7 razy dziś

Oj widzę, że będę musiała zakończyć dobrą passę. Z racji, że podczas czytania książki nie zauważyłam ŻADNYCH pozytywnych stron powieści, postanowiłam wypisać wszystkie wady w punktach. 1. Zgorszenie moralne. Według książki "7 razy dziś" wartość człowieka przelicza się na jego popularność!!! Nie dałam rady czytać pewnych momentów, w których to główna bohaterka wraz ze swoimi przyjaciółkami prowadziła dialogi na temat seksu, chłopaków i ich sytuacji w szkole. Były one zdumiewająco ciekawe i wysnuwały nieprawdopodobne wnioski! Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać!!! Natomiast podczas wyśmiewania koleżanek i przedmiotowego traktowania rówieśników postawa dziewczyn była przedstawiana jako coś normalnego wręcz niezbędnego w naszym życiu. Według tego pseudo dzieła literackiego większość ludzi znanych i cenionych przeze mnie jest zerem, bo woli nie wrzucać się w oczy. Co więcej, zwierzęce wręcz zachowania głównej bohaterki oraz jej przyjaciółek- wyśmiewanie, dręczenie zawsze na koniec było obracane w taki sposób, że prześladowca nagle stawał się ofiarą, a ofiara katem! Żałosne! 2. Język. Ktoś napisał, że "autorka ma niesamowicie lekkie pióro". Moim zdaniem w tym przypadku "lekkie pióro" jest równe językowi na miarę dwunasto-czternastolatki, która nie przeczytała w życiu ani jednej książki. Jest to kompletna amatorszczyzna, a w niektórych momentach autorka nie potrafiła nawet sklecić zdania o więcej niż jednym orzeczeniu!!!!!!! Nie wspomnę już o inteligencji i elokwencji pisarki. Ż...

Bardzo chciałam ją przeczytać! Gdy w końcu dorwałam ją w bibliotece obiecałam, że błyskawicznie ją skończę. Tymczasem... po 50 stronach miałam jak najbardziej dość. Ale zmuszałam się by czytać dalej bo przecież akcja może nabrać tempa. Chyba spodziewałam się jakiegoś fantasy które naprawdę mocno mnie zaskoczy. Tutaj sam tytuł zdradza, że te siedem razy będziemy przeżywać śmierć bohaterki. Młodej i popularnej bohaterki a przez to próżną, złą i etc. Która ma jeszcze gorszych znajomych... I oczywiście liczyłam, że kurczę, że naprawdę bohaterka zmieni się całkowicie, tak że ją polubię. Niestety wszystkie jej pobudki były kierowanie tylko jej dobrem, nie innych. Sorry, ale nie rusza mnie historia Samanthy i jej kumpeli. Zupełnie. Przeczytałam, zirytowałam się, odhaczyłam z listy, zapomniałam.

Nie wzruszyła mnie ani trochę. Nie uroniłam ani jednej łzy. Jednak wciągnęła mnie niemiłosiernie. Zdecydowanie daje do myślenia i warto ją przeczytać, zastanowić się trochę nad swoim życiem. Irytowało mnie spojrzenie na szkołę średnią i młodzież w sposób amerykański: wyśmiewanie, szydzenie, walka o popularność - wszystko to na porządku dziennym. Zakończenie mimo wszystko zaskakujące.

Przyznam, że szczególną uwagę zwracam na rekomendacje pewnego autora, a jest nim nikt inny jak tylko Jay Asher. To autor książki "Trzynaście powodów", która na zawsze zapadła mi w pamięć. Jeśli spodobała wam się powieść "Pomiędzy światami" Jessica Warman (także rekomendowana przez Ashera) to "7 razy dziś" również was pochłonie. Nie jest to powieść o duchach, ale przekaz obu opowieści jest bardzo zbliżony. Lauren Oliver zasłużyła sobie jednak na indywidualne brawa i chętnie sięgnę po jej antyutopijną serię, bo przekonałam się jakie rzeczywistości potrafi wyczarować, wciągnać w nie czytelnika i nie wypuścić go aż do chwili gdy on także ulega jakieś niezwykłej zmianie. Info o jej najnowsze serii na blogu ;)

“7 razy dziś” jest udanym debiutem autorki Lauren Oliver. Książkę, która została okrzyknięta międzynarodowym bestsellerem, przetłumaczono na dwadzieścia jeden języków. Jest to powieść, która pozostaje w pamięci na długo, a co najważniejsze - naprawdę zmusza do myślenia. Sam Kingston wiedzie idealne życie. Jest ładna, popularna, ma trzy przyjaciółki, z którymi tworzy tzw. “elitę” szkoły średniej. Ma świetnego chłopaka, którego zazdroszczą jej wszystkie dziewczyny. Wszystko pięknie. Bohaterka niczym się nie przejmuje i nie ma powodów do zmartwień. Nie zauważa istotnych rzeczy, które dzieją się w jej życiu. Więcej na: http://recenzjum.blogspot.com/2012/08/7-razy-dzis.html

"7 razy dziś" to debiutancka powieść Lauren Oliver. To również moje pierwsze spotkanie z twórczością tejże autorki. Jak wypadło? Znakomicie. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem stylu autorki. Jest lekki i przyjemny i totalnie wciąga. Mimo, że jest to na pograniczu fantastyki, to jednak wydaje się takie realne. Z pewnością sięgnę po kolejne powieści autorki, a i do tej chętnie kiedyś wrócę.

Na początku może drażnić acz końcówka wyciska z co najmniej 10 litrów łez. Z jednej strony chciałabym by Sam udało się jakimś cudem wrócić do świata żywych, choć z drugiej chylę czoło dla autorki: zachowała swoją koncepcję do końca i zakończyła powieść w wielkim stylu.

Jak dla mnie rozkręca się dopiero po dwustu stronach. Potem już jakoś leci. Żadnej łzy nie uroniłam, chociaż przyznam że czułam się trochę zaskoczona końcówką. Podobała mi się wewnętrzna przemiana Sam, natomiast jej "przyjaciółki"... szkoda gadać.

bardzo mi się podobała. Nieco bezpruderyjna wizja młodości, ale nie tylko. Książka o wartościach, o życiu, o wyborach.. Polecam Jedyne, co mnie rozczarowało to zakończenie, ale i tak uważam ją za jedną z lepszych książek, które czytałam.

Zachęcam do przeczytania. Książka ta jest naprawdę ciekawą lekturą, w której można znaleźć wiele wartości i ustosunkować je do swojego życia. Jest przy okazji wspaniałym sposobem na miłe spędzenie czasu. :)

Książka pochłonęła mnie bez reszty choć momentami przyznaje była odrobinę nudna to i tak ogólny bilans wychodzi na +.

Polecam wszystkim tę książkę. Szybko się ją czyta, zaciekawiła mnie już od pierwszych stron. Skłania do przemyśleń.

Książka jest rewelacyjna, zmusza do myślenia. Niestety rozczarowałam się zakończeniem - mogło być inne.

bardzo fajna książka, choć tak smutnego zakończenia się nie spodziewałam:(