Opinia na temat książki These Violent Delights. Gwałtowne pasje




„Jest rok 1926. Szanghaj nuci melodię zepsucia.”

Białe Kwiaty i Szkarłatni walczą ze sobą nieustannie. Na ulicach Szanghaju już od dawna nikogo nie zaskakują liczne strzelaniny i bójki.
Juliette i Roma, którzy żyją w przeciwnych gangach starają się nie wchodzić sobie w drogę.
Do czasu...
Z dnia na dzień ludzie zaczynają padać jak muchy rozrywając sami sobie gardła, a po mieście roznosi się plotka o żyjącym w głębinach potworze.
Czy błyskawicznie rozprzestrzeniającemu szaleństwu da się zapobiec?

Kiedy usłyszałam, że w tej książce dostanę mini dawkę Romea i Julii w nieco innej formie wiedziałam, że nie przejdę obok niej obojętnie.
Nie będę jednak ukrywać, że wizja gangów, wiecznych sporów i całego tego zamieszania trochę mnie odpychała. Nie moje klimaty. (Jak błędnie wtedy myślałam)

Uwielbiam wykreowanie bohaterów tutaj, tych głównych i pobocznych i co rzadko się zdarza żaden z nich mi nie przeszkadzał. Mam wrażenie, że każdy jest na swoim miejscu i jest w tej książce potrzebny.

Żałowałam, że ta przygoda skończyła się tak szybko, chciałabym kontynuację na JUŻ, bo jestem jej niesamowicie ciekawa.
Bawiłam się świetnie i chociaż nie chcę zapeszać, czuję, że to będzie jedna z książek, która trafi do mojej topki na koniec 2022 roku!