Pisać o Boskiej komedii, to jak wyręczać dantologów. To zwyczajnie czyste szaleństwo. A jednak dziś tutaj jestem, z sercem w panice i głową pełną obaw, bo wiem, że nie jestem godna, by jakkolwiek opisać to dzieło, a co dopiero by wydać o nim opinię. Chyba każdy z nas, ma taką książkę, taką historię, którą nosi głęboko w sobie, którą uwielbia, szanuje i podziwia, a jednak w takich chwilach, czuje się niegodny pisania o nich. Pamiętam natomiast swoje pierwsze z nią spotkanie, które było, cóż, niepełne, bo oparte tylko na fragmentach i skrawkach tej powieści, które za zadanie miałam przeanalizować na zajęcia. Lecz już wtedy, już tych kilka zdań i stron, sprawiło, że serce biło szybciej z rozkoszy, jaką one dawały. Więc oto postanowiłam, razem z Dantem odbyć jego podróż przez piekło, niebo i czyściec. Razem z nim przebyć świat, który stworzył i na którym odcisnął piętno własnych prawd i przekonań. Świat, który dziś oddziałuje na wyobraźnie w sposób równie intensywny, jak lata i dekady temu. I tak jak te kilka lat wcześniej, tak i dziś, nie umiem wyjść z podziwu dla tego autora, dla jego geniuszu i jego manipulacji czytelnikiem. Co sprawia, że Dante jest dla mnie tak wyjątkowy i ważny? Ponieważ jego światopogląd nie jest małą sferą życia jednego człowieka, ale rozległym kontynentem dusz, które umarły, ale żyją i trwają w dialogu o moralności. Jego aluzje i metafory są bogate i wymagają od czytelnika cierpliwości i skupienia. Boska Komedia nie jest czymś do przeczytania na raz, by później ją odłożyć i zapomnieć o lekturze. To psałterz dla poetów, humanistów i historyków, to arcydzieło przeznaczone do recytacji, kontemplowania i ponownego odwiedzania.
Słowem o tłumaczeniu, które otrzymaliśmy z nowym wydaniem. Nie będę przytaczać słów samego tłumacza, dlaczego jest takie, a nie inne, bo musiałabym przepisać cały akapit wstępu. Pan Mikołajewski podjął się czynu monumentalnego i chylę za to czoła. Nie będę też oceniać, czy to jest lepsze niż poprzednie, bo ani nie mam wystarczającej wiedzy, ani zapewne świadomości, czego oczekuje od lektury tej powieści, czytelnik. Na pewno jest to tłumaczenie inne, od tego z którym miałam przez lata styczność. Jest ono na swój sposób wspaniałe, jest wyjątkowe, jest zdecydowanie bardziej przystępne. I życzyłabym sobie, żeby dzięki niemu, ci, którzy nie potrafili wcześniej pokochać tego dzieła, teraz było im to dane. Ja osobiście, nie potrafię wybrać, Porębowicz czy Mikołajewski, bo obie wersje w moim sercu będą miały specjalne miejsce.