Opinia na temat książki Milion małych kawałków

O tym że ta książka nie jest dla każdego przekonałam się na własnej skórze. Jest to bowiem kolejna pozycja, która kilka lat temu porzuciłam w kat nie przeczytawszy do końca. Tym razem,jednak mi się udało.
"Milion małych kawałków" to historia młodego człowieka uzależnionego od alkoholu i narkotyków. Warto dodać, że jest to książka autobiograficzna z domieszką lekkiego podkoloryzowane że strony Autora.
A więc, 23 letni James trafia na odwyk. Jego stan jest tak krytyczny,że wystarczyłoby kilka szklaneczek bourbonu czy jedna czy dwie działki więcej a byłoby po nim. Cała powieść opowiada o Jego zmaganiach w ośrodku,o uzdrowieniu zarówno fizycznym jak i duchowym. Jest toteż historia o nawiazywaniu przyjaźni, które pozostaną na całe życie.
Przez pierwsze 100 stron byłam ta książka zachwycona(choć po głębszym namyśle,nie jest to chyba odpowiednie słowo). Aż sama się sobie dziwiłam, że kilka lat temu, rozstaliśmy się (książka i ja)w połowie zdania. Autentyczność postaci,zmagania Jamesa i możliwość wglądu w jego pogmatwane myśli było niezwykłym przeżyciem. Niemniej,po jakimś czasie zauważyłam powtarzalność opisywanych sytuacji,przemyślen, dialogów. Rozumiem, że życie w ośrodku nie jest jazdą na rollercoasterze,a próba nauczenie się normalność i powtarzalności dnia, niemniej mnie jako czytelnia nudziło poraz enty czytanie tych samych zdań.