I tym razem mi się spodobało. Siadam i czytałam od deski do deski z przerwą na sen. Część 8 to dla mnie część trzecia. Przeskoczyłam kilka wydarzeń w życiu Ericki i Anny. Ale autorka zręcznie wplata wydarzenia w narrację, więc można się połapać w wątku osobistym. W ogóle para Ericka Patrick jest moim zdaniem jedną z najsympatyczniejszych par, jakie czytałam. Wspierający się, z poczuciem humoru, pełni pozytywnej energii. Nie sposób nie uśmiechnąć się czytając ich losy.
W wątku kryminalnym tym razem cofamy się daleko, aż do roku 1917. Czy wydarzenia z przeszłości kształtują teraźniejszość? Czy grzechy przodków wpływają na to kim jesteśmy? Czy można rozliczyć się z przeszłością i przebaczyć sobie? Oto są pytania, z którymi zmierzają się bohaterowie tej części, bardziej i mniej pierwszoplanowi. Bo bohaterów mamy kilkoro. Pojawia się wątek neofaszyzmu i skrajnej prawicy w polityce. Jeden z bohaterów jest szefem takiej partii i stopniowo zdobywa coraz większy poklask i poparcie. Jak to się dzieje? Przykrywa się postulaty złe, krzywdzące, a zastępuje się je populistyczną papką, że trzeba bronić kraju, że obcy atakują, że nam zagrażają... Że tylko MY ich uchronimy. Tak mówi ta partia. Ale co odkrywa Ericka? Że pod płaszczykiem 'ochrony' czai się dywersja, jak mawia znane z podręczników językoznawczych zdanie. Że taki neonacjonalizm to tak naprawdę odradzający się faszyzm, który w rękach szaleńca kończy się masakrą.
Jest to wątek w książce ciekawy, a zarazem bardzo aktualny, tym bardziej, że Europa i Polska włącznie muszą przetrawić to, że będziemy mieć społeczeństwa coraz bardziej zróżnicowane kulturowo.
W tym całym zamieszaniu mamy również wątek osobistej tragedii z przeszłości, z którą zmaga się małżeństwo.W każdym razie akcja jest dynamiczna.