Opinia na temat książki Opowieść o miłości i mroku

@bea-ta @bea-ta · 2019-11-17 08:22:56
Przeczytane dzieła moich ulubinych Biblioteka domowa Gdybym miała tylko jedną półkę... przeczytane 2017
To jest Literatura!

Piękny język, prawdziwość, intymność, historia, emocje, refleksje… Lektura do niespiesznej wędrówki przez lata, kultury, wydarzenia. Do niespiesznego chłonięcia tego, co odeszło. Do analizy, z oddali czasowej, miejscowej i osobowej, postaw, zachowań, sądów, emocji… Do rodzących się powoli pytań i przebijających jeszcze wolniej odpowiedzi…

Opowieści z albumu pamięci członków rodziny autora. Te opowieści, pełne tęsknoty, marzeń, traum i lęków były niejednokrotnie jedynym, a często najważniejszym, bagażem Żydów przybywających do Palestyny. Ze strony ojca autora otrzymujemy historie dotyczące Odessy, Wilna i Ameryki. Ze strony rodziny mamy: Równego i okolic oraz Pragi. I mamy tu opowieść autora o sobie i swoich rodzicach, o samotności, rozpaczy, wściekłości, niezrozumieniu… O życiu, w którym „począwszy już od trzeciego albo czwartego roku życia, jeśli nie jeszcze wcześniej, jestem monodramem. Teatrem jednego aktora. Nieustannym przedstawieniem. Samotną gwiazdą, która musi cały czas improwizować, fascynować, wzruszać, zadziwiać i bez ustanku bawić widownię. Od świtu do zmroku jestem zmuszony ciągle wybijać się na pierwszy plan."

To również opowieść o książkach. O umiłowaniu książek i szacunku do słowa pisanego. O radości obcowania z książkami. A słowa o nadziei na nieśmiertelność książek, na długo zostaną mi w pamięci: „Tylko książek mieliśmy zatrzęsienie, bezmiar, od ściany do ściany, w przedpokoju i w kuchni, przy wejściu, na parapetach i gdzie tylko się da. Tysiące książek we wszystkich zakamarkach domu. Miało się wrażenie, że ludzie przychodzą i odchodzą, rodzą się i umierają, a książki są nieśmiertelne. Gdy byłem chłopcem, miałem nadzieję, że kiedy dorosnę, zostanę książką. Nie pisarzem, tylko właśnie książką. Ludzi można wybić jak mrówki, nawet pisarzy nietrudno jest zabić. W przypadku książki wszakże, nawet gdyby ją niszczyć metodycznie, pozostaje szansa, że jakiś egzemplarz ocaleje i przez wieki całe dalej będzie wiódł swój cichy żywot na regale, na półce w zapomnianej bibliotece gdzieś na uboczu, w Rejkiawiku, Valladolid czy Vancouver.”

To opowieść o Jerozolimie lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku oraz rodzącym się Izraelu, a opis nocy, podczas której mieszkańcy Jerozolimy, na ulicach słuchali relacji dotyczącej głosowania przedstawicieli ONZ w sprawie przyszłości państwa żydowskiego, należy wg mnie do najbardziej poruszających opisów o urzeczywistnianiu się marzenia o wolności.

Piękna książka.

Tylko… Tylko niektórzy z nas, którym przez lata nauki wpajano, że Polska to kraj tolerancyjny, ceniący nade wszystko wolność, dający schronienie każdemu potrzebującemu, noszącym w sercu obraz Polski, jako kraju prawego, sprawiedliwego poczują smutek (?), wstyd (?), złość (?). Bo autor, w wielu miejscach, niejako przy okazji, słowami swoich bohaterów wraca do ówczesnego (międzywojennego) antysemityzmu. I nacjonalizmu. Nie tylko polskiego. Ale czy to może być usprawiedliwieniem?

„(…) Ita i Herc, tak jak wszyscy rówieńscy Żydzi, byli świadkami i ofiarami fali antysemityzmu szerzącego się zarówno wśród polskich, jak i ukraińskich oraz niemieckich sąsiadów. Antysemityzmu katolickiego i prawosławnego, złośliwych szykan ze strony ukraińskich wyrostków, coraz ostrzejszej dyskryminacji ze strony władz polskich. Niczym dalekie odgłosy burzy do Równego docierały też echa zjadliwej propagandy i prześladowania Żydów w hitlerowskich Niemczech.”

„Z drugiej strony, Polska odnosiła się do Żydów jakoś tak ze wstrętem, jak ktoś, kto nadgryzł kawałek zepsutej ryby i nie może jej ani połknąć, ani wypluć. Wypluć nas byłoby im niezręcznie wobec państw układu wersalskiego, wobec prawa narodów do samostanowienia, wobec Wilsona i Ligi Narodów. W latach dwudziestych Polacy trochę się krępowali: bardzo im zależało, żeby sprawiać dobre wrażenie. Jak pijak, który próbuje iść prosto, żeby tylko nikt nie zobaczył, że chwieje się na nogach. Polacy wciąż jeszcze chcieli się prezentować mniej więcej tak, jak przystało członkowi rodziny narodów. Tylko pod stołem gnębili, poniżali i dręczyli, abyśmy stopniowo wynieśli się wszyscy do Palestyny i żeby więcej nas nikt nie widział.”

„Wilno znajdowało się w owych latach w rękach Polski, toteż agresywny, sadystyczny antysemityzm, który od zawsze unosił się nad tym miastem, z roku na rok stawał się coraz bardziej zajadły. W Polsce i na Litwie wzmagały się szowinizm i ksenofobia. Podbitym, pognębionym Litwinom liczna mniejszość żydowska wydawała się agenturą obcych, ciemiężycielskich sił. Z zagranicy, z Niemiec, przenikała nowa odmiana antysemityzmu, chłodna, mordercza, nazistowska.”

To książka, z gatunku tych, w których praktycznie każda strona obdarowuje czytelnika nowym materiałem do przemyśleń. Książka wielowarstwowa, wieloproblemowa, wielodoznaniowa.
Ocena:
Data przeczytania: 2017-11-13
× 8 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Opowieść o miłości i mroku
5 wydań
Opowieść o miłości i mroku
Amos Oz
8.6/10

Opowieść o miłości i mroku to podróż ku historii życia, miłości i obsesji kilku pokoleń rodziny Oza - prostych ludzi z Litwy i wykształconych mieszkańców Odessy, dziadka pisarza, zaprzysięgłego romant...

Komentarze

Pozostałe opinie

Czy życie jednego człowieka jest na tyle ciekawe, by nieuchronny w autobiografii 'ekshibicjonizm duszy' skłonił drugiego do takiej lektury? Moje wątpliwości rozwiał twórca opiniowanej książki, który ...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl