Trzecia część „Cruel Castaways” zabiera as nas w emocjonalną podróż po świecie młodej kobiety, która za wszelką cenę chce zdobyć amerykański paszport. Jej wieloletni partner, zamiast spełnić jej marzenie (ślub) wybiera się na półroczną podróż, by odkryć siebie wśród mnichów (taaa, jasne).
Daphne nakrywa swoją szefową na zdradzie, szantażem zmusza jej kochanka do ślubu. Dwoje nieznajomych zamieszka w mikroskopijnym, wynajmowanym mieszkaniu i dzielić będzie swoją przestrzeń. Od wzajemnej wrogości, niechęci przejdą do partnerstwa, przyjaźni.
Daphne, nieświadoma tego, że trafiła na spadkobiercę fortuny nieustannie wytyka mu, że jest biedny, a jedyne czego od niego oczekuje to właśnie umożliwienie otrzymania zielonej karty. Kreowała się na nieczułą łowczynię majątków, której zależy wyłącznie na pieniądzach. Im dalej w książkę dane jest nam się przekonać, że to, co opuszcza usta Daphne ma się nijak do tego jaka jest naprawdę. Momenty, w których robiła jakieś drobne gesty w stronę męża utwierdzały czytelnika w tym, że materialistką jest tylko dlatego, że sama się tak określa. Najlepszy moment? Kupuje mężowi (miliarderowi) skarpetki, bo myśli, że go na to nie stać, bo chodzi w dziurawych… wybuchnęłam gromkim śmiechem🤣
Riggs mimo pokaźnego majątku żyje skromnie. Nie ma rodziny, a jedynymi bliskimi są jego przyjaciele oraz ich partnerki, których znamy z poprzednich części serii. Dobrze jest poznać go bliżej, przekonać się, dlaczego w życiu podejmował tak...