Dzięki uprzejmości wydawnictwa Literackiego miałam możliwość zapoznać się z książką „Matka (prawie) idealna”. Maia to kobieta po trzydziestce, matka dwójki dzieci, partnerka faceta, który zamiast zająć się znalezieniem pracy, czas spędza na oglądaniu telewizji. Maia aby związać koniec z końcem pracuje jako sprzątaczka. Niestety rosnąca góra zaległych rachunków nie pozwala kobiecie na chwilę oddechu. Śmierć kobiety, u której Maia sprzątała niesie ze sobą zmiany o jakich rodzina nie śniła. Spadek, który Maia otrzymuje daje możliwość aby jej dzieci rozpoczęły naukę w Stirling Hall School, prestiżowej szkole gdzie dzieci nie wiedzą co to brak pieniędzy na spełnianie ich zachcianek. Czy dzieci odnajdą się w nowych realiach? Maia też nie ma lekko, ponieważ spotkania w gronie mam uczniów tej szkoły nie są czymś co kobieta z biednej dzielnicy polubi. Tej trójce będzie starał się pomóc jeden z nauczycieli. Czy mu się uda? Musicie przeczytać książkę Kerry Fisher aby się tego dowiedzieć.
To lekka i zabawna historia, która pokazuje, że pieniądze szczęścia nie dają, ale jednak kiedy się je ma jest dużo łatwiej w codziennym życiu. Tylko czy na pewno wszystko można za nie kupić? Co z miłością, przyjaźnią, szacunkiem? To wartości, których nie kupi się za żadne pieniądze. Mimo, że zakończenia jest zaskakujące, a miejscami trochę nieprawdopodobne to muszę przyznać, że dobrze spędziłam czas czytając. Jeśli szukacie przyjemnej lektury, na te deszczowe dni to „Matka (prawie) idealna” umili Wam czas.