Myrosław Łajuk pojechał do Bachmutu, by przyjrzeć się życiu jego mieszkańców i walczących tam żołnierzy, a także, by zastanowić się nad tym, jak wojna w Ukrainie zmienia naszą rzeczywistość, kulturę i pamięć.
To nietypowy zbiór reportaży i esejów, gdyż wyszedł spod pióra poety. „Tworzenie reportażu przypomina mi pisanie wierszy. Musisz oddać to, co się dzieje wokół ciebie, bo jeśli nie zdążysz, chwila minie. Ty, twoi bohaterowie – jesteście tu i teraz" – pisze Łajuk.
Autor jest uważnym obserwatorem: zwraca uwagę na los zwierząt, cywilów i osób starszych. Rozmawia z księżmi, sanitariuszami, rosyjskimi jeńcami i szeregowcami ukraińskiej armii. Nie goni za sensacją, przygląda się prozie wojny i opisuje ją poetyckimi metodami. „Pamięć jest tym, co pozostaje nam po utracie. Utrwalam, by zachować cokolwiek” – tak określa cel swojej pracy.
W części eseistycznej Łajuk opowiada kulturową historię zburzonego miasta i swojego kraju przez pryzmat takich postaci, jak reżyser Oleksandr Dowżenko, artystka Ałła Horska czy poeta Wasyl Stus, nawiązując przy tym do twórczości Goethego, Mariny Abramović i Jeana-Paula Sartre’a.
To nietypowy zbiór reportaży i esejów, gdyż wyszedł spod pióra poety. „Tworzenie reportażu przypomina mi pisanie wierszy. Musisz oddać to, co się dzieje wokół ciebie, bo jeśli nie zdążysz, chwila minie. Ty, twoi bohaterowie – jesteście tu i teraz" – pisze Łajuk.
Autor jest uważnym obserwatorem: zwraca uwagę na los zwierząt, cywilów i osób starszych. Rozmawia z księżmi, sanitariuszami, rosyjskimi jeńcami i szeregowcami ukraińskiej armii. Nie goni za sensacją, przygląda się prozie wojny i opisuje ją poetyckimi metodami. „Pamięć jest tym, co pozostaje nam po utracie. Utrwalam, by zachować cokolwiek” – tak określa cel swojej pracy.
W części eseistycznej Łajuk opowiada kulturową historię zburzonego miasta i swojego kraju przez pryzmat takich postaci, jak reżyser Oleksandr Dowżenko, artystka Ałła Horska czy poeta Wasyl Stus, nawiązując przy tym do twórczości Goethego, Mariny Abramović i Jeana-Paula Sartre’a.