Mocna rzecz o doświadczeniach korespondentów wojennych w Syrii, a także wstrząsający obraz cierpień ludności cywilnej w czasie wojny domowej przeciw reżimowi Asada. Kibicując bohaterom - o których wiemy, że nie wszyscy wyjdą z tego żywi - trudno nie zauważyć jednak, że oni przynajmniej dokonują wyboru, by zanurzyć się w tym piekle, a w sytuacji podbramkowej mogą liczyć na pewne względy, jako dziennikarze i jako Europejczycy. Pozostali, bezimienni bojownicy, anonimowi cywile, broczący krwią pod gradem bomb rozwalających spokojne domy i ciche uliczki, żadnego wyboru nie mają.
Dziś, patrząc na zdjęcia z Buczy czy Mariupola, mamy deja vu z Syrii, Libii i dziesiątków innych miejsc, gdzie zdaje się toczyć wciąż ta sama wojna - te same ruiny, te same trupy, ta sama rozpacz. Dobrze, że korespondenci dają świadectwo wydarzeń, źle, że najwyraźniej niczego ono nie zmienia.