Po kilku latach od wydania trzeciego tomu „Cukierni pod Amorem” Małgorzata Gutowska- Adamczyk postanowiła kontynuować serię o Gutowie. Pierwsze dwa tomy podobały mi się, trzeci rozczarował, bo był pisany na kolanie i cukierkowy. W międzyczasie autorka wydała kilka bardzo różnych książek, między innymi: świetną „Podróż do miasta świateł”, zabawny romans historyczny „Fortuna i namiętności” i słabiutką próbę komedii kryminalnej „Mariola moje krople”.
Czwartą część serii o Gutowie „Ciastko z wróżbą” przegapiłam, być może celowo, bo zdawało mi się, że temat już się wypalił. Jednak autorka znalazła pomysł na kontynuację serii- wprowadziła dwie nowe bohaterki, luźno powiązane z tytułową cukiernią, emigrantki z Gutowa: Monikę i Teresę.
Tom piąty, „Cukierni pod amorem", to wciągające czytadło. Czyta się płynnie, akcja płynie potoczyście, są dwa plany czasowe -1967-70 i współcześnie. Losy bohaterek, zwłaszcza te z przeszłości są fascynujące. A wszystko oparte o wydarzenia z historii Polski. Strajki studenckie z 1968 roku są dobrze udokumentowane. Nie jest to literatura najwyższego lotu, ale czyta się świetnie. Zabieram się za tom piąty: ”Jedna z nas”. Wprawdzie z opinii wynika, że jest znowu pisany na kolanie i cukierkowy, ale muszę zobaczyć, jak się to wszystko skończy!