Dobrym książkom wystarczy niedługa opinia. Świetnym, taka minimalnych rozmiarów. Biorąc pod uwagę moje wrażenia z "Postrzyżyn", mógłbym tę opinię właśnie zakończyć.
Miałem pewne obawy przed lekturą, bo najpierw poznałem film w reżyserii Jiri Menzla, wiernie oddający ducha książki. Oba dzieła są pełnymi czaru i czechosłowackiego humoru opowieściami o jasnej stronie duszy ludzkiej. Bohumil Hrabal maluje świat, który na długo zapada w pamięć, i co najważniejsze, gdy się wspomina te impresje, zawsze wywołują mój uśmiech.
Można sobie kompletnie podarować odniesienia do życia autora, tak jak warto czynić w przypadku wielkiej literatury. "Postrzyżyny" to właściwie książeczka, taka drobnostka bezpretensjonalnej formy. Scenerią jest czechosłowackie miasteczko sprzed stu laty, pobliski browar, jego kierownik, żona i brat kierownika. Wokół przewijają się przedstawiciele lokalnej społeczności. Opowieść doświadczamy narracją żony piwowara.
Dla mnie "Postrzyżyny" to wspaniała podróż sentymentalna do dzieciństwa, chwil beztroski i świata, który przeminął, ale nie jako przeszłość bezwzględna, tylko jako efekt utraty naiwności przejścia w nieubłaganą dorosłość w racjonalności i skażeniu cynizmem.
Żona Maryśka, piękna przez zachłanność życia i młoda poprzez poszukiwanie nowych doznań, stanowi o sile książki. Choć jest obiektem westchnień większości sąsiadów, świadoma tego faktu, swoją miłością obdarza wyłącznie męża, zachowawczego i spokojnego Francina. Ich spokój zaburza brat kierownika, Pepin- człowiek dowcipny i nieumiarkowany w gadulstwie. Taki w sam raz kompan dla Marychny.
Całość historii jest pomnikiem ku czci umiarkowania w pędzie do przyszłości, taką tęsknotą za trwaniem w teraźniejszości i banalności cudu istnienia. "Postrzyżyny" poprzez konfabulacje Pepina, zuchwalstwo doznań Maryśki i przesadny strach jej męża, są dopełniającymi się postawami, z których można czerpać garściami.
To, co najlepsze w ludziach, Hrabal pokazał z każdej strony. Mimo pewnej umowności i odrealnieniu, książka nie jest naiwna czy trącająca o dydaktyzm. Narracja płynie jak długie włosy Marychy rozpuszczone na wietrze podczas jej wyprawy rowerowej do miasteczka.
Gorąco polecam nam wszystkim. Mam takie przeczucie, że każdy po lekturze "Postrzyżyn" będzie się częściej uśmiechał.