„Ania z Szumiących Topoli" to część specyficzna. Autorka zdecydowała się pominąć historię trzech lat rozłąki głównej bohaterki i Gilberta, a powróciła do niej jedynie na prośbę czytelników. Wydana więc została jako siódma, choć chronologicznie jest czwarta. I tak jak dawniej nie rozumiałam, dlaczego Montgomery w ten sposób postąpiła, tak po lekturze stało się to dla mnie nieco jaśniejsze. W moich oczach jest to bowiem jedynie zapychacz. Składa się z prozy oraz listów i kręci się wokół czasu, gdy Ania była dyrektorką szkoły w Summerside. Pełno tutaj wspaniałych bohaterów, ale część ta częściej mnie nużyła niż faktycznie interesowała. Może to kwestia tego, że autorka nie czuła tego etapu życia Ani, ale moim zdaniem to najsłabsza powieść w dorobku pisarki. Przynajmniej z tych, które dotychczas przeczytałam, a prozę Montgomery przecież bardzo sobie cenię. Cenię na tyle, że wytrwale ignoruję, że im starsze się z Anią robimy, tym mniej się lubimy.
Trudno byłoby jednak pominąć ten tom przy poznawaniu pełnych losów Ani z Zielonego Wzgórza, więc dobrze, że w końcu powstało wydanie, które estetycznie mi odpowiada, bo dzięki temu lektura była znacznie przyjemniejsza. Za każdym razem będę to podkreślać, ale naprawdę podobają mi się te zgrabne książeczki wydane przez Wilgę. Lubię ich dobór materiałów i estetykę. Naprawdę potrafi to umilić lekturę.
Nigdy nie doszłam dalej niż „Ania z Szumiących Topoli", więc jestem ogromnie ciekawa, co dalej Montgomery wymyśliła. Poz...