Zbiór "Po zachodzie słońca" wypadł w moich oczach zadziwiająco dobrze, oczywiście jak na opowiadania, za których czytaniem jakoś specjalnie nie przepadam. Nie będę tutaj rozwodzić się nad każdym z nich, ale napiszę kilka słów o tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
Numer jeden tego zbioru to dla mnie opowiadanie pod tytułem "N.". Świetny pomysł na wplecenie w fabułę zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, których chyba większość z nas doświadcza w swoim życiu. Czasem tak już jest, że żeby naszym światem nie zawładnął chaos, pewne rzeczy muszą mieć swoją określoną liczbę i porządek. Uwielbiam to opowiadanie, nieodwołalnie. Od samego projektu poprzez wykonanie, nie zapominając o zakończeniu.
"Kot z piekła rodem" może nie jest opowiadaniem idealnym, ale musiałam tu o nim wspomnieć. Mam dwa koty i mimo iż są to moje ukochane futrzaki, rozumiem strach jaki wywołują w osobach postronnych. Syczący i zagniewany kot naprawdę potrafi nastraszyć, a i przyczajony domowy tygrys przyprawi o szybsze bicie serca. Morderczy kot to coś, w co jestem w stanie uwierzyć od ręki. Mrraaau.
"Bardzo trudne położenie" to naprawdę obrzydliwie dobre zakończenie tego zbioru, a mimo iż ja na obrzydliwości jestem mało wrażliwa, to tym razem zrobiło mi się nawet niedobrze. Troszeczkę :) Pewnym zaskoczeniem był również fakt, że gdzieś w głębi mojego pokręconego umysłu czaił się taki paskudny scenariusz, dobrze że nie jestem jedyna, Król również miewa takie myśli.
"Piernikowa dziewczyna" to pomysł w moim klimacie, jednak troszeczkę byłam zawiedziona małą ilością krwi i flaków. Chciałoby się krzyknąć: więcej, więcej!
"Rower stacjonarny" i "Niemowa" też zostaną na dłużej w mojej pamięci.
Zbiór polecam, warto się z nim zapoznać chociażby tylko dla opowiadania "N." :) I dla "Bardzo trudnego położenia", mimo pozorów to nie jest gówniany pomysł :P