Temat opisany może i trochę na skróty, ale przy rozbiciu dzielnicowym stopień skomplikowania jest i tak bardzo wysoki- dla przeciętnego czytelnika wystarczy z naddatkiem. Autorowi chwała za to, że przedstawia dane kwestie z różnych perspektyw, posiłkując się wieloma źródłami. Co się na pewno rzuca w oczy i co bardzo irytuje (chociaż bardziej pasuje tu grubsze słowo), to wracające niczym bumerang wtręty o klątwie Gaudentego. Cała książka ma 280 stron, podzielona na 20 rozdziałów, a zdań takich jak: "czyżby zadziałała znów klątwa Gaudentego?" jest tutaj bez mała z pięćdziesiąt. Czy to nie przesada przypadkiem?
Jedno takie zdanie na początku rozdziału, jedno musowo na koniec, plus w międzyczasie kilkanaście. A wszystkie potrzebne jak zawiasy w tyłku i wystawiające reputację autora na ciężką próbę. Rany, jakie to było wkurzające.
Mimo wszystko daję 7/10 za omówienie tematu w sposób przystępny dla kogoś, kto nie jest historykiem z wykształcenia.