"Robert westchnął i pokazał palcem miejsce, w którym najłatwiej było przeskoczyć na pokład. Po czym jednym susem znalazł się na statku. Michał starał się naśladować go we wszystkim, ale wylądował z łomotem na deskach pokładu. Przykucnęli przerażeni i nasłuchiwali. Nic więcej nie zmąciło jednak nocnej ciszy. - Teraz musimy znaleźć jakąś kryjówkę, zanim statek wyjdzie w morze - Robert ruszył przodem. Próbował otwierać różne drzwi, ale były zamknięte. Jedynym miejscem, w którym mogli się schować, była sterta niezbyt czystego brezentu. Nie było to wygodne, ale przynajmniej osłaniało od lodowatych podmuchów wiatru. Usadowili się jako tako i próbując się ogrzać nawzajem, zmęczeni zasnęli. Kiedy Michał otworzył oczy, statek musiał być już daleko od portu. Dookoła rozciągało się tylko morze i błękit nieba. Było też bardzo ciepło, więc chłopiec z przyjemnością rozprostował ramiona."