Opinia na temat książki Harry Potter i Zakon Feniksa

@dustderouver @dustderouver · 2020-08-29 13:21:22
Przeczytane
Spoilery.

Dobrze, co mi się podobało:
- ten cały wątek z przygotowywaniem się do SUMów, ta masa nauki, która przed nimi była i potężna ilość prac domowych. To było fajne, lubię takie rzeczy,
- polityczny wątek z cenzurą, wtrącaniem się ministerstwa w sprawy szkolne, itd. To też lubię i też mi się podobało,
- kreacja postaci Umbridge 12/10. Mało jakiego bohatera tak nie cierpiałam jak jej, więc spełniła swoją rolę idealnie,
- postać Luny bardzo sympatyczna i doceniam, że Rowling przypomniała sobie, że ma jeszcze inne domy w Hogwarcie i stworzenie choćby GD to świetny moment, żeby ich zaangażować,
- podobało mi się też, że postać Rona jakoś się tam rozwija, że może grać w drużynie, że został tym prefektem. Nie musi być w końcu tak mocno w cieniu Harry'ego.

Ale po przeczytaniu książki im dłużej myślałam, tym więcej rzeczy mi przeszkadzało i miały one zdecydowanie większą wagę:

Pierwsza połowa książki, a nawet ponad połowa się dłuży, bo niewiele się dzieje. To znaczy, dzieje się, ale niekoniecznie to, czego oczekiwałam. Musiałam się trochę jednak przymuszać, gdy czytałam o kolejnych nieudanych miłosnych podchodach Harry’ego czy kolejnym meczu quidditcha.

Rowling uparcie w dalszym ciągu rozciąga akcję na cały rok szkolny. To miło ze strony Voldemorta i śmierciożerców, że pozwalają we względnym spokoju przygotować się do SUMów i je zaliczyć.

To, co mi najbardziej przeszkadzało, to dziwne myślenie Rowling na temat usprawiedliwiania przemocy za czasów szkolnych. Bardzo nie rozumiem podejścia Harry’ego, który najwyraźniej ma pamięć złotej rybki do spraw niewygodnych, bo jest szczerze (i słusznie) poruszony tym, co widział u Snape’a, a jego wyidealizowany obraz ojca nagle zaczął się rozmywać, ale wystarczyła szybka pogadanka z Syriuszem, że no ‘’młody był i głupi, ale wyrósł z tego’’, więc nie ma tematu. Po śmierci Syriusza Harry też już najwyraźniej zapomniał, że Syriusz również był aktywnym uczestnikiem dręczenia Snape’a, ale skoro już nie żyje (i pewnie też z tego zdążył wyrosnąć), to najwyraźniej teraz Harry stworzył sobie jego wyidealizowany obraz, o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze i z jakiegoś powodu znowu nie znosi Snape’a i jeszcze próbuje zrzucić na niego winę. Brzmi mi to w tym momencie na strasznie wymuszoną niechęć, bo mają się nie lubić, bo autorka tak postanowiła i koniec, kropka, żadnych lekkich odchyleń w żadną stronę. Pomijam absurdalność całej sytuacji, że Harry ryzykował bardzo wiele tylko po to, żeby sobie uciąć szybką pogawędkę o sprawach z przeszłości, ale autorka sprzyja Potterowi, więc mu się udaje.

I Umbridge, która postanawia wyrzucić Hagrida akurat w momencie, gdy jest egzamin z astronomii… serio? Nie, nie uwierzę, że o tym nie wiedziała. Chciała, żeby Harry to zobaczył, ale niekoniecznie cała szkoła? Może, ale myślę, że po prostu autorka musiała nam zrobić małą ekspozycję.

Mam wrażenie, że bohaterowie tutaj wyjątkowo mało sami odkryli. Tak naprawdę to było tylko czekanie, co stanie się dalej, bo Potterowi coś tam się śni. I on, i my, musimy czekać aż nam to łaskawie wyjaśni Dumbledore na sam koniec. Nie wiem, czy Rowling po prostu ma problem z dawkowaniem nam informacji, ale mogłaby jednak to robić, gdy mamy taką cegłę.

Syriusz okazał się dla mnie zadziwiająco… irytującą i głupią postacią. Z jednej strony można faktycznie dostać bzika, gdy się tak siedzi zamkniętym samemu i nawet mu się niespecjalnie dziwię, że ruszył na ratunek Potterowi, ale jego zachowanie podczas walki na moment przed śmiercią było śmieszne. Właściwie jego śmierć, a raczej jej okoliczności, bardziej mnie rozbawiły niż zasmuciły.

Gdy inni się jakoś psychicznie zmieniają, Malfoy ciągle mentalnie jest gdzieś na pierwszym roku. W ogóle w Slytherinie jest chyba tylko 4 uczniów plus ci, co grają mecze.

Nie poczułam absolutnie wagi tej przepowiedni. Właściwie, ciągle mnie zastanawia, po co to w ogóle trzymali. Robiono przez 90% książki atmosferę wokół rzekomej broni, czegoś co Voldemort bardzo chciał, a okazuje się, że to kulka, która i tak została stłuczona, a o przepowiedni dowiedzieliśmy się od Dumbledora z innego źródła.

Podsumowując, nie bawiłam się źle, ale jednak gorzej niż przy poprzedniej części (ale dalej lepiej niż przy pierwszych 3). Pozostanę przy tym, że ta książka jest za długa.
Ocena:
Data przeczytania: 2020-08-29
× 2 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Harry Potter i Zakon Feniksa
18 wydań
Harry Potter i Zakon Feniksa
J.K. Rowling
8.8/10
Cykl: Harry Potter, tom 5

Harry znów spędza nudne, przykre wakacje w domu Dursleyów. Czeka go piąty rok nauki w Hogwarcie i chciałby jak najszybciej spotkać się ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, Ronem i Hermioną. Ci jednak w...

Komentarze

Pozostałe opinie

Kontynuujemy Harrego jako lekturę na dobranoc dla moich synów. A ja mam fantastyczny reread. Ekscytujące jest przemierzanie korytarzy Hogwartu po raz kolejny i odkrywanie tajemniczych faktów dotycząc...

Najważniejsze z książki - Snape na warunkowym, niech wykituję, chcę zobaczyć jego minę! Chcę tę scenę czytać znów i znów i znów :D A mówiąc już do rzeczy, to najdłuższe tomiszcze (tak, mam coś z 950...

Piąty tom magicznych przygód Harrego Pottera zaliczony i przypomniany. To chyba najmroczniejsza jak do tej pory część. A przynajmniej taka, w której najwięcej się dzieje. Tuż po powrocie Lorda Volde...

Chociaż słyszałam różne opinie na temat tej powieści, uważam "Zakon Feniksa" za jedną z lepszych części serii. Mimo dużej objętości tom 5. "Harry'ego Pottera" wręcz "połknęłam". Książka czyta się szy...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl