Tak umierają demokracje

Daniel Ziblatt, Steven Levitsky
8 /10
Ocena 8 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza
Tak umierają demokracje
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
8 /10
Ocena 8 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza
Data wydania: 2018-05-28
Wydawnictwo: Firma LIBERTE
Kategoria: Polityka
Mamy 1 inne wydanie tej książki

Autor

Daniel Ziblatt Daniel Ziblatt
Urodzony 15 sierpnia 1972 roku w USA
Daniel Ziblatt jest amerykańskim politologiem i profesorem na Uniwersytecie Harvarda. Zajmuje się polityką porównawczą, demokracją i demokratyzacją, a także polityką i historią polityczną Europy Zachodniej. Od 2018 roku jest profesorem Eaton Science...

Pozostałe książki:

Tak umierają demokracje How Democracies Die. What History Reveals About Our Future
Wszystkie książki Daniel Ziblatt

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Tak umierają demokracje – czy nas to też czeka ?

7.03.2021

Co się stało z systemami politycznymi w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych, Polsce, Wenezueli, Rosji ? Cyt.:”Bezczelne dyktatorstwo - w postaci faszyzmu, komunizmu czy rządów władzy wojskowej - zniknęło ze znacznej części krajów świata. Do zamachów stanu czy innych gwałtownych przejęć władzy dochodzi bardzo rzadko. Większość państw przepr... Recenzja książki Tak umierają demokracje

@Vernau@Vernau × 16

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@Vernau
2021-03-07
8 /10
Przeczytane Książki popularnonaukowe

Cytaty z książki

Tak dziś umierają demokracje. Bezczelne dyktatorstwo - w postaci faszyzmu, komunizmu czy rządów władzy wojskowej - zniknęło ze znacznej części krajów świata. Do zamachów stanu czy innych gwałtownych przejęć władzy dochodzi bardzo rzadko. Większość państw przeprowadza regularne wybory. Demokracje nadal umierają, jednak na inne sposoby. Od zakończenia zimnej wojny większość załamań demokracji była wywoływana nie przez generałów i żołnierzy, ale przez same rządy wybrane w demokratycznych wyborach. Podobnie jak Chavez w Wenezueli demokratycznie wybrani przywódcy obalali instytucje demokratyczne w Gruzji, na Węgrzech, w Nikaragui, w Peru, na Filipinach, w Polsce, w Rosji, na Sri Lance, w Turcji i na Ukrainie. Obecnie sprzeniewierzamy się demokracji wskutek decyzji dokonywanych przy urnach wyborczych.
Pomimo ogromnych różnic, jakie między nimi występowały, droga do władzy w wykonaniu Hitlera, Mussoliniego i Chaveza wyglądała zaskakująco podobnie. Nie byli jedynie outsiderami zdolnymi do porwania tłumów. Każdy z nich doszedł do władzy za sprawą przeoczenia istotnych sygnałów ostrzegawczych przez polityków establishmentu, którzy albo im tę władzę przekazali (jak w wypadku Hitlera i Mussoliniego), albo otworzyli im do niej drogę (Chavez).
Demagodzy mogą się pojawić w każdej demokracji, a niekiedy przekaz jednego lub kilku z nich przemawia do społeczeństwa. Jednak w niektórych demokracjach liderzy polityczni odbierają sygnały ostrzegawcze i podejmują kroki w celu zadbania o to, by pozostali oni na marginesie, z dala od ośrodków władzy. Gdy radykałowie i demagodzy dochodzą do władzy, owi liderzy podejmują wspólny wysiłek, by ich odizolować i pokonać. Choć masowe reakcje na apele wystosowywane przez radykałów mają znaczenie, jeszcze bardziej istotne jest to, czy elity polityczne - a w szczegolności partie - są właściwym sitem. Mówiąc krótko, partie polityczne są gatekeeperami, czyli strażnikami demokracji.
Opierając się na jego dokonaniach, sami opracowaliśmy zestaw czterech behawioralnych znaków ostrzegawczych, które pomogą nam z miejsca rozpoznać autokratę. Otóż powinniśmy mieć się na baczności, gdy polityk 1) odrzuca demokratyczne reguły gry słowem lub czynem, 2) odmawia uznania oponentów za pełnoprawnych przeciwników, 3) toleruje lub popiera przemoc lub 4) przejawia skłonności do ograniczania swobód obywatelskich oponentów, w tym mediów.
Demagodzy dopuszczają się ataku na swoich krytyków w ostrych i prowokacyjnych słowach - określając ich mianem wrogów, wywrotowców, a czasem nawet i terrorystów. Gdy Hugo Chavez po raz pierwszy ubiegał się o stanowisko prezydenta, opisał swoich oponentów jako "zgniłe świnie" i "plugawych oligarchów". Już jako prezydent określał swoich krytykó mianem "wrogów" i "zdrajców". Fujimori wpisywał swoich oponentów w kontekst terroryzmu i przemytu narkotyków, a włoski premier Silvio Berlusconi atakował sędziów, którzy wydawali na niego wyroki, nazywając ich "komunistami". Prezydent Ekwadoru, Rafael Correa, nazywał media "śmiertelnym wrogiem politycznym", który "musi zostać pokonany". Dziennikarze również bywają celem podobnych ataków. Prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan, oskarżył dziennikarzy o propagowanie "terroryzmu". Ataki tego typu mogą być brzemienne w skutkach: jeśli opinia publiczna zaczyna podzielać poglądy, iż oponenci mają powiązania z terroryzmem, a media szerzą kłamstwa, dużo łatwiej jest podjąć kroki wymierzone w te grupy.
Dodaj cytat
© 2007 - 2024 nakanapie.pl