwonię. Kocham go jak brata i czuję przy nim, że komuś na mnie zależy. W tarapatach wiem, że mogę prosić go o pomoc.
@melkart002
@melkart002 ponad 2 lata temu
moim kołem ratunkowym jest kilka rzeczy. Przede wszystkim muzyka. Ona pozwala mi się skupić na sobie, ewentualnie na problemie który mnie dręczy. Pozwala rozładować negatywną energię, wyzbyć się całej złości, gniewu, smutku. Muzyka koi nie tylko zmysły, ale i ciało. Słowem leczy rany. Drugim kołem ratunkowym jest uśmiech drugiego człowieka, i od półtorej roku - uśmiech mojej córeczki. Nic tak mnie nie uspokaja jak jej radosny uśmiech, pełen przekory, ale i troski, pełen radości z życia, radości z mojej obecności. Tego nie zamieniłbym za nic na świecie i biłbym się o niego nawet z samym diabłem. Trzecie koło ratunkowe - to książki. Mając trudne dzieciństwo, traumatyczne przeżycia, to one mnie ukształtowały. Nauczyły mnie, że dobroć się ma w sobie, a nie wynika ona z wychowania czy jakichś odziedziczonych wzorców. Dały mi asumpt do tego, by kochać i dać się kochać; by naprawiać świat, zaczynając od siebie; by walczyć o to, co serce i rozum mówią, że jest słuszne; by być sobą zawsze, bo jeśli udajemy, oszukujemy siebie i cały świat; bo dały mi siłę, aby marzyć, i sprawiać, że marzenia są możliwe do zrealizowania. Tak, to moje trzy koła ratunkowe, bez których nie byłbym w stanie przetrwać
@kow_pola
@kow_pola ponad 2 lata temu
Chyba najlepiej czuję się w opowiadaniach więc pozwolę sobie odpowiedzieć w taki sposób.

Od dłuższego czasu nic nie układało się po mojej myśli. Chodziłam z kąta w kąt i nie potrafiłam znaleźć dla siebie miejsca. To wszystko przytłaczało mnie z każdej strony. Jak pogodzić ze sobą wszelkie kłopoty, i jak znaleźć odpowiedzi na pytania, które zdają się nie mieć dobrego rozwiązania? Nie ma już sił. Muszę wyjść na dwór, inaczej zwariuje od bezczynności, która zaczyna zajmować przestrzeń coraz bardziej duszącą bezradnością. Może wyjście nad jezioro pomoże. Miejsce gdzie zawsze mogłam być sobą, drzewa, które mnie nie oceniają, dają schronienie. Woda, która wydaje się rozumieć wszystkie moje obawy i niepokoje. Rozmyślam z termosem ciepłej herbaty. W okolicy nie ma nikogo kto może przerwać nienaganną ciszę.
Chwila... słyszę jakiś szelest... Serio?! Właśnie teraz jakieś małolaty muszą bawić się w podchody? Jednak kroki są zdecydowane i szybkie, co więcej wydają się pojedyńcze. Nie ukrywam, że trochę mnie to niepokoi. Jak zacznę krzyczeć to i tak nikt nie usłyszy. Cholera... Uciekać czy czekać? Serce wali jak szalone, ale rozum (ach ten głupi móżdżek) mówi, że mam zostać i udawać pewną siebie. Decyzja podjęta. Siedź i udawaj, że cię nie ma... Nagle kroki ucichły, ale niepokojąco obok mnie. Czuję jak ktoś łapie mnie za ramię. Już po mnie.... "Wiedziałem, że tu będziesz" - jego głos jest kojący, już wiem, że nie mam czego się bać. "Twoja mama zaraz tu będzie. Wiemy, że coś się dzieje. Widzimy jak jest ci trudno. Nie jesteś sama. Jesteśmy obok gotowi ci pomóc. Pamiętaj, że nic nie jest tak trudne jak się wydaje. " - otula mnie silnym ramieniem i już wiem, że będzie dobrze. Mam kochającą rodzinę, która zawsze mi pomoże. Szczególnie, gdy moje siły są na wyczerpaniu wiem, że mogę przyjść w ukochane miejsce, sama lub z nimi i zawsze coś wymyślimy. To jest siła miłości. "Już jestem!" - z oddali zobaczyłam moją mamę, już wiem dlaczego przyszła później. Musiała uważać bo niosła ze sobą moją gitarę. Teraz już musi być dobrze. Wspólna rozmowa, granie i milczenie. Czy jest coś piękniejszego niż świadomość, że masz obok siebie ludzi do wspólnej zabawy i milczenia? To właśnie oni są moim kołem ratunkowym :)
@mikka138
@mikka138 ponad 2 lata temu
Dla mnie kołem ratunkowym są moje zwierzaki, którym mogę powiedzieć wszystko co mi siedzi na duszy. Odpowiedzi od nich oczywiście nie dostaję,ale taka rozmowa pozwala mi się wyciszyć, uspokoić, pomyśleć co dalej. Nie o wszystkim można porozmawiać z ludźmi,bo mało kto potrafi zrozumieć sytuację,w jakiej się dana osoba znalazła,a kot czy pies siedzi cicho i słucha i czasami takie słuchanie i pomerdanie ogonem wystarczy🙂
@janmuz48
@janmuz48 ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest zatrzymanie się, głęboki namysł i poszukanie w sobie odpowiedzi na pytanie co dalej. Dokąd pójść, co zrobić, albo czego nie zrobić? Które z dwóch trudnych rozwiązań wybrać? Szukam świadomej decyzji, takiej, z którą moje wewnętrzne ja się zgadza. Czasem trwa to długo, ale efekt jest taki, że nigdy nie żałuję swoich wyborów. Czasem boli, ale nie muszę oglądać się za siebie i gnębić się pytaniami: "A może trzeba było wybrać co innego?". To zatrzymanie się jest kołem ratunkowym, które uratowało mnie parę razy.
@jagodabuch
@jagodabuch ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym zawsze było i jest uciekanie w malowanie farbami, wtedy mogę w spokoju pomyśleć, przeanalizować. Podczas doboru kolorów zaczynam się wyciszać i skupiać na rzeczach dla mnie ważnych, nikt wtedy mi nie przeszkadza wtedy nawet Pies leży mi głową na stopach aż nie skończę swych dumań nad wszystkim i niczym. Albo jak nie powstanie jakieś dzieło. Czasem to trochę trwa... ale cierpliwość popłaca. To moje koło zawsze mnie rozluźnia i daje myśleć w spokoju.
@paulina2701
@paulina2701 ponad 2 lata temu
Dla mnie najlepszym kołem ratunkowym jest odpoczynek - chwila samotności na spokojne zastanowienie się i przeanalizowanie sytuacji.
@stos_ksiazek
@stos_ksiazek ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest mąż i tabliczka gorzkiej czekolady. Rozmowa z mężem pozwala mi rozładować złe napięcie i spojrzeć na wszystko trochę z innej strony. Lubię te dyskusję, ponieważ są inne od tego, co kotłuje się w mojej głowie. Czasem jest to konfrontacja, a czasem słowa wsparcia i pocieszenia, ale zawsze jest mi po niej lepiej. Czuje się tak, jakbym zrzuciła ze swoich pleców ciężki balast. Natomiast czekolada daje mi trochę osłody i pozytywnej energii do działania. Ten duet zawsze mi pomaga i zawsze jest pod ręką.
@Gosia
@Gosia ponad 2 lata temu
Moje koło ratunkowe to książki, które zabierają mnie z szarej rzeczywistości w inny świat! To ja decyduję czy chce przeżyć mrożący w żyłach horror, skomplikowaną zagadkę kryminalną, płomienny romans, czy może tym razem chcę przenieść się do świata fantasy! To moje koło ratunkowe na każdy nastrój i na każde zmartwienie. Uwielbiam poznawać nowych bohaterów, przeżywać z nimi przygody i iść przez życie!! Sprawia mi to przyjemność, pozwala się odstresować i jest to mój czas! Moje koło ratunkowe na wszystko!!!
@paczek_grubas
@paczek_grubas ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym na wszystko jest moje poczucie humoru. Zawsze jest ze mną, nigdy mnie nie zawodzi, zawsze mogę z niego skorzystać w każdej sytuacji, zarówno w kryzysowo złej, jak i tej pozytywnej. Poprawia mi nastrój, od razu czuję się szczęśliwszy a wszystkie troski znikają, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Można pocieszać tych, którzy są w potrzebie, ale i rozbawiać tych, którzy po prostu chcą się pośmiać. Pozwala rozładować wiele konfliktów i rozwiązać wiele problemów.

P.S. Ponoć Ci, co się dużo śmieją, żyją dłużej, oby... Przyszedłem na ten Świat z uśmiechem na twarzy, i z uśmiechem odejdę:)
TA
@tayen ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest muzyka. Towarzyszy mi od zawsze. Już jako małe dziecko spokojnie zasypiałam. Ona mnie pobudza kiedy nie mam energii, dodaje sił gdy wątpię, łagodzi złość kiedy potrzebuję się rozładować i pozwala mi płakać w swój rytm. W niej odnajduję harmonię, której często brakuje w mojej codzienności.
Uwielbiam ją szczególnie na żywo, każdy koncert traktuję niczym rytualne oczyszczenie, wyzwolenie się i zespolenie z czymś więcej.
@Inesik
@Inesik ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest świat książek. Zaczynam czytać i niejako przechodzę do świata książki gdzie moje problemy po prostu nie istnieją a jak wracam to jest tak jakby łatwej
@Ferante
@Ferante ponad 2 lata temu
Moje koło ratunkowe to książki, zawsze gdy mam trudny moment to staram się wyłączyć umysł i nie rozmyślać. Lektura idealnie zajmuje moją głowę i pozwala zapomnieć o mrokach codzienności. Nie wyobrażam sobie dnia bez przeczytania choć kilku stron. Czytanie mnie uspokaja, relaksuje i pozwala znaleźć czas tylko i wyłącznie dla siebie.
@wiki820
@wiki820 ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest moja kotka Lusia. Zawsze wyczuje mój wisielczy nastrój i zawsze wtedy wepcha się na szyję. Jej mruczenie jest uspokajające i od razu czuję się lepiej.
@OutLet
@OutLet ponad 2 lata temu
Mam trzy koła ratunkowe, które chronią mnie przed całym złem tego świata.

Pierwszym (i tu nie będę oryginalna) jest czytanie książek. Nawet jeśli czytam o czymś trudnym czy przerażającym, uspokaja mnie sam fakt czytania. Sama ta czynność.

Drugim kołem jest mój pies. Uwielbiam zasypiać wtulona w jego futro, a jak powarkuje przez sen, to wiem, że nawet wtedy mnie broni.

Trzecie koło ratunkowe to mój mąż. Bo jest i zawsze mogę się go uchwycić.
@Brzezina
@Brzezina ponad 2 lata temu
Dla mnie kołem ratunkowym jest medytacja i nauki jogi, a z pozycji książkowych to "Nałogowa miłość" Eugenii Herzyk. Książka ta pozwoliła mi zrozumieć siebie i uwolnić się z toksycznego związku. To chyba najlepszy poradnik jaki dotąd czytalam, a czytałam wiele. Świetne podpowiedzi od psychoterapeutów oraz bogata bibliografia dzięki ktorej sięgnęłam po inne pozycje książkowe. Zrozumieć i poznać samego siebie to najważniejsze zadanie dla każdego z nas, a jednocześnie nasze koło ratunkowe. Musimy polubić i zaakceptowac samych siebie i dopiero wtedy żądać czegoś od innych. My sami musimy zrozumieć siebie i być dla siebie ratunkiem.

@Anna30
@Anna30 ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest wsłuchiwanie się w świat muzyki, przeprowadzone pozytywne rozmowy z ludźmi mającymi dużo w sobie energii, czytanie książek, modlitwa w ciszy, gdy nikt nie słyszy jedynie Pan Bóg. Wiara pomaga i nie należy się jej wstydzić, okazywać.
Zawsze jest, jakieś wyjście z trudnych sytuacji tylko należy zaufać sobie i osobom, które na to zasługują.
@AgataGrabowska
@AgataGrabowska ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest moja przyjaciółka. Przyjaźnimy sie już wiele lat, często od siebie odchodzimy, czasem kontakt się urywa ale jak dzieje się coś niedobrego w moim życiu jest to pierwsza osoba u której szukam ratunku. Moja ciaza była zagrożona, wiele miesięcy przelezalam w szpitalach. Mimo,że byłam pod opieką psychologa to najbardziej na duchu podnosiła mnie rozmowa z nią. W dużej mierze to dzięki niej urodziłam zdrową córeczke. Wiem, że gdy tylko będę w potrzasku to ona przyjdzie mi z pomoca.
@beatazet
@beatazet ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest czytanie książek i wyobrażanie sobie, że to mnie spotykają te niezwykłe przygody. Podoba mi się moment, kiedy wszystko dobrze się kończy i mam nadzieję, że tak również będzie w moim życiu.
@sija002
@sija002 ponad 2 lata temu
Moim kołem ratunkowym jest malowanie.
Potrzebuję idealnej ciszy i nikogo więcej wokół.
Nie mam super zdolności i nie planuję ich zdobywać.
Biorę farby, sztalugę i najniższej jakości pędzle.
Nie zawsze staram się żeby coś wyszło, samo przejeżdżanie po płótnie mnie relaksuje.
Uwielbiam tan cichy szmer i zapach świeżo nałożonego koloru.
Uwielbiam zdzierać zaschniętą już warstwę farby z palety.
I brudzić sobie palce dla fajnego efektu na obrazie.
Maluje tylko dla siebie, niechętnie pokazuje innym ale wkładam w to całe emocje, złość smutek i kończę radością.
Nowe pomysły stale wirują mi w głowie, każda sytuacja z życia to nowy, całkiem inny plan, który być może kiedyś uda się przenieść na białe płótno.
Bliscy śmieją się, że w moim pokoju obrazy są wszędzie ale ja to kocham.
Te obrazy to ja i zamykając drzwi wiem, że jestem w swoim świecie
@kerim
@kerim ponad 2 lata temu


Jak potrzebujemy "pomocy", to "koło ratunkowe" zawsze się przyda!

Generalnie zawsze próbuję tak postępować, aby mieć świadomość, że w razie czego – złej sytuacji, wydarzenia itp., to będą miał jakieś „KOŁO RATUNKOWE”, w takiej czy innej formie, aby sobie pomóc. Jeżeli tyko mogę, to próbuję się zabezpieczać na różne ewentualności. Nie zawsze jest tak, że da się wszystko przewidzieć.

Mam różne koła ratunkowe – w kwestii: finansowej (zabezpieczanie oszczędnościowe), naprawczej (nie wszystko sam potrafię zrobić, naprawić, ale wiem, do kogo się zwrócić w razie potrzeby), mentalnej (tak akurat jest, że w tej sferze, jestem dość mocny, co nie znaczy, że z innymi nie rozmawiam i nie radzę się, całe szczęście że z tego mało korzystam – z tego rodzaju pomocy od innych), duchowej (jako osoba wierząca, korzystam z sakramentów świętych) – akurat ten temat jest dość ciekawy i lubię go analizować. Mam dużo obowiązków, pasji i to też, pomaga w radzeniu sobie z problemami.

Bardzo lubię z ludźmi się spotykać, rozmawiać. To też mi daje dodatkową wiedzę (oprócz czytania) w wielu kwestiach. Nie tylko własne doświadczenie się przydaje, ale też innych osób. Sam jeżeli mogą, to również pomagam. Nie zawsze jest tak, że wszystko jest po mojej myśli, nie zawsze „wygrywam”. Potrafię przyznać się do błędu, wyciągnąć wnioski, zaakceptować to, co wyniknie.

Moja „sytuacja” w jakiej jestem, powoduje, że w wielu obszarach, mam dużą niezależność, ale to nie znaczy, że we wszystkich. Cały czas się uczę różnych rzeczy i jak mogę, to chce być jak najmniejszym ciężarem dla innych (angażowanie z drugiej strony pomocy). Czasami jest tak, że jednak zwracam się o pomoc, to wtenczas korzystam z „koła ratunkowego”. Jest pewne grono ludzi, na których mogę liczyć i bardzo się z tego cieszę. Tego życzę każdemu!



Prośba nie jest słabością, to też zaufanie, do innych ludzi. Świadomość, ze każdy człowiek jest ważny, niezależnie kim jest, bo sami nie wiemy, kto tak naprawdę nam pomoże, w czasie próby!

:-)


© 2007 - 2024 nakanapie.pl