Opinia na temat książki Króliki z Ravensbrück

@fankath135 @fankath135 · 2020-01-13 09:25:01
Przeczytane
 
Choć nikt nigdy o tym nie myśli, to i nasi rodzice byli kiedyś młodzi i mogliby opowiedzieć nam wiele zabawnych, wstydliwych, a czasem i tragicznych historii. Nie zaprzątamy sobie tym jednak głowy, bo dla nas istnieją jedynie w obecnej odsłonie. Miriam Winter po odejściu od męża opiekuje się swoim schorowanym ojcem; jej matka zmarła kilka lat wcześniej. Kobieta, zagłębiona w swoich własnych problemach początkowo nie zwraca uwagi na powtarzane przez ojca imię: Frieda. Dopiero gdy odkrywa na jego nadgarstku wytatuowany numer wie, że jest coś, o czym rodzice nigdy jej nie powiedzieli: któreś z nich (lub oboje) przebywało w obozie koncentracyjnym. Potwierdzeniem smutnej przeszłości staje się obozowy pasiak, który Miriam znajduje na dnie szafy matki; teraz jest niemal pewna, że to jej zmarła rodzicielka została zamknięta za więziennymi murami. A jednak gdy przesuwając dłonią po szorstkim materiale wyczuwa drobne wypukłości, po czym znajduje ukryte w więziennym ubraniu listy, już wie, że to nie matka przeżyła piekło na ziemi. Teraz tylko czas, aby odnaleźć odpowiedź na pytanie- kim jest Frieda, którą z takim zapamiętaniem wciąż woła ojciec... ?

Swego czasu miałam dość opowieści o tym, co przeżyli ludzie za murami obozów koncentracyjnych. Wiem, jak to brzmi, ale w liceum mieliśmy po prostu zbyt dużo na raz książek o tej tematyce, aż w końcu wszystkie fakty zlewały się ze sobą, a czytelnik nie czuł już żadnych emocji podczas lektury, tylko przymus jak najszybszego jej przeczytania, aby zdać kolejny test. Teraz, te kilka lat później, nie mam już z tym problemu. Oczywiście obozy koncentracyjne stanowią niejako fundament miłości, jaka narodziła się przed zamknięciem bohaterów, ale zakładam, że opisane wydarzenia mogły wydarzyć się w rzeczywistości. 

Codzienność Miriam skupia się wokół chorego ojca. Owszem, kocha go, lecz jego mieszkanie stało się dla niej bezpieczną przystanią także z innego powodu- to tu może skryć się przed swoim mężem, który zamienił te kilka lat małżeństwa w piekło. Wie, że mężczyzna, którego kochała i tak ją znajdzie, ale chce opóźnić ten fakt na tyle, na ile może. Odskocznią stają się próby odkrycia prawdy o przeszłości jej rodziców i Miriam na początku jest pewna, że to matka została zamknięta w obozie koncentracyjnym. Jednak czytając niemiecką część listów widzi, że autorką jest niejaka Frieda- nigdy nie słyszała o tej kobiecie. Dopiero teraz, gdy jest to jedyne słowo, jakie jest w stanie wypowiedzieć jej ojciec. Bohaterka ma tylko problem z francuską częścią korespondencji- nie zna tego języka, a listów jest naprawdę wiele. W bibliotece poznaje Evę, która za drobną opłatą jest w stanie jej pomóc. I jak się okazuje, wyciągnąć pomocną rękę również w innych sprawach.

Co to była za historia! Taka, którą czyta się jednym tchem. Autorka dzieli nam ją na kilka części- jest codzienność Miriam, jej przeszłość, sytuacja obecna, wspomnienia jej ojca, a także historia obozowa, zapisana w listach przez Friedę. Nie muszę Wam chyba pisać, jak wstrząsająca była to relacja; zapewne domyślacie się, jakie bestialstwa przechodziły zamknięte kobiety. Aż ciśnie się na usta pytanie, jak człowiek człowiekowi może robić takie potworne rzeczy bez najmniejszego drgnięcia ręki. Jak widać, mogli. Zresztą, w obecnych czasach też często "człowiek człowiekowi wilkiem". 

Ewenementem jest to, że nie mogę zdecydować, która część tej powieści była ciekawsza. Dlaczego? Bo zwyczajnie każdy jej fragment był niezwykle wciągający i pełen emocji. Intrygowała mnie zarówno tajemnicza Frieda, jak i przeszłość Miriam. Nie tylko toczące się wydarzenia, ale i bohaterowie są jak najbardziej na plus. Każda kolejna postać ma swój osobisty rys charakteru, który nie pozwala pomylić jej z nikim innym. I tak mamy przerażoną życiem Miriam, odważną Friedę, jak i mówiącą to, co myśli Evę. 

Czym byłaby nawet najlepsza historia, gdyby nie kryła się za nią jakaś... tajemnica? Niczym. Oczywiście to tylko żart- w Królikach z Ravensbruck mamy nie tylko fantastyczną, emocjonalną opowieść o gorzkim posmaku miłości, lecz również sekret, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. To znaczy do czasu, aż Miriam nie znalazła obozowego pasiaka. Co prawda od połowy książki już miałam pewne podejrzenia, ale i tak pomysł bardzo dobry. 
Ocena:
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Króliki z Ravensbrück
Króliki z Ravensbrück
Anna Ellory
7/10

Nadzieja nie umiera nigdy, nawet w czasach największego mroku. Berlin, rok 1989. W dniach upadku muru wzniesionego pomiędzy Wschodem a Zachodem Miriam Winter opiekuje się swoim umierającym ojcem. C...

Komentarze

Pozostałe opinie

Książkę czytało się dobrze, jednak muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że będzie to głownie literatura obozowa przeplatana z wątkami współczesnymi. Tymczasem okazało się odwr...

Jak na wiedzę o kacetach bardzo słaba, jak na powieść jeszcze słabsza. Dodaje gwiazdkę, na szczęście nie twierdzi, że było to sanatorium.

@Zorg@Zorg

To nie jest książka historyczna. Ani żadna literatura obozowa. To historia pewnej miłości przeplatana opowieścią o obozie w Ravensbrück. Co mnie ujelo to fakt że autorka nie sili się na opowiadanie ...

@Malpa@Malpa

"Historia ta pod żadnym względem nie jest ani łatwa, ani też przyjemna – gdyż każda z jej części sprawia, że odczuwamy ból i cierpienie, którego doświadczają jej bohaterowie, to zdecydowanie warta je...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl