Debiut Michaela Chabona i na pewno nie jest to ten Chabon, którego lubię. Trochę czuć, jak przyszły laureat Pulitzera sam siebie trzyma na smyczy. Ale trudno oczekiwać, żeby debiut był od razu jakimś Bóg wie czym. Problem jednak dotyczy samej tematyki, jaką porusza ta książka. Historie i dylematy w niej opisane, mimo wątku gangsterskiego, to tak naprawdę takie gejowskie young adult, czyli zupełnie nie moje klimaty. Ale sam jestem sobie winien, bo przecież wiedziałem za jaką książkę się zabieram. Nie skończyłem, dlatego nie wystawiam oceny.