Na łamach „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” Antoni Bogusławski przestrzegał przed odchodzeniem młodego pokolenia od polskich korzeni, apelował o dbałość o pisanie i czytanie w języku ojczystym. Sam pisał dużo, dokonywał również adaptacji klasycznych baśni piękną, czystą polszczyzną wierszowaną.
"Wreszcie- zamek. Stroma góra.
- Hejże, koniu. Naprzód! Hura!
Koń przeskoczył przez róż wianek, i do zamku wjeżdża Janek.
W śnie pogrążon zamek stary: na podwórcu śpią ogary, na studziennej cembrowinie łańcuch z wiadrem w różach ginie.
Coraz dalej Janek bieży, aż tu wieża. A na wieży w złotych szatkach na kształt kwiatka śpi królewna Małgorzatka.
Janek się nie zafrasował, lecz królewnę pocałował."
"Wreszcie- zamek. Stroma góra.
- Hejże, koniu. Naprzód! Hura!
Koń przeskoczył przez róż wianek, i do zamku wjeżdża Janek.
W śnie pogrążon zamek stary: na podwórcu śpią ogary, na studziennej cembrowinie łańcuch z wiadrem w różach ginie.
Coraz dalej Janek bieży, aż tu wieża. A na wieży w złotych szatkach na kształt kwiatka śpi królewna Małgorzatka.
Janek się nie zafrasował, lecz królewnę pocałował."