Czasowa różnica między "Drugą Fundacją", a "Agentem Fundacji" - dla mnie było to kilka miesięcy, dla bohaterów kilkaset lat, ale - co najważniejsze - dla autora to było ok. 30 lat. I tę ostatnią różnicę naprawdę czuć, bo warsztat autora się poprawił, styl o niebo lepszy, także sama historia jest spójniejsza i ciekawsza. Co ważne, jest to jedna historia z tymi samymi bohaterami od początku do końca... w sumie to nie takiego końca, bo kilka kwestii zostało niewyjaśnionych i trzeba sięgnąć po kolejną część (co zresztą z chęcią uczynię!).
Tym, co najbardziej mi imponuje to dialogi - rozmowy mają pewną głębię, "słychać" nie tylko kwestie bohaterów i to, co chcą powiedzieć, ale także można czuć można całą chemię, głębszą warstwę - emocje bohaterów, ich prawdziwe intencje (nawet jeżeli nie wypowiedziane wprost), niemalże namacalnie wchodzimy do ich głowy. Czasem narzekam na Asimova, ale w tej akurat konkretnej dziedzinie przyznać muszę, że radzi sobie cudownie