Każdy z nas popełnia błędy, lecz to właśnie one uczą nas pokory. Niejednokrotnie nie potrafimy poradzić sobie z nimi i popadamy w jeszcze większe problemy, które powodować mogą konsekwencję jakich nie jesteśmy w stanie przewidzieć - tak, jak było to w przypadku Stefana Żabikowskiego. W czasach dwudziestolecia międzywojennego tj.wtedy, kiedy bohater odbywał swoją karę w Centralnym Więzieniu we Wronkach resocjalizacja więźniów tak naprawdę nie istniała, a pojęcie i proces więziennictwa powoli zaczynał raczkować. Nie ma się co zatem dziwić, że świat za murami jest zupełnie inny, niż ten, który mężczyzna - nazywany przez kolegów Ropuszkiem znał dotychczas - świat ten jest brutalny, o czym młodzieniec przekonuje się od samego początku. Brak w nim jakiegokolwiek współczucia, czy jakichkolwiek pozytywnych emocji. Funkcjonariusze traktują więźniów bezosobowo, często niestety stosując przy tym przemoc. Mężczyzna zauważa, że tylko dzięki egoizmowi i układom z innymi skazańcami, a także przełożonymi da się przetrwać w tym miejscu. Z wrażliwego, uczuciowego (co często można zauważyć, gdy wspomina o swojej wielkiej miłości lub matce) pod wpływem więziennych bodźców zmienia się w (pozornie) oschłego i zobojętniałego na losy innych człowieka. Z pewnością nie jest też już tak bardzo naiwny, jak na początku. Jeśli chodzi o wcześniejsze losy bohater autor stopniowo dawkuję nam tę wiedzę. Z czasem dowiadujemy się, że pochodził z Kalisza, był dobrym stolarzem i bezgranicznie kochał jedną kobietę - Agnieszkę, o której w późniejszym czasie myśli nieustannie. Nie wiemy jednak dlaczego trafił do więzienia, ale jak mawiał inny więzień - nazywany Ojczulkiem "za każdą karą dożywocia czai się śmierć", więc jedynie możemy domyślać się tego, co uważam za kolejny plus tej powieści. Rzeczywistość, z którą przyszło mu zmierzyć się w więzieniu nie jest łatwa, jednakże po pewnym czasie przyzwyczaja się do niej i do tego, że to już wszystko na co może pozwolić sobie w życiu... Czy w takich miejscach, jak więzienie we Wronkach istnieje realna szansa na normalne, spokojne życie? Czy będąc tam człowiek jest w stanie zrozumieć swoje błędy i starać się za wszelką cenę poprawić? A może więzienie to ostateczność, po której nie ma już nic? "Skazaniec.Na pohybel całemu światu" to naprawdę dobra lektura, która z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci. Szczerze mówiąc ciężko jest mi "przyczepić się" do czegokolwiek, bo powieść była o tyle wciągająca, że przeczytałam ją w niecałe dwa dni. Również samo zakończenie zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie, jak również wcześniej wspomniana tajemniczość głównego bohatera, Żabikowskiego. Reasumując -książkę polecam każdemu i naprawdę robię to z czystym sumieniem. No cóż, Panie Żabikowski, będę za Panem tęsknić! Serdecznie dziękuję autorowi - Panu Krzysztofowi Spadło za udostępnienie i możliwość przeczytania przeze mnie powieści. Recenzja pochodzi z mojego bloga :
www.strefaczytania.blogspot.com