Najdziwniejsza historia, jaką czytałem w 2019 r. Z początku niczym sitcom na oparach. Wiecie, jak zboczony szef próbujący umawiać się z pracownicami z biura. Który łapie za piersi oraz zachęca na niedwuznaczne propozycje. A potem autor odjechał, jakby łyknął kilo koki. Szef zmienia się w hot blondynę. A Beatrycze - okazuje się shemale. Moje reakcje wahały się od niekontrolowanego śmiechu do cierpiącej żenady. Gwałt nad męską dominacją, gdzie penis zmienia się w waginę, a pewny siebie mężczyzna zmienia w posłuszną sprzątaczkę. Seksistowski, gdzie kobieta dokonuje zemsty i to ona wymierza gwałt na mężczyźnie: upodlając, kontrolując oraz uprzedmiotawiając. Nie wiem, na ile autor robi sobie żarty z płci. Naśmiewa się z napalonych facetów, a jednocześnie robi z kobiet demony, które, jakby zyskały penisa - same siały pogrom oraz dominowały nad ,,miękkimi'' facetami, którzy dosłownie zamienili się w ,,chick'' (w posłuszne kury domowe, które są na skinienie palca, by w sypialni oddawali się bez sprzeciwu). Nie ma szans, że trafię w tym roku na bardziej popaprany pomysł na opowieść. Z tym że, to kiepska historia, gdyby nie katorżniczy humor z domieszką pieprzu - rzuciłbym to w kąt i nie dokończył.