Najtrudniejszym zadaniem w napisaniu recenzji "Podejrzanego" jest zadecydowanie od czego by tu zacząć? Może na starcie powiem z jakim zapałem wzięłam się za tę lekturę. Opis wydawnictwa sugerował, iż ta książka to dla mnie ideał. Sensacja, kryminał, thriller erotyczny. No gdzie są moje okulary!? A teraz po kolei.
Na pierwszy ogień idą główni bohaterowie. Były żołnierz, swój chłop, ale z problemem narkotykowym. No gdzieś już to czytałam. Oczywiście przystojny, no jakżeby inaczej, ale taki trochę łobuz, taki trochę zboczuszek, hmmm? Tak, lubimy takich, no ale ile można? Kolejne deja vu. Prześwietlmy teraz postać kobiecą. Długonoga blondynka z dużym biustem, ociekająca seksapilem panienka z dobrego domu, do tego przyszła pani prawnik, a później matka, żona i kochanka. Być może miała być też inteligentna, niestety z każdą stroną jest co raz gorzej. Marysia zachowuje się jak stereotypowa blondynka, jak typowa "baba". Chyba w każdej książce/filmie/serialu taka jest, więc może tak już musi być i kropka, a ja się czepiam i żądam nowości.
Z innymi bohaterami książki nie jest lepiej, mimo, iż początkowo miały potencjał. Ciemna strona świata prawników, wysoko postawione osobistości wymiaru sprawiedliwości pokazane w oparach alkoholu. No tego chcę, tego chcę, daj mi jeszcze kilka stron...a potem kła...kła...kłaaaa... Drugoplanowi bohaterowie niestety nie dźwignęli fabuły. Jednak nie można ich winić. Już spieszę wyjaśniać czemu. Na fabułę ów powieści składa się tak wiele wątków, że ciężko powiedzieć, który tak na prawdę jest głównym. Wprowadza to chaos i rozprasza czytelnika. Niesposób określić co tu się właściwie dzieje, kto gdzie jest, kto co robi, kto co chce? Można powiedzieć, że to mistrzowsko opisana karuzela zdarzeń, ale ja to jednak podziękuję. Mamy tu wszystko, nie chcę spoilerować, ale mówię Wam, brakuje tylko wampirów i duchów. Chociaż duchy są, te z przeszłości oczywiście, jak w każdej książce/filmie/serialu. A wszystko to okraszone, według wydawnictwa, ostrym seksem. Nie oceniam, co kto lubi, nie żebym się "Pisiąt twarzy Grey'a" naczytała (bo nie czytałam), ale czy to taki ostry seks? Serio? A na koniec... polały się flaki! Czyli to, na co liczą wielbiciele thrillerów! Trochę mnie ta scena rozczarowała i zaczęłam myśleć: czy coś jest ze mną nie tak? Czy ja już za dużo w życiu książek przeczytałam i już nic mnie nie czeka? Depresja. Na szczęście cała powieść mnie bardzo rozweseliła. Serio, momentami było zabawnie. Szkoda tylko, że wszystkie ciekawe i zabawne teksty to cytaty i parafrazy z popularnych filmów z udziałem Cezarego Pazury, czy wyśmiewanych 10 lat temu piosenek, a nie pomysły autorki. Swoją drogą, nie wiem czy ów teksty rozbawią czytelników poniżej 30-tki.
Reasumując, chyba ciężko jest być pisarzem w dzisiejszych czasach, bo co raz ciężej jest zaskoczyć czytelnika. Widzę wielki potencjał w autorce i będę śledzić jej karierę, ale co za dużo, to nie zdrowo.