Ta książka jest marzeniem i po trosze kpiną. Stary Doktor bawi się myślami. Marzy mu się dzielny, mądry chłopiec, który miał szczęście urodzić się królem. Stwarza sobie Maciusia Pierwszego-Reformatora, by by ten wprowadził w swoim królestwie wszystko, czego pragnął Stary Doktor, czemu poświęcił życie: żeby nie było dzieci głodnych, chorych i opuszczonych, żeby miały przwa i rosły swobodnie... Ale snując opowieść fantastyczną dla dzieci, Stary Doktor co i raz spogląda na dorosłych, jakie też mają miny, i nie może powstrzymać się od drobnej satysfakcji, nie może nie pokpić z nich trochę przy sposobności. I to zrozumie ten, kto zna świat ludzi dorosłych, jak jest naprawdę urządzony, właściwie jak był urządzony, bo książka powstała przecież pięćdzisiąt lat temu z górą, w roku 1923 - fragment wstępu.