Przeczytane
Mam
Dziecięca-młodzieżowa
Proza obca
2019
Mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony - nadal ujmuje mnie klimat Wyspy Księcia Edwarda, historie rodzinne, wioski, w których wszyscy się znają.
Opowiadania są różne, ale sporo w nich takich, jak choćby "Zaloty Ludwika", czy "Koniec kłótni", które mówią o odzyskanym uczuciu, o ludziach, którzy z powodu przeciwności losu, lub tylko własnych, nieprzemyślanych decyzji - rozdzielają się, ale odnajdują ponownie po latach.
Większość tych historii jest zabawna, napisana z humorem, działa ku pokrzepieniu serc, że jednak można nawet po upływie 15 lat liczyć na szczęście.
Inne opowiadania, jak "Stara Dama", czy "Każdy własnym językiem" są wzruszające, w sposób typowy dla autorki przedstawiają koleje losu ludzi, czy starych, czy dzieci, oczywiście z obowiązkowym dobrym zakończeniem.
Jest też opowiadanie, które mnie zgniewało, ponieważ wynika z niego, że dziecko nie jest w stanie odróżnić dobra od zła, jeśli nie chodzi do kościoła i do szkółki niedzielnej - a to już mi się mocno nie podoba, jest zdecydowanie zbyt tendencyjne, a w dodatku nieprawdziwe.
Gdyby to była książka współczesna, rzuciłabym ją w kąt, nie dała żadnej gwiazdki i wyraziła opinię miażdżącą, ale biorę poprawkę na czas i okoliczności, w których te teksty powstały, więc odpuszczam autorce pogląd i oceniam całość jako przyjemną lekturę.