Jak oczarować księcia. Nie mam pojęcia.
Porzuciłam czytanie tej niezbornie spisanej chałki w połowie i nie zamierzam do niej wracać.
Eliza to klon z Bridget Jones. Następca tronu Alucji ma sporo z rozpuszczonego jedynaka, który dopiero w szkole odkrył, że dzieci dzielą się zabawkami. Jakieś to było mdłe, bezładne, całkowicie wyssane z palce. Jakby London zabrakło pomysłu i oddała szkic w ręce jakiegoś grafomana, który dobazgrał coś na odwal się, aby było. Romans jako taki jest nieskładny, niezgrabny i niestrawny. Dodam jeszcze: Przegadany, rozlazły i sflaczały. Jedyne, co w czarowaniu księcia jakoś wygląda to tłumaczenie.
Cała reszta: historia, romans i redakcja to nieporozumienie.