Ostatnio postanowiłam wrócić do czasów jak miałam naście lat i sięgnęłam po „Cień. Mroczna Pokusa” Mariki Ciok.
Ona to zwykła nastolatka, on jest nowym uczniem w liceum. Jakaś nieznana siła ich do siebie przyciąga i już po pierwszym spotkaniu nie mogą bez siebie żyć. Okazuje się, ze nie są tacy zwyczajni, a ich losy przeplatają się przez wieki. Czy uda im się przerwać tysiącletni ciąg nieszczęść?
Książka zbiera opinie bardzo dobrej, ale czas przyszedł na moją recenzję. Fabuła nie jest czymś odkrywczym. Klasyczny romans z gatunku „Zmierzch”, „Bale maturalne z piekła” itp. Pamiętacie „Upadłych” Lauren Kate? Tutaj mamy coś podobnego, ale z pikantnymi scenami.
Fajnie jednak wyszło to, ze autorka umiała dobrze osadzić bohaterów w Stanach. Na ogół polscy autorzy średnio znają mentalność ludzi zza oceanu, ale tutaj Marika Ciok świetnie sobie z tym poradziła.
Kolejna rzecz to tempo akcji. Jak dla mnie trochę zbyt mocny rollercoaster. Przez to pojawiło się trochę błędów logicznych, a zanim czytelnik zdążył zżyć się z bohaterami to książka już się kończy.
Bohaterowie klasyczni dla tego rodzaju książek. Jednakże być może to moje wrażenie spowodowane jest właśnie tym tempem akcji, która został nam tu zaprezentowany.
Podsumowując: nie jest źle, czytałam gorsze rzeczy. Podobały mi się nawiązania do Biblii, dodatkowo historia sama w sobie jest dobrze poprowadzona. Do tej pory to Amerykańscy Pisarze byli najlepsi w „tkliwych powieściach o wampirach i innych stworzeniach”. Marika Ciok pokazała, ze Polak potrafi. Książka jest szybka i do mojego czytelniczego życia nic nowego nie wniosła. Ani absolutnie zła, ani super dobra. Można przeczytać, ale tez nie trzeba.