Powiedzmy sobie jasno na początek dwie rzeczy:
1) Książkowe Uniwersum Gwiezdnych Wojen, jako nieliczne wzięło się z filmów fabularnych science-fiction - cała reszta przyszła później, a nie tak jak jak to bywa w przytłaczającej większości przypadków, że od książki powstaje seria filmowa.
2) To NIE JEST literatura z wysokim progiem wejścia, czy jakiś tam inny Dostojewski :) - to jest czysta Rozrywka i to dla Młodzieży ! - nie należy się więc tutaj doszukiwać nie wiadomo jakiej głębi i rozluźnić stosowne mięśnie dolne.
Jeśli wezmą sobie Państwo te aspekty zawsze pod uwagę, to Star Wars Państwo polubią, a może nawet pokochają. :)
To moje pierwsze zetknięcie z Nowym Polskim Wydawcą świata Star Wars, po rezygnacji ekipy Uroborosa. Firmę Księgarską Olesiejuk znam od dawna, jako wydawcę wszelkiej maści książek z Fabryki Słów - wszystko działa tam od lat, więc miejmy nadzieję, że że z "poważnymi" Gwiezdnymi Wojnami zostaną również na lata (po prawdzie wydają coś z Uniwersum SW już od 2015 roku).
Dostajemy do rąk ładnie wydaną, acz cienką książeczkę, z ładnie narysowaną okładką.
I od razu uprzedzam: jest to tzw. "junior novel", czyli wersja młodzieżowa.
Do tego uściślając: Wersja młodzieżowa, adaptacji książkowej, PIERWSZEGO sezonu, pierwszego serialu aktorskiego w Uniwersum.
I w zasadzie tyle. :)
Typowy luźny spaghetti-western, w konwencji scence-fiction.
Niektórych scen z serialu w książeczce nie ma, a niektóre są tylko szczątkowo rozwinięte. Całość dodatkowych informacji o Uniwersum jest raczej niewielka - ale patrz powyżej: toć to "junior version" ;)
Należy jednak pamiętać, że pozycja oficjalnie należy do chronologicznego Kanonu i plasuje się gdzieś pomiędzy "Powrotem Jedi", a "Przebudzeniem Mocy".
Osobiście unikałem w swojej "gwiezdnowojennej", książkowej kolekcji wersji młodzieżowych, bo w moim odczuciu potęgowały i tak niemały już bałagan, ale tu zrobiłem wyjątek - po raz pierwszy Mandalorianin na papierze, no i nowy wydawca.
Jeśli Państwo widzieli serial, to wiedzą Państwo co będzie na Was czekało w środku, jeśli Państwo nie widzieli serialu, to powinni Państwo pomyśleć o zarezerwowaniu sobie wieczoru, lub dwóch na obejrzenie czegoś czysto rozrywkowego, luźnego, a zarazem ożywczego od lat jeśli chodzi o produkcje filmowo-animowane z tego uniwersum.
I mówi to stary, siwiejący Dziadyga, który na Epizodzie Szóstym, był w kinie z Tatą, gdzieś w okolicach roku 1984-85. :)