Książkę wcisnęła mi do ręki Mama ze słowami: Przeczytaj, fajna. Hm… Oglądałam książkę przez chwilę zastanawiając się, jak wymigać się z lektury, ale przeczytałam na okładce słowa autorki: „Nie wyobrażam sobie życia bez moich bohaterów, ale tworzę dla czytelników. To ich zainteresowanie stanowi dla mnie źródło satysfakcji i motywuje do pracy.” Pomyślałam sobie, że wreszcie, że może trafię na autorkę czytadeł, dla której ważny jest czytelnik (raczej: czytelniczka).
Zaczęłam czytać. Rozpoczynało się nieźle. Skończyłam. I było, jak zwykle. Albo, prawie jak zwykle. Bo jednak sama historia okazała się w swej codziennej niewymyślności, wciągającą i zatrzymującą przy lekturze. To duży plus dla niewymagających, relaksujących książek o życiu. Natomiast nieścisłości w konstrukcji bohaterów czy osadzenia opowieści w czasie, tak charakterystyczne dla pisarskich hurtowników, znacząco obniżały przyjemność płynącą z czytania „Listu”.
s.9 „Ukojenie zgryzot znajdowałam z rozmową z przyjaciółką Igą, koleżanką od czasów licealnych, matką Julka, o dwa lata młodszego od Jaśka.”
s. 92 „Nerwy przed jutrzejszym egzaminem (maturalnym) Jaśka dawały o sobie znać, a ukoić je mogły wyłącznie pogaduchy z przyjaciółką (Igą), która podobnie jak ja przeżywała maturę swojego Julka.”
Zagadka: Czy któryś z chłopców jest starszy, czy są rówieśnikami (przy uwzględnieniu braku w treści jakichkolwiek informacji, że któryś z chłopców rozpoczął naukę szkolną wcześniej lub przystępował do matury z opóźnieniem)?
s. 28 „Pierwszy tom wyszedł w styczniu, drugi planowano wydać w październiku, co oznaczało, że muszę go zakończyć maksimum do końca lipca.”
s. 38 „ (…) dzieło ma być dostarczone do końca sierpnia, a wyjść przed świętami Bożego Narodzenia.”
Zagadka: która informacja jest prawdziwa?
s. 34 „ Kiedy dzwoniłam, portierka za każdym razem informowała o jego nieobecności w akademiku. Rozumiałam, prosząc o przekazanie wiadomości, kto dzwoni.”
s. 51 „Komórka sygnalizowała nieodebrane telefony od rodziców i babci Anieli. Odnotowałam z ulgą, że Rafał nie dał znaku życia.”
Zagadka: Po co wydzwaniać na portiernię w akademiku i angażować portierkę do przekazywania wiadomości, kiedy się ma do dyspozycji komórki?
Takich zagadek jest więcej. Czepiam się. Ok. Ale nie mogę zrozumieć fenomenu pisarsko-redakcyjno-wydawniczego pozwalającego na wypuszczanie takich kwiatuszków. Tak trudno przeczytać książkę tzw. ciągiem pamiętając o czym czytało się kilka (-naście, -dziesiąt) stron wcześniej?