Na tę książkę wpadłam przypadkowo. Po prostu poszłam odwiedzić bibliotekę znajdującą się w miejscowości obok i za namową zaprzyjaźnionej bibliotekarki, wyszłam z książką Pani Anny.
"Pełna nadziei opowieść o tym, że nic nie zamyka nam drogi do szczęścia. Bo szansa na nowe życie jest zawsze i tylko od nas zależy, czy zechcemy ją wykorzystać." - Myślę, że te dwa zdania na mnie zadziałały. I owszem, po przeczytaniu mogę stwierdzić, że się z nimi zgadzam.
Główną bohaterkę - Hankę (nauczycielkę języka polskiego) - poznajemy w ciężkim momencie życia. Pewnego sierpniowego dnia, Hania straciła wszystko. Marzenia zeszły na boczne tory... Pewnego dnia, podczas zebrania w szkole, na jej drodze pojawia się Mikołaj. Po tym spotkaniu, życie obojga z nich zaczyna się zmieniać. Śledzimy pewnego rodzaju podchody.. Hanka boi się zaangażować, Mikołaj nie zraża się i walczy o miłość za nich dwoje.
Postacie wykreowane przez pisarkę są ciekawe. Poznajemy oazę spokoju, ostoję i opokę - Panią Irenkę - mieszkającą w domku nad Bałtykiem. Jest też Dominika - bardzo głośna przyjaciółka Hanki. Przyjaciele - Mikołaj i Przemek, którzy rozumieją się bez słów. Co prawda Hania mogłaby być bardziej wyrazista (Dominika nadrabia za eteryczną Hankę). Ogromny plus za dbałość języka, dobór słów. I te cudowne opisy... Czytając "Alibi" - przenosiłam się z warszawskich ulic do nadmorskiej kuchni pachnącej gorącym ciastem i herbatą z cytryną. Szkoda tylko, że momentami opowieść jest delikatnie przerysow...