Luta wraca do domu, po kilkutygodniowej pracy na platformie wiertniczej. O niczym innym nie marzy niż spędzenie tego czasu z dwójką dzieci, Frankiem i Werką. Pewnego dnia matka prosi ją o spotkanie w parku rozrywki w celu próby pojednania z młodszym bratem Nikosem. Luta daje się namówić Frankowi na karuzelę, niechętnie zostawiając swoją młodszą córkę pod opieką lekkomyślnego brata. Podczas gdy karuzela była w ruchu, Werka zostaje porwana przez nieznanego mężczyznę. Karabina nie spocznie dopóki nie odnajdzie swojej córki całej i zdrowej... Porywacz nawet nie wie do czego zdolna jest zdesperowana matka, szczególnie jeśli nazywa się Lutosława Karabina.
Pokochałam Lutosławę od pierwszych stron, brakowało mi tak silnej i odważnej kobiecej postaci w polskiej literaturze. Byłam pełna podziwu jej determinacji, inteligencji i umiejętności, które nabywała przez lata w wojsku. Kobieta z krwi i kości, która wie czego chce od życia, zdaje sobie sprawę ze swoich słabości i nie boi się mówić, co myśli.
Były pewne sceny, które nieco mnie zniesmaczyły, ale z drugiej strony nadkomisarz Zygmunt Szatan czekał na swoją zemstę przez 25 lat, karmiąc się nienawiścią do ludzi, którzy zniszczyli mu życie.
Swoją drogą bardzo ciekawy i barwny duet stworzyła Luta z Zygmuntem, którzy na samym początku mieli problem z zaufaniem sobie nawzajem. Jednak z czasem zorientowali się, że są dla siebie najlepszym wyjściem i każde z nich mogło skorzystać na udziale tego drugiego.
Co prawda była to fikcja literacka, ale zdaje sobie sprawę, że handel narkotykami i żywym towarem istnieje w rzeczywistości.
Włos się na głowie jeży, że tego rodzaju proceder kręci się na całym świecie, poszerza swoje kręgi, a ludzie w nią zamieszani sięgają najwyższych stołków.
Akcja rozwija się w swoim tempie, autor stopniuje napięcie, bowiem w momencie kiedy zaczyna robić się gorąco, przeskakujemy do kolejnego wątku. Aż w końcu wszystko zaczyna się spinać w jedną całość i dosłownie wybucha w emocjonującym finale. W Prawie matki mamy do czynienia nie tylko z polityką, mafiosami i prywatnym śledztwem, ale również całą gamą emocji, szczególnie jeśli jest się rodzicem. Uwierzcie mi, moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach, a ciśnienie co jakiś czas się podnosiło...
To świetny początek nowej serii autora z genialną główną bohaterką. Czekam na więcej Luty, a w zasadzie potrzebuję więcej 💙 zdecydowanie gorąco polecam!