Opinia na temat książki Wiedźmin: Sezon Burz

Przeczytałem na nowo, popełniając (tym razem z premedytacją) ten sam błąd, co przy innych książkach Sapkowskiego - zacząłem czytać i to wystarczyło, żebym musiał doczytać do końca. Chciałem przeczytać coś, przy czym nie musiałbym się zmuszać do przekładania kartek (męczę się okrutnie nad "Berserkiem" Majki) i co poprawiłoby mi humor. "Sezon burz", nawet czytany kolejny raz, okazał się świetnym lekarstwem na nudę. Humor, magia, intrygi dworskie, potwory, makabra, emocje, podstępy, tortury, bijatyki, eksperymenty genetyczne, złośliwości, popierdujące herod-baby... to wszystko już było (no może, z wyjątkiem tych wybuchowo wydzielających metan i inne gazy cieplarniane strażniczek). A jednak gdy pisze o tym AS czyta się to świetnie. Nie wiem na czym polega jego szczególny talent, ale jego książki zawsze pozwalają mi wygrzebać się z wszelkiej maści dołów. Liczne opinie, twierdzące jakoby "Sezon burz" był słabszą lekturą niż inne książki o Geralcie z Rivii, nie nadawałyby się nawet do otarcia butów z obornika, gdyby takie stwierdzenie było dopuszczalne w ramach poprawności politycznej i dobrego smaku. A że nie jest to napisze jedynie, że się z nimi nie zgadzam.