Błogosławieństwo Niebios

Nie potrafię ocenić tej książki. Chaotyczna historia upadłego boga, próbującego powrócić do mocno hierarchicznych i strukturalnie skomplikowanych niebios, łączy dowolnie stylistykę bajek, fantasy, chińskich mitów, horroru, humoreski i powieści przygodowej z rozwijającymi się powoli wątkami romantycznymi. Teoretycznie gejowskimi, ale bóstwa miewają wcielenia dowolnie obieralnej płci, więc trudno zgadnąć. W efekcie powieść sprawia wrażenie przypominające odczucia typowe dla lektury mitów greckich, gdzie nawał kolejnych wydarzeń nie przytłacza czytelnika tylko z powodu skrótowości ich opisów a każde, nawet najbardziej absurdalne rozwiązanie fabularne jest możliwe. Nie ma tu czasu na zastanawianie się nad sensem, wrogowie zmieniają się w przyjaciół na pojedynczej stronie a demony, duchy, ludzie i bóstwa z zapałem udają siebie nawzajem.
Jazda bez trzymanki nie każdemu odpowiada, ale na pewno znajdą się czytelniczki i czytelnicy, którzy ją polubią. Ja raczej odpuszczę kolejne, liczne tomy tego cyklu.

Na początku był chaos. I potem też był chaos. Mieszanka wierzeń chińskich, przygodówki, jakiegoś romansu(?), ale wszystko opisane bardzo niespokojnie, niespójnie i nijak nie trafiające do mnie. A szkoda, bo oczekiwania były duże.

Ciężko mi napisać coś więcej o tej historii, bo ja jej nie zrozumiałam. Fakt, nie znam kultury, wierzeń, mitów chińskich i to właśnie jest mój największy problem. Nie przekonał mnie też język tej historii, zbyt lekki, wręcz skrajnie potoczny. Może gdyby to działo się na blokowisku, nie czułabym takiego dysonansu. Wątek romantyczny rodzi się między dwojgiem mężczyzn, dlatego ciężko mi się odnaleźć w tej relacji.

Podsumowując - to nie jest historia dla mnie. I choć książka jest przepięknie wydana - twarda oprawa, wstążeczka, arty, ilustracje i barwione brzegi zachwycają, tak pozostaną tylko ozdobą biblioteczki.